2838 wpisów.
Witam, właściwie wszystko się zgadza, jak na zamek przystało ma on już swoja nawet przez nas wspominaną historię, która niestety dobiega końca. Kiedyś, kiedy na ort.II był oddział dziecięcy /stąd potem te przeszklone ściany między pokojami/. Rzeczywiście na ort.III czyli przedszkole /drugi oddzial dzieciecy/ wchodziło się z ort.I albo z tzw.małego podwórka. Tam dzieci miały piaskownicę i plac zabaw. Można... Dowiedz się więcej
Witam, właściwie wszystko się zgadza, jak na zamek przystało ma on już swoja nawet przez nas wspominaną historię, która niestety dobiega końca.
Kiedyś, kiedy na ort.II był oddział dziecięcy /stąd potem te przeszklone ściany między pokojami/.
Rzeczywiście na ort.III czyli przedszkole /drugi oddzial dzieciecy/ wchodziło się z ort.I albo z tzw.małego podwórka. Tam dzieci miały piaskownicę i plac zabaw. Można było na małe podwórko również wyjść z ort.I drugim, w okolicach póżniejszej górki, bezpośrednim, czasami otwieranym wyjściem, które potem zostało zamurowane .
Natomiast na końcu ort.II tam gdzie potem była stołówka było kilka schodków /potem zrobiono górkę/ i wejście bezpośrednio do dużej, prawdziwej kaplicy, która miała wygląd małego kościółka. Były tam eleganckie drewniane ławki z klęcznikami, w dwóch rzędach, wielki żyrandol, dwa konfesjonały,w miejscu gdzie potem były drzwi była drewniana balustrada z klęcznikiem, otwierana na środku, Siostry czasami przez kaplicę przechodziły na dyżury tj. do pracy ponieważ nad ort.III byly pokoje sióstr zakonnych /nie wiem jak to się nazywa/. Potem jak stopniowo siostry odchodziły wprowadzali się pracownicy.
Wychodząc z kaplicy na lewo była zachrystia, jak w każdym kościele.
Tam w 1959 roku przystępowałam do I Komunii Świętej. Czasami siostry pozwalały nam przyjść do kaplicy kiedy śpiewały lub były dla nich nabożeństwa. Szczególnie miłe było to w okresie śpiewania kolęd. Tam też chodziliśmy na prawdziwą, wokół kaplicy drogę krzyżową.
Byłam pierwszą skoliozą operowaną w LORO w 1963 roku przez dr Wierusza i leżałam wtedy na Ort.I /jeszcze nie było oddziału pooperacyjnego/a jeszcze wcześniej za górką, której też nie było bo były schody /jak piętro wyżej/, zaczynała się już ort.III. pamiętam jak nas tam przenoszono na dwie ogromne sale, jaki był płacz i niezadowolenie. Ach długo by pisać, Andrzej pamięta jeszcze wcześniejszy czas, a inni jeszcze ....tak powstaje historia na naszych oczach.
Pozdrawiam Ela... Collapse
Kiedyś, kiedy na ort.II był oddział dziecięcy /stąd potem te przeszklone ściany między pokojami/.
Rzeczywiście na ort.III czyli przedszkole /drugi oddzial dzieciecy/ wchodziło się z ort.I albo z tzw.małego podwórka. Tam dzieci miały piaskownicę i plac zabaw. Można było na małe podwórko również wyjść z ort.I drugim, w okolicach póżniejszej górki, bezpośrednim, czasami otwieranym wyjściem, które potem zostało zamurowane .
Natomiast na końcu ort.II tam gdzie potem była stołówka było kilka schodków /potem zrobiono górkę/ i wejście bezpośrednio do dużej, prawdziwej kaplicy, która miała wygląd małego kościółka. Były tam eleganckie drewniane ławki z klęcznikami, w dwóch rzędach, wielki żyrandol, dwa konfesjonały,w miejscu gdzie potem były drzwi była drewniana balustrada z klęcznikiem, otwierana na środku, Siostry czasami przez kaplicę przechodziły na dyżury tj. do pracy ponieważ nad ort.III byly pokoje sióstr zakonnych /nie wiem jak to się nazywa/. Potem jak stopniowo siostry odchodziły wprowadzali się pracownicy.
Wychodząc z kaplicy na lewo była zachrystia, jak w każdym kościele.
Tam w 1959 roku przystępowałam do I Komunii Świętej. Czasami siostry pozwalały nam przyjść do kaplicy kiedy śpiewały lub były dla nich nabożeństwa. Szczególnie miłe było to w okresie śpiewania kolęd. Tam też chodziliśmy na prawdziwą, wokół kaplicy drogę krzyżową.
Byłam pierwszą skoliozą operowaną w LORO w 1963 roku przez dr Wierusza i leżałam wtedy na Ort.I /jeszcze nie było oddziału pooperacyjnego/a jeszcze wcześniej za górką, której też nie było bo były schody /jak piętro wyżej/, zaczynała się już ort.III. pamiętam jak nas tam przenoszono na dwie ogromne sale, jaki był płacz i niezadowolenie. Ach długo by pisać, Andrzej pamięta jeszcze wcześniejszy czas, a inni jeszcze ....tak powstaje historia na naszych oczach.
Pozdrawiam Ela... Collapse
WIEŚCI WIEŚCI ... Na temat Swiebody Ponoc ostatnim Królem Swiebodzina był Król Henryk XI który był władcą nieudolnym. Otaczał się ludźmi związanymi dworem brandenburskim, którzy wykorzystując brak samodzielności księcia, skłaniali go do korzystnego dla Brandenburgii małżeństwa z młodziutką córką margrabiego Barbarą. Małżeństwo to zostało zawarte 9 lipca 1472 roku w Krośnie Odrzańskim. Niestety niedługo potem Henryk zmarł, nie doczekawszy się... Dowiedz się więcej
WIEŚCI WIEŚCI ...
Na temat Swiebody Ponoc ostatnim Królem Swiebodzina był Król Henryk XI który był władcą nieudolnym. Otaczał się ludźmi związanymi dworem brandenburskim, którzy wykorzystując brak samodzielności księcia, skłaniali go do korzystnego dla Brandenburgii małżeństwa z młodziutką córką margrabiego Barbarą. Małżeństwo to zostało zawarte 9 lipca 1472 roku w Krośnie Odrzańskim. Niestety niedługo potem Henryk zmarł, nie doczekawszy się potomków, a o spadek po nim wystąpili czterej pretendenci: Maciej Korwin, Władysław Jagiellończyk, król czeski, Albrecht Achilles, kurfßrst brandenburski i krewniak Henryka, Jan II Żagański. Księstwo głogowskie weszło w okres sukcesyjnej wojny, która sprowadziła na kraj ruinę i zniszczenie. W orbitę tej wojny wciągnięte zostały wszystkie miasta księstwa w tym również Świebodzin.
A to co ponoc tam straszy to wlasciciel zamku pierewszy wladca Jan Szalony. moze troszke Historji o nim ... Jan II Szalony (Zły, Dziki, Okrutny) (urodzony 16 marca 1435 - zmarł 22 września 1504, Wołów), od 1449 z bratem Wacławem, książę na Przewozie (faktyczne rządy), od 1461 w Nowogrodzie Bobrzańskim, 1461-1467 i 1472 w Żaganiu, abdykował, 1476-1488 książę na Głogowie, Kożuchowie i Szprotawie, usunięty, ok.1497-1504 w Wołowie,
Śródło Dobry Przyjaciel Konrad Fronczewski Swiebodzin ...
Jan II był najmłodszym synem Jana I Żagańskiego i Scholastyki Saskiej. Ostatnim księciem głogowsko-żagańskim z dynastii piastowskiej.
Jan wcześnie (w 1439 roku) osierocony przez ojca znalazł się pod opieką starszych braci Baltazara i Rudolfa. Podział ojcowizny nastąpił w 1449, kiedy to Jan II, wraz z chorym psychicznie bratem Wacławem otrzymał Przewóz z okręgiem. Faktyczne rządy w księstwie znalazły się w rękach Jana.
Otrzymana część ojcowizny ze stołecznym Przewozem na czele, nie zadowoliła najmłodszego syna Jana I, który żądał od starszych braci Baltazara i Rudolfa sprawiedliwszego podziału. W tej fazie konfliktu spór został zakończony w 1453 roku ugodą zawartą za pośrednictwem Fryderyka Saskiego.
Po śmierci Rudolfa Żagańskiego w 1454 roku i pod nieobecność Baltazara, który przebywał w Prusach, Jan II otrzymał w zarząd dzierżone dotąd przez braci księstwo żagańskie. Próbował wówczas na stanach księstwa wymusić (skutecznie) złożenia sobie hołdu lennego, co ostatecznie zostało unieważnione w związku z powrotem Baltazara na Śląsk w 1458 roku.
Do ponownych zadrażnień doszło w 1461 roku, kiedy Jan dzięki pomocy króla czeskiego Jerzego z Podiebradów przemocą zajął księstwo żagańskie. W tym samym roku przyłączył również do swoich włości odziedziczoną po matce jej oprawę wdowią z Nowogrodem Bobrzańskim na czele. Żagań utracił dopiero sześć lat później, kiedy w sprawę zegnanego z tronu Baltazara zaangażował się jego kuzyn książę głogowski Henryk XI.
Jan II jednak nie rezygnował i, tym razem korzystając z pomocy króla węgierskiego Macieja Korwina (otrzymał od niego 10000 florenów na werbowanie żołnierzy potrzebnych do zdobycia tronu czeskiego), ponownie zdobył księstwo żagańskie a samego Baltazara w 1472 roku pojął we wsi Witoszyn Dolny i uwięził w wieży w przewozkiego zamku, gdzie tenże po ponad dwóch miesiącach zmarł śmiercią głodową.
Zdobyte tak dużymi nakładami księstwo żagańskie Jan II dzierżył tylko przez kilka miesięcy, jeszcze bowiem w tym samym roku niespodziewanie sprzedał je (łącznie z Przewozem) książętom saskim: Ernestowi i Albrechtowi za 50000 florenów węgierskich. W układzie potwierdzonym przez Macieja Korwina zagwarantowano również przyzwoitą rentę pieniężną Wacławowi. Księcia żagańskiego nazwano wówczas Janem Bez Ziemi.
Pomimo sprzedaży księstwa Jan II starał się w dalszym ciągu prowadzić aktywną politykę. W 1474 roku na czele wojsk zwerbowanych przez Korwina zorganizował udany rajd na Wielkopolskę, skąd przywiózł bogate łupy. Nie przyniosło to oczywiście zbyt dobrych stosunków z Polską.
W roku 1476 umarł książę głogowski Henryk XI, najprawdopodobniej otruty na polecenie margrabiów brandenburskich. Do schedy po ostatnim Piaście głogowskim zgłosili pretensje władcy brandenburscy, Maciej Korwin, Jagiellonowie oraz Jan II Szalony.
W pierwszej fazie wojny Jan II Szalony był popierany przez króla Węgier Macieja Korwina. Jego przeciwnicy z Brandenburgii szukali poparcia w Czechach i Polsce. Doszło nawet do zawarcia małżeństwa pomiędzy Władysławem Jagiellończykiem a Barbarą (wdową po Henryku XI) ale nigdy nie zostało skonsumowane i w świetle prawa kanonicznego było nieważne. Jan korzystając z układów Macieja Korwina w Rzymie chciał zmusić mieszkańców księstwa do złożenia przysięgi. Legat papieski nałożył wtedy klątwę na mieszkańców Głogowa, co miało ich zmusić do podporządkowania się Janowi.
Pierwszy sukces Jan odniósł w dniu 7 grudnia 1476, kiedy w Żaganiu przyjął hołd stanów księstwa. W dniu 8 grudnia 1476 roku Maciej Korwin uznał Jana Szalonego za dziedzica Henryka XI. Na przełomie lat 1476/7 załogi brandenburskie zostały wyparte ze Szprotawy i Kożuchowa. W rękach margrabiego Albrechta pozostało jedynie Krosno Odrzańskie. W początkach 1477 roku ogłoszono rozejm pomiędzy walczącymi stronami, trwający do kwietnia 1477. Działania wojenne zostały wznowione wiosną 1477 roku przy dużym zaangażowaniu wojsk czeskich i węgierskich. Klęska Węgrów pogorszyła sytuację Jana II. Mieszkańcy Głogowa dochowali jednak wierności Janowi. Działania wojenne zostały przerwane kolejnym rozejmem. Strony walczące usiłowały rozwiązać problem drogą dyplomacji, jednak jesienią 1477 roku rozejm został zerwany przez Jana, który dwukrotnie najeżdżał posiadłości brandenburskie docierając aż pod Berlin i Frankfurt nad Odrą. Działania wojenne trwały przez cały 1478 rok z różnym skutkiem dla stron walczących. Pozycja księcia żagańskiego wzmacniała się na terenie księstwa głogowskiego. W połowie 1479 roku został zawarty rozejm pomiędzy stronami walczącymi, na mocy którego margrabia Albrecht zrezygnował z pretensji do księstwa głogowskiego za kwotę 50 tysięcy florenów. Rokowania pomiędzy Janem a Brandenburgią trwały do września 1482 roku. Ostatecznie uznano porozumienia rozejmowe zawarte trzy lata wcześniej w Ołomuńcu. Księstwo głogowskie przypadło Janowi, a jego część północna Brandenburgii (okolice Krosna Odrzańskiego, Sulechowa, Świebodzina i Lubska). Zgodnie z porozumieniem z Maciejem Korwinem, Jan II Szalony miał rządzić w księstwie tylko dożywotnio. Po jego śmierci miało ono przypaść Maciejowi Korwinowi i jego następcom.
W 1480 roku książę głogowsko-żagański podjął starania o połączenie Głogowa (miasto było podzielone na część królewską i książęcą, w części królewskiej rezydowała Małgorzata Cilly). W mieście doszło do 7-tygodniowego oblężenia zamku. W dniu 1 maja 1480 zamek został zdobyty a miasto po ponad 150 latach zjednoczone.
Ambicje Jana Szalonego sięgały coraz wyżej w związku z czym pomiędzy nim, a Maciejem Korwinem musiało dojść do wojny. W styczniu 1488 roku Jan II oświadczył, że przekazuje księstwo głogowskie trzem swoim zięciom – synom Henryka Ziębickiego, którzy poślubili trzy jego córki: Salomeę, Annę i Jadwigę. Ta deklaracja prowadziła prosto do wojny. Jan chciał za wszelką cenę zmusić stany księstwa do złożenia przysięgi lennej przyszłym władcom. Niestety te były zbyt oporne – książę skazał siedmiu przedstawicieli rady miejskiej na śmierć głodową. Odpowiedź węgierska była szybka – w maju 1488 roku rozpoczęło się oblężenie miasta, zakończone kapitulacją grodu w listopadzie 1488 roku. Jan II zrzekł się pretensji do księstwa za kwotę 20 tysięcy guldenów.
W latach następnych próbował bezskutecznie znaleźć sobie kawałek Śląska w którym mógł spędzić resztę swojego burzliwego żywota. Wysunął pretensje do Ścinawy, interweniował u Władysława Jagiellończyka i Jana Olbrachta (u którego nawet bawił na dworze w Poznaniu) w sprawie zwrotu księstwa głogowskiego – bez widocznego jednak rezultatu.
Ostatnie lata życia spędził pod opieką zięciów w wydzielonym z ich dzierżaw Wołowie gdzie zmarł 22 września 1504 roku do końca tytułując się księciem żagańsko-głogowskim. Został pochowany w tamtejszym kościele parafialnym.
Jan II był żonaty z Katarzyną z córką księcia opawskiego Wilhelma, z którą to miał pięć córek (Małgorzatę żonę Mikołaja Banffyego magnata węgierskiego i później Jana Hampo również arystokratę pochodzącego z Węgier, Salomeę żonę Albrechta Ziębickiego, potem Jana Kurzbacha barona milickiego, Jadwigę żonę Jerzego Ziębickiego, potem zamężną z czeskim magnatem Zygmuntem z Lipy, Annę żonę Karola Ziębickiego i wreszcie Barbarę klaryskę w Strzelinie).
Jan Szalony był postacią dosyć kontrowersyjną, przez niektórych historyków chwaloną przez innych ganioną za awanturnictwo i szalone pomysły.
Śródło: "http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_II_Szalony"... Collapse
Na temat Swiebody Ponoc ostatnim Królem Swiebodzina był Król Henryk XI który był władcą nieudolnym. Otaczał się ludźmi związanymi dworem brandenburskim, którzy wykorzystując brak samodzielności księcia, skłaniali go do korzystnego dla Brandenburgii małżeństwa z młodziutką córką margrabiego Barbarą. Małżeństwo to zostało zawarte 9 lipca 1472 roku w Krośnie Odrzańskim. Niestety niedługo potem Henryk zmarł, nie doczekawszy się potomków, a o spadek po nim wystąpili czterej pretendenci: Maciej Korwin, Władysław Jagiellończyk, król czeski, Albrecht Achilles, kurfßrst brandenburski i krewniak Henryka, Jan II Żagański. Księstwo głogowskie weszło w okres sukcesyjnej wojny, która sprowadziła na kraj ruinę i zniszczenie. W orbitę tej wojny wciągnięte zostały wszystkie miasta księstwa w tym również Świebodzin.
A to co ponoc tam straszy to wlasciciel zamku pierewszy wladca Jan Szalony. moze troszke Historji o nim ... Jan II Szalony (Zły, Dziki, Okrutny) (urodzony 16 marca 1435 - zmarł 22 września 1504, Wołów), od 1449 z bratem Wacławem, książę na Przewozie (faktyczne rządy), od 1461 w Nowogrodzie Bobrzańskim, 1461-1467 i 1472 w Żaganiu, abdykował, 1476-1488 książę na Głogowie, Kożuchowie i Szprotawie, usunięty, ok.1497-1504 w Wołowie,
Śródło Dobry Przyjaciel Konrad Fronczewski Swiebodzin ...
Jan II był najmłodszym synem Jana I Żagańskiego i Scholastyki Saskiej. Ostatnim księciem głogowsko-żagańskim z dynastii piastowskiej.
Jan wcześnie (w 1439 roku) osierocony przez ojca znalazł się pod opieką starszych braci Baltazara i Rudolfa. Podział ojcowizny nastąpił w 1449, kiedy to Jan II, wraz z chorym psychicznie bratem Wacławem otrzymał Przewóz z okręgiem. Faktyczne rządy w księstwie znalazły się w rękach Jana.
Otrzymana część ojcowizny ze stołecznym Przewozem na czele, nie zadowoliła najmłodszego syna Jana I, który żądał od starszych braci Baltazara i Rudolfa sprawiedliwszego podziału. W tej fazie konfliktu spór został zakończony w 1453 roku ugodą zawartą za pośrednictwem Fryderyka Saskiego.
Po śmierci Rudolfa Żagańskiego w 1454 roku i pod nieobecność Baltazara, który przebywał w Prusach, Jan II otrzymał w zarząd dzierżone dotąd przez braci księstwo żagańskie. Próbował wówczas na stanach księstwa wymusić (skutecznie) złożenia sobie hołdu lennego, co ostatecznie zostało unieważnione w związku z powrotem Baltazara na Śląsk w 1458 roku.
Do ponownych zadrażnień doszło w 1461 roku, kiedy Jan dzięki pomocy króla czeskiego Jerzego z Podiebradów przemocą zajął księstwo żagańskie. W tym samym roku przyłączył również do swoich włości odziedziczoną po matce jej oprawę wdowią z Nowogrodem Bobrzańskim na czele. Żagań utracił dopiero sześć lat później, kiedy w sprawę zegnanego z tronu Baltazara zaangażował się jego kuzyn książę głogowski Henryk XI.
Jan II jednak nie rezygnował i, tym razem korzystając z pomocy króla węgierskiego Macieja Korwina (otrzymał od niego 10000 florenów na werbowanie żołnierzy potrzebnych do zdobycia tronu czeskiego), ponownie zdobył księstwo żagańskie a samego Baltazara w 1472 roku pojął we wsi Witoszyn Dolny i uwięził w wieży w przewozkiego zamku, gdzie tenże po ponad dwóch miesiącach zmarł śmiercią głodową.
Zdobyte tak dużymi nakładami księstwo żagańskie Jan II dzierżył tylko przez kilka miesięcy, jeszcze bowiem w tym samym roku niespodziewanie sprzedał je (łącznie z Przewozem) książętom saskim: Ernestowi i Albrechtowi za 50000 florenów węgierskich. W układzie potwierdzonym przez Macieja Korwina zagwarantowano również przyzwoitą rentę pieniężną Wacławowi. Księcia żagańskiego nazwano wówczas Janem Bez Ziemi.
Pomimo sprzedaży księstwa Jan II starał się w dalszym ciągu prowadzić aktywną politykę. W 1474 roku na czele wojsk zwerbowanych przez Korwina zorganizował udany rajd na Wielkopolskę, skąd przywiózł bogate łupy. Nie przyniosło to oczywiście zbyt dobrych stosunków z Polską.
W roku 1476 umarł książę głogowski Henryk XI, najprawdopodobniej otruty na polecenie margrabiów brandenburskich. Do schedy po ostatnim Piaście głogowskim zgłosili pretensje władcy brandenburscy, Maciej Korwin, Jagiellonowie oraz Jan II Szalony.
W pierwszej fazie wojny Jan II Szalony był popierany przez króla Węgier Macieja Korwina. Jego przeciwnicy z Brandenburgii szukali poparcia w Czechach i Polsce. Doszło nawet do zawarcia małżeństwa pomiędzy Władysławem Jagiellończykiem a Barbarą (wdową po Henryku XI) ale nigdy nie zostało skonsumowane i w świetle prawa kanonicznego było nieważne. Jan korzystając z układów Macieja Korwina w Rzymie chciał zmusić mieszkańców księstwa do złożenia przysięgi. Legat papieski nałożył wtedy klątwę na mieszkańców Głogowa, co miało ich zmusić do podporządkowania się Janowi.
Pierwszy sukces Jan odniósł w dniu 7 grudnia 1476, kiedy w Żaganiu przyjął hołd stanów księstwa. W dniu 8 grudnia 1476 roku Maciej Korwin uznał Jana Szalonego za dziedzica Henryka XI. Na przełomie lat 1476/7 załogi brandenburskie zostały wyparte ze Szprotawy i Kożuchowa. W rękach margrabiego Albrechta pozostało jedynie Krosno Odrzańskie. W początkach 1477 roku ogłoszono rozejm pomiędzy walczącymi stronami, trwający do kwietnia 1477. Działania wojenne zostały wznowione wiosną 1477 roku przy dużym zaangażowaniu wojsk czeskich i węgierskich. Klęska Węgrów pogorszyła sytuację Jana II. Mieszkańcy Głogowa dochowali jednak wierności Janowi. Działania wojenne zostały przerwane kolejnym rozejmem. Strony walczące usiłowały rozwiązać problem drogą dyplomacji, jednak jesienią 1477 roku rozejm został zerwany przez Jana, który dwukrotnie najeżdżał posiadłości brandenburskie docierając aż pod Berlin i Frankfurt nad Odrą. Działania wojenne trwały przez cały 1478 rok z różnym skutkiem dla stron walczących. Pozycja księcia żagańskiego wzmacniała się na terenie księstwa głogowskiego. W połowie 1479 roku został zawarty rozejm pomiędzy stronami walczącymi, na mocy którego margrabia Albrecht zrezygnował z pretensji do księstwa głogowskiego za kwotę 50 tysięcy florenów. Rokowania pomiędzy Janem a Brandenburgią trwały do września 1482 roku. Ostatecznie uznano porozumienia rozejmowe zawarte trzy lata wcześniej w Ołomuńcu. Księstwo głogowskie przypadło Janowi, a jego część północna Brandenburgii (okolice Krosna Odrzańskiego, Sulechowa, Świebodzina i Lubska). Zgodnie z porozumieniem z Maciejem Korwinem, Jan II Szalony miał rządzić w księstwie tylko dożywotnio. Po jego śmierci miało ono przypaść Maciejowi Korwinowi i jego następcom.
W 1480 roku książę głogowsko-żagański podjął starania o połączenie Głogowa (miasto było podzielone na część królewską i książęcą, w części królewskiej rezydowała Małgorzata Cilly). W mieście doszło do 7-tygodniowego oblężenia zamku. W dniu 1 maja 1480 zamek został zdobyty a miasto po ponad 150 latach zjednoczone.
Ambicje Jana Szalonego sięgały coraz wyżej w związku z czym pomiędzy nim, a Maciejem Korwinem musiało dojść do wojny. W styczniu 1488 roku Jan II oświadczył, że przekazuje księstwo głogowskie trzem swoim zięciom – synom Henryka Ziębickiego, którzy poślubili trzy jego córki: Salomeę, Annę i Jadwigę. Ta deklaracja prowadziła prosto do wojny. Jan chciał za wszelką cenę zmusić stany księstwa do złożenia przysięgi lennej przyszłym władcom. Niestety te były zbyt oporne – książę skazał siedmiu przedstawicieli rady miejskiej na śmierć głodową. Odpowiedź węgierska była szybka – w maju 1488 roku rozpoczęło się oblężenie miasta, zakończone kapitulacją grodu w listopadzie 1488 roku. Jan II zrzekł się pretensji do księstwa za kwotę 20 tysięcy guldenów.
W latach następnych próbował bezskutecznie znaleźć sobie kawałek Śląska w którym mógł spędzić resztę swojego burzliwego żywota. Wysunął pretensje do Ścinawy, interweniował u Władysława Jagiellończyka i Jana Olbrachta (u którego nawet bawił na dworze w Poznaniu) w sprawie zwrotu księstwa głogowskiego – bez widocznego jednak rezultatu.
Ostatnie lata życia spędził pod opieką zięciów w wydzielonym z ich dzierżaw Wołowie gdzie zmarł 22 września 1504 roku do końca tytułując się księciem żagańsko-głogowskim. Został pochowany w tamtejszym kościele parafialnym.
Jan II był żonaty z Katarzyną z córką księcia opawskiego Wilhelma, z którą to miał pięć córek (Małgorzatę żonę Mikołaja Banffyego magnata węgierskiego i później Jana Hampo również arystokratę pochodzącego z Węgier, Salomeę żonę Albrechta Ziębickiego, potem Jana Kurzbacha barona milickiego, Jadwigę żonę Jerzego Ziębickiego, potem zamężną z czeskim magnatem Zygmuntem z Lipy, Annę żonę Karola Ziębickiego i wreszcie Barbarę klaryskę w Strzelinie).
Jan Szalony był postacią dosyć kontrowersyjną, przez niektórych historyków chwaloną przez innych ganioną za awanturnictwo i szalone pomysły.
Śródło: "http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_II_Szalony"... Collapse
Pani Elżbieto - pierwszą skoliozą? Niesamowite. Właśnie to Pani musi nam młodszym opowiedzieć... Podobno na początku nie było wstawianych żadnych implantów tylko była pobierana chyba jakaś kośc z uda??? Czy tym sposobem można wtedy było kręgosłup wyprostować? czy tylko raczej zahamować skolioze? Czy wtedy były stosowane już wyciągi i gorsety? czy dopiero w poźniejszych latach to zaczeli stosować. Kurcze jak... Dowiedz się więcej
Pani Elżbieto - pierwszą skoliozą? Niesamowite. Właśnie to Pani musi nam młodszym opowiedzieć...
Podobno na początku nie było wstawianych żadnych implantów tylko była pobierana chyba jakaś kośc z uda???
Czy tym sposobem można wtedy było kręgosłup wyprostować? czy tylko raczej zahamować skolioze?
Czy wtedy były stosowane już wyciągi i gorsety? czy dopiero w poźniejszych latach to zaczeli stosować.
Kurcze jak technika idzie do przodu:-)
Jeszcze w 1989 roku jak byłam po gorset na RI na Ort II wiem ze dziewczyny miały wstawiane dwie belki i zawsze to było związane z długim leżeniem po operacji no a potem długo gips.
Ja byłam operowana w 1994 roku już metodą Dero i tylko 1 belka zero gipsu i po 2 tygodniach od zabiegu wstałam.
Teraz wstaje sie chyba juz po kilku dniach.
Śmieje sie ze za pare lat prosto po operacji będzie się wstawac :-)... Collapse
Podobno na początku nie było wstawianych żadnych implantów tylko była pobierana chyba jakaś kośc z uda???
Czy tym sposobem można wtedy było kręgosłup wyprostować? czy tylko raczej zahamować skolioze?
Czy wtedy były stosowane już wyciągi i gorsety? czy dopiero w poźniejszych latach to zaczeli stosować.
Kurcze jak technika idzie do przodu:-)
Jeszcze w 1989 roku jak byłam po gorset na RI na Ort II wiem ze dziewczyny miały wstawiane dwie belki i zawsze to było związane z długim leżeniem po operacji no a potem długo gips.
Ja byłam operowana w 1994 roku już metodą Dero i tylko 1 belka zero gipsu i po 2 tygodniach od zabiegu wstałam.
Teraz wstaje sie chyba juz po kilku dniach.
Śmieje sie ze za pare lat prosto po operacji będzie się wstawac :-)... Collapse
Aha a jak to sie stalo i czy wiecie w którym roku siostry boromeuszki wybyły z Caritasu i dlaczego????
Aha a jak to sie stalo i czy wiecie w którym roku siostry boromeuszki wybyły z Caritasu i dlaczego????... Collapse
W piątki chodziliśmy na tzw zieloną salę ( to na parterze taka sala do rehabilitacji). Wyswietlane tam były stare kroniki z Loro. Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro. Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety... Dowiedz się więcej
W piątki chodziliśmy na tzw zieloną salę ( to na parterze taka sala do rehabilitacji). Wyswietlane tam były stare kroniki z Loro.
Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro.
Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety 😉
- bo jakoś własnie pamietam 1 film taki letni nagrywany nad basenem.
Ja jestem tym młodszym pokoleniem ale Wy Optymisci którzy spędziliście tam tyle czasu pewnie na tych filmach jesteście.
Czy kiedyś zastanawialiście się co się dzieje teraz z tymi kronikami filmowymi. Czy jest jakas szansa dotarcia do tego????... Collapse
Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro.
Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety 😉
- bo jakoś własnie pamietam 1 film taki letni nagrywany nad basenem.
Ja jestem tym młodszym pokoleniem ale Wy Optymisci którzy spędziliście tam tyle czasu pewnie na tych filmach jesteście.
Czy kiedyś zastanawialiście się co się dzieje teraz z tymi kronikami filmowymi. Czy jest jakas szansa dotarcia do tego????... Collapse
Kornelia jesli ci chodzi o filmy puszczane w kinie w loro tam gdzie była szkoła zaraz pod R ll TO mozna by coś pomysle i dotrze do tego typu rzeczy tylko potrzebował bym imie i nazwisko tego pana .
Kornelia jesli ci chodzi o filmy puszczane w kinie w loro tam gdzie była szkoła zaraz pod R ll TO mozna by coś pomysle i dotrze do tego typu rzeczy tylko potrzebował bym imie i nazwisko tego pana .... Collapse
Kochani! Jesteśmy, wyjątkową społecznością. Dzielą nas lata i pokolenia. A mimo wszystko mamy wspólne tematy...wspomnienia... Moim zdaniem nie możemy tego zaprzepaścić. Każdemu w pamięci utknęło co innego, jakieś inne drobne szczegóły. Trafnie nazwała to Elżbieta! Jest to historia Naszego sanatorium. Nie ta książkowa, ale ta z głębi dusz... Uważam, że moglibyśmy się połakomić na wykorzystanie wspomnień - wszystkich pokoleń... Stworzyć... Dowiedz się więcej
Kochani!
Jesteśmy, wyjątkową społecznością. Dzielą nas lata i pokolenia. A mimo wszystko mamy wspólne tematy...wspomnienia...
Moim zdaniem nie możemy tego zaprzepaścić. Każdemu w pamięci utknęło co innego, jakieś inne drobne szczegóły. Trafnie nazwała to Elżbieta! Jest to historia Naszego sanatorium. Nie ta książkowa, ale ta z głębi dusz...
Uważam, że moglibyśmy się połakomić na wykorzystanie wspomnień - wszystkich pokoleń...
Stworzyć z tego, żywą historię-poskładać wszystko w jedną całość...
Panie Prezesie....???
Z OPTY-mistycznym uśmiechem
Kika... Collapse
Jesteśmy, wyjątkową społecznością. Dzielą nas lata i pokolenia. A mimo wszystko mamy wspólne tematy...wspomnienia...
Moim zdaniem nie możemy tego zaprzepaścić. Każdemu w pamięci utknęło co innego, jakieś inne drobne szczegóły. Trafnie nazwała to Elżbieta! Jest to historia Naszego sanatorium. Nie ta książkowa, ale ta z głębi dusz...
Uważam, że moglibyśmy się połakomić na wykorzystanie wspomnień - wszystkich pokoleń...
Stworzyć z tego, żywą historię-poskładać wszystko w jedną całość...
Panie Prezesie....???
Z OPTY-mistycznym uśmiechem
Kika... Collapse
kamil!mieszkamy w tym samym mieście! odezwij się!
kamil!mieszkamy w tym samym mieście! odezwij się!... Collapse
hejak jak chcesz to zagadaj na gg 1774174
hejak jak chcesz to zagadaj na gg 1774174... Collapse
http://www.schwiebus.pl/articles.php?id=129 warto kochani o tym przeczytać - o naszym zamku.
http://www.schwiebus.pl/articles.php?id=129
warto kochani o tym przeczytać - o naszym zamku.... Collapse
warto kochani o tym przeczytać - o naszym zamku.... Collapse
Witam kochani optymiści ja 5 marca tez bede witał w LORO juz tam kiedyś bywałem ale moze ktoś mnie pooprowadza i pokaze co nie co bo ja sam osobiście nigdy nie byłem w kaplicy ani na poddaszu ..... ps tez pamietam te zabudowanwe szafy na R ll
Witam kochani optymiści ja 5 marca tez bede witał w LORO juz tam kiedyś bywałem ale moze ktoś mnie pooprowadza i pokaze co nie co bo ja sam osobiście nigdy nie byłem w kaplicy ani na poddaszu .....
ps tez pamietam te zabudowanwe szafy na R ll... Collapse
ps tez pamietam te zabudowanwe szafy na R ll... Collapse
witam! ja też pamiętam kaplicę na stołówce,ksiądz przychodził z miasta i odprawiał mszę,wszyscy odświętnie ubrani na wózkach leżących i siedzacych kto mógł to uczestniczył w tej mszy.Ciekawe czy ktoś pamięta jak na stołówce w drzwiach stała pani z miednicą a tam było takie paskudztwo!.fuj! i każdy z nas przed wejściem na stołówkę musiał zamoczyć tam ręce? i wszystkie klamki na ... Dowiedz się więcej
witam! ja też pamiętam kaplicę na stołówce,ksiądz przychodził z miasta i odprawiał mszę,wszyscy odświętnie ubrani na wózkach leżących i siedzacych kto mógł to uczestniczył w tej mszy.Ciekawe czy ktoś pamięta jak na stołówce w drzwiach stała pani z miednicą a tam było takie paskudztwo!.fuj! i każdy z nas przed wejściem na stołówkę musiał zamoczyć tam ręce? i wszystkie klamki na oddziale były pozawijane w gazę i polane tym chlorem.Pamiętam też panią Marię Murkowską bardzo starszą panią,była mamą pana Macieja od windy,mieszkała na strychu nad R1 i przychodziła do mnie na salę i uczyła mnie jęz.niemieckiego.... Collapse
pamiętam jeszcze że nie tyle bałam się Swiebody co latjacych wieczorami nietoperzy i ogromnej ilosci karaluchów
pamiętam jeszcze że nie tyle bałam się Swiebody co latjacych wieczorami nietoperzy i ogromnej ilosci karaluchów... Collapse
taka mała ciekawostka na temat zamku Zamek [edytuj] Zamek został przebudowany w XIX wieku. Do dziś istnieje starsza pozostałość skrzydła południowo-wschodniego. Początki budowli sięgają XIV wieku. W tym czasie był najprawdopodobniej niewielką warownią drewnianą bądź częściowo murowaną. W XV wieku zamkiem przejściowo władają brandenburscy joannici. Początkowo miał w zabudowie kształt podkowy z jednym skrzydłem mieszkalnym. W okresie renesansu zamek rozbudowano... Dowiedz się więcej
taka mała ciekawostka na temat zamku
Zamek [edytuj]
Zamek został przebudowany w XIX wieku. Do dziś istnieje starsza pozostałość skrzydła południowo-wschodniego.
Początki budowli sięgają XIV wieku. W tym czasie był najprawdopodobniej niewielką warownią drewnianą bądź częściowo murowaną.
W XV wieku zamkiem przejściowo władają brandenburscy joannici.
Początkowo miał w zabudowie kształt podkowy z jednym skrzydłem mieszkalnym. W okresie renesansu zamek rozbudowano dodając dwa kolejne skrzydła. W wyniku zabudowy podzamcza szeregiem domów powstał drugi dziedziniec. Na rysunku z XVIII w. widoczny jest wyraźny podział na zamek górny i dolny. Budowla otoczona była murem oraz fosą z mostem zwodzonym od strony miasta.
Zamek przez wiele wieków był siedzibą komendantów i starostów okręgu wśród, których do najbardziej zasłużonych dla miasta należeli przedstawiciele rodziny von Knobelsdorff.
TO JEST BARDZIEJ INTERESUJACE Od 1699 r. zamek w ramach zastawu przejęły cysterki trzebnickie, z tego czasu zapewne pochodzą krzyże z kul armatnich wmurowane w elewację zamku. TYLKO PO CO czyzby jakiś okultyzm
W roku 1868 tereny zamkowe stały się własnością miasta. W 1898 r. władze miasta przekazały obiekt siostrom boromeuszkom, które urządziły tutaj szpital, szkołę katolicką i przedszkole. Staraniem sióstr zakonnych, postawione zostały w roku 1934 nowe skrzydła szpitala, powiązane budynkiem łączącym ze starym zamkiem.
Od 1946 roku zespół zamkowo-szpitalny użytkowany jest przez cieszące się dobrą renomą w kraju Sanatorium Rehabilitacyjno-Ortopedyczne (obecnie: Lubuskiego Ośrodka Rehabilitacyjne-Ortopedycznego). Mury starego zamczyska widoczne są w południowo-wschodnim skrzydle sanatoryjnego kompleksu.... Collapse
Zamek [edytuj]
Zamek został przebudowany w XIX wieku. Do dziś istnieje starsza pozostałość skrzydła południowo-wschodniego.
Początki budowli sięgają XIV wieku. W tym czasie był najprawdopodobniej niewielką warownią drewnianą bądź częściowo murowaną.
W XV wieku zamkiem przejściowo władają brandenburscy joannici.
Początkowo miał w zabudowie kształt podkowy z jednym skrzydłem mieszkalnym. W okresie renesansu zamek rozbudowano dodając dwa kolejne skrzydła. W wyniku zabudowy podzamcza szeregiem domów powstał drugi dziedziniec. Na rysunku z XVIII w. widoczny jest wyraźny podział na zamek górny i dolny. Budowla otoczona była murem oraz fosą z mostem zwodzonym od strony miasta.
Zamek przez wiele wieków był siedzibą komendantów i starostów okręgu wśród, których do najbardziej zasłużonych dla miasta należeli przedstawiciele rodziny von Knobelsdorff.
TO JEST BARDZIEJ INTERESUJACE Od 1699 r. zamek w ramach zastawu przejęły cysterki trzebnickie, z tego czasu zapewne pochodzą krzyże z kul armatnich wmurowane w elewację zamku. TYLKO PO CO czyzby jakiś okultyzm
W roku 1868 tereny zamkowe stały się własnością miasta. W 1898 r. władze miasta przekazały obiekt siostrom boromeuszkom, które urządziły tutaj szpital, szkołę katolicką i przedszkole. Staraniem sióstr zakonnych, postawione zostały w roku 1934 nowe skrzydła szpitala, powiązane budynkiem łączącym ze starym zamkiem.
Od 1946 roku zespół zamkowo-szpitalny użytkowany jest przez cieszące się dobrą renomą w kraju Sanatorium Rehabilitacyjno-Ortopedyczne (obecnie: Lubuskiego Ośrodka Rehabilitacyjne-Ortopedycznego). Mury starego zamczyska widoczne są w południowo-wschodnim skrzydle sanatoryjnego kompleksu.... Collapse
Moja młodsza córka-Ania, jedzie w tym roku na wycieczkę do Torunia. Będzie w muzeum i podobno mają sami uczestniczyć w pieczeniu piernika! Pokazałam jej wpis na tej stronie-jest zadowolona! Sama, też chętnie bym pojechała teraz to na serio pa!
Moja młodsza córka-Ania, jedzie w tym roku na wycieczkę do Torunia. Będzie w muzeum i podobno mają sami uczestniczyć w pieczeniu piernika!
Pokazałam jej wpis na tej stronie-jest zadowolona!
Sama, też chętnie bym pojechała
teraz to na serio pa!... Collapse
Pokazałam jej wpis na tej stronie-jest zadowolona!
Sama, też chętnie bym pojechała
teraz to na serio pa!... Collapse
przeczytałam relacje z wycieczki z 1977 r. Pomyslec ze ja wtedy siedziałam jeszcze w brzuszku u mamy 😉 Reaktywowano Liceum? ale to znaczy tam gdzie szkoła będą zajęcia ? bo slyszłam ze szkoły juz nie ma tylko takie nauczanie na oddzialach?
przeczytałam relacje z wycieczki z 1977 r. Pomyslec ze ja wtedy siedziałam jeszcze w brzuszku u mamy 😉
Reaktywowano Liceum? ale to znaczy tam gdzie szkoła będą zajęcia ? bo slyszłam ze szkoły juz nie ma tylko takie nauczanie na oddzialach?... Collapse
Reaktywowano Liceum? ale to znaczy tam gdzie szkoła będą zajęcia ? bo slyszłam ze szkoły juz nie ma tylko takie nauczanie na oddzialach?... Collapse
nasunęło mi się kilka wspomnień. Byłam na ORT II w 94 roku. Wtedy ta część gdzie kiedyś była bodajże Ort III juz była nieczynna. Zostały tylko ślady po zaczętym remoncie który nigdy nie został ukończony. Napiszę co pamiętam ze wspomnień , tego co opowiadały siostry a jak myśmy to odbierały. Na OTR II po lewej stronie dyzurki były szafy na... Dowiedz się więcej
nasunęło mi się kilka wspomnień. Byłam na ORT II w 94 roku.
Wtedy ta część gdzie kiedyś była bodajże Ort III juz była nieczynna.
Zostały tylko ślady po zaczętym remoncie który nigdy nie został ukończony.
Napiszę co pamiętam ze wspomnień , tego co opowiadały siostry a jak myśmy to odbierały.
Na OTR II po lewej stronie dyzurki były szafy na ubrania przed którymi były 2 schodki. Tam podobno było przejście na ORT III i kaplicy. Tyle ze juz nie pamietam czy od razu była kaplica czy po prostu tamtedy sie przechodziło.
W sali nr 1 Ort II ta po prawej stronie dyzurki moze i do dzis jest taka drewniana ściana za którą juz jest nieczynna część zamku.
Panowała legenda ze podobno tam straszy i w 1 czasami to słychać 🙂
W ogóle ta niedostępna dla nas część zamku to było coś fascynującego. Ze względów bezpieczeństwa nie można tam się było dostać.
Czasami tylko miałyśmy odwagę stanąc na schodach tam gdzie kiedyś był klub Medyk ale i tak drżałyśmy czy sie te schody nie zawalą.
Tam zdaje sie tez były mieszkania służbowe w tamtej części Prawda?
Z chęcią wysłucham Waszych opowieści jak tam to wyglądało, gdzie była dokładnie kaplica , Ort III co było na na poszczególnych piętrach tamtej częsci
:-)... Collapse
Wtedy ta część gdzie kiedyś była bodajże Ort III juz była nieczynna.
Zostały tylko ślady po zaczętym remoncie który nigdy nie został ukończony.
Napiszę co pamiętam ze wspomnień , tego co opowiadały siostry a jak myśmy to odbierały.
Na OTR II po lewej stronie dyzurki były szafy na ubrania przed którymi były 2 schodki. Tam podobno było przejście na ORT III i kaplicy. Tyle ze juz nie pamietam czy od razu była kaplica czy po prostu tamtedy sie przechodziło.
W sali nr 1 Ort II ta po prawej stronie dyzurki moze i do dzis jest taka drewniana ściana za którą juz jest nieczynna część zamku.
Panowała legenda ze podobno tam straszy i w 1 czasami to słychać 🙂
W ogóle ta niedostępna dla nas część zamku to było coś fascynującego. Ze względów bezpieczeństwa nie można tam się było dostać.
Czasami tylko miałyśmy odwagę stanąc na schodach tam gdzie kiedyś był klub Medyk ale i tak drżałyśmy czy sie te schody nie zawalą.
Tam zdaje sie tez były mieszkania służbowe w tamtej części Prawda?
Z chęcią wysłucham Waszych opowieści jak tam to wyglądało, gdzie była dokładnie kaplica , Ort III co było na na poszczególnych piętrach tamtej częsci
:-)... Collapse
W piątki chodziliśmy na tzw zieloną salę ( to na parterze taka sala do rehabilitacji). Wyswietlane tam były stare kroniki z Loro. Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro. Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety... Dowiedz się więcej
W piątki chodziliśmy na tzw zieloną salę ( to na parterze taka sala do rehabilitacji). Wyswietlane tam były stare kroniki z Loro.
Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro.
Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety 😉
- bo jakoś własnie pamietam 1 film taki letni nagrywany nad basenem.
Ja jestem tym młodszym pokoleniem ale Wy Optymisci którzy spędziliście tam tyle czasu pewnie na tych filmach jesteście.
Czy kiedyś zastanawialiście się co się dzieje teraz z tymi kronikami filmowymi. Czy jest jakas szansa dotarcia do tego????... Collapse
Wyswietał to taki starszy pan niestety nie pamietam jego nazwiska i czym sie zajmował w Loro.
Byłam zafascynowana tymi filmami. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci NAsze zfascynowanie tym ze był basen i jakie kiedyś były dziwne gorsety 😉
- bo jakoś własnie pamietam 1 film taki letni nagrywany nad basenem.
Ja jestem tym młodszym pokoleniem ale Wy Optymisci którzy spędziliście tam tyle czasu pewnie na tych filmach jesteście.
Czy kiedyś zastanawialiście się co się dzieje teraz z tymi kronikami filmowymi. Czy jest jakas szansa dotarcia do tego????... Collapse
Drugi dom-LORO/16 luty 2007 r. Przez ostanie kilka dni wiele się wydarzyło-przede wszystkim niezapomniane wspomnienia ze spotkania z Dominiką-zrobiłyśmy sobie wycieczkę po LORO.Dzięki Dominice podczas tej około godzinnej podróży usłyszałam wiele wspaniałych historii związanych z ośrodkiem.Kiedy dotarłyśmy na strych Dominika chłonęła wzrokiem każde miejsce,które znała z dzieciństwa-a Ja dopiero poznawałam każdy zakątek poddasza,gdyż nigdy tam nie byłam.Po raz pierwszy usłyszałam... Dowiedz się więcej
Drugi dom-LORO/16 luty 2007 r.
Przez ostanie kilka dni wiele się wydarzyło-przede wszystkim niezapomniane wspomnienia ze spotkania z Dominiką-zrobiłyśmy sobie wycieczkę po LORO.Dzięki Dominice podczas tej około godzinnej podróży usłyszałam wiele wspaniałych historii związanych z ośrodkiem.Kiedy dotarłyśmy na strych Dominika chłonęła wzrokiem każde miejsce,które znała z dzieciństwa-a Ja dopiero poznawałam każdy zakątek poddasza,gdyż nigdy tam nie byłam.Po raz pierwszy usłyszałam o legendzie związanej ze Świebodą,i z tego co mówiła Dominika wygląd i nawet zapach strychu nic się nie zmienił od jej pobytów w Caritasie.
Kiedy tak już schodziłyśmy klatką schodową od ulicy Zamkowej i znalazłyśmy się na parterze ktoś mi nagle mówi "Dzień Dobry",Ja z wrażenia też się przywitałam.I kiedy dopiero spojrzałam na twarz tej osoby,nie mogłam uwierzyć,to był znajomy głos,który pamiętałam ze szkoły w LORO,i dopiero za kilkanaście sekund dotarło do mojej świadomości,że osoba która stała na przeciwko mnie to jeden z nauczycieli kiedyś pracujący w szkole.I w tej jednej chwili powróciły wspomnienia z moich pobytów ponad 10 lat temu.I kiedy tak rozmawialiśmy,i wspominaliśmy we trójkę dawne czasy z LORO,piękne czasy życie toczyło się swoim rytmem-ludzie czekający na rentgen,rehabilitanci ,którzy nas mijali,czy też inni obecni pracownicy LORO.
Jednak i nastał czas rozstania-nauczyciel widać było,że się śpieszył,na koniec wspomniałam tylko o swojej stronie,i pożegnaliśmy się życząc wzajemnie dużo zdrowia.
Niesamowite było to,iż nauczyciel pamiętał mnie,przecież uczył tyle dzieci kiedy pracował w Caritasie.
Teraz kiedy piszę te wspomnienia, łezki kręcą się w oku.
Niestety około 14 spotkanie z Dominiką dobiegło końca.
To był niezapomniany dzień i chwile,które pozostaną w mej pamięci już na zawsze.
Czy obecnie można przyrządzać jakieś kulinarne wypieki w LORO?-z całkowitą pewnością TAK !!!!! 🙂
Otóż wieczorkiem po godz.20 kiedy już na oddziale zapanowała ogólnie cisza,zaczęłam przygotowania do Walentynek-pomyślalam sobie,że zrobię ciasto 🙂
Kilka dni wcześniej kupiłam gotowy biszkopt(choć najlepiej upiec osobiście),ale w LORO nie ma piekarnika.Kupiłam także dodatki do kremu-wiórki kokosowe,bitą śmietanę w proszku oraz śmietanę,i tak powstało Rafaello udekorowane migdałami w kształcie serca(fotka będzie do wglądu)To było bardzo konspiracyjne przedsięwzięcie gdyż koleżankom z sali nic nie mówiłam gdzie spędziłam wieczór w LORO.I kolejnego dnia kiedy weszłam z ciastem do sali-dziewczyny przeżyły wielkie zaskoczenie ,gdzie wyprodukowałam ciasto :),i przede wszystkiem kiedy to zrobiłam :),i po krótce opowiedziałam im jak to było z tym LORO-wskim ciastem.
Po obiedzie kiedy weszłam do dyżurki sióstr ze słodkim poczęstunkiem siostry na czele z s.oddziałową podobnie jak koleżanki z sali były zdziwione wypiekiem kulinarnym.
A smak ciasta-wspaniały-mimo,że wiele razy już jadłam to ciasto w domu,ale jedzenie w towarzystwie bliskich mi osób-wrażenia bezcenne.
Lecz Rafaello to było dopiero preludium do zbliżającego sie tłustego czwartku 🙂
Wieczorem 14 lutego kiedy udawałam się do kuchenki by przygotować ciasto do pączków-raczuchów wspomniałam dziewczynom o moim kolejnym pomyśle-już nic nawet nie mówiły z wrażenia:)
A pączki powstawały z serka homogenizowanego,mąki,etc.I kiedy tak sobie piekłam raczuchy nagle zagląda siostra,i pyta się co ja robię,a Ja na to,że przygotowuję się do Tłustego Czwartku.I za chwilkę pojawiła się kolejna siostra co Ja robię :),i opowiedziałam co i jak,i od razu siostry wzięły przepis.Ponoć zapach smażonych pączków był na calym oddziale-dawnej Ortopedii II.I kiedy tak sobie piekłam i piekłam,nie zauważyłam,że jedna z sióstr nie zamnknęła drzwi,i za chwilę słyszę,że na oddziale pojwiła się Pani doktor-anastezjolog, i kiedy ją zobaczyłam w kuchence,gdzie raczej nigdy nikt z personelu lekarskiego nie zagląda-nie mogłam uwierzyć,że Pani dr pyta się co to tak pachnie :)Oczywiście każdy kto pojawił się w kuchence próbował moich kulinarnych wypieków,i Pani dr podobnie jak siostry poprosiła o przepis.Kiedy Pani anastezjolog opuściła apartament kuchenny sama do siebie się uśmiechałam z zaistniałych przed chwilą sytuacji.I tak o to tłusty czwartek zaczął się dzień ,a raczej wieczór wcześniej.
Kolejnego dnia kiedy wchodziła wizyta lekarska siostra oddziałowa nie skończyła jeszcze mówić o Rafaello,a kiedy zobaczyła mnie z pączkami przeżyła wielkie zdziwienie co Ja znów wyprawiam 🙂
Ogólnie było dużo śmiechu i wiele sympatycznych słów od personelu wraz z rehabilitantami na temat smaku pączków.
Jeszcze tego samego dnia miala miejsce kolejna niezapomniana chwila-w trakcie obiadu niemal lotem błyskawicy na świetlicy pojawil się kierownik rehabilitacji-p.Paweł,i powiedział,że przyjechała telewizja -Polsat,i ,że Ja i koleżanka i jeszcze kilka skolioz dobrze by było,aby się pojawiło w eterze.Myslałam,byłam pewna,że będzie towarzyszyło mi kilka osób w swych pierwszych kontaktach z TV.I jako jedyna z oddziału udzieliłam krótkiego wywiadu dla Fundacji Polsat(emisja za około 3 tyg.,około 8 marca w Telewizji Polsat,Polsat 2 i Polsat Zdrowie).Najpierw lekarz przedstawił po krótce historię mojej skoliozy,były zdjęcia sprzed operacji,jak i już po zabiegu,następnie filmowali moje plecki.I przed powiedzeniem kilku słów -odwlekalam ten moment,gdyż wiem,że zawsze przeżywam maly stres przed większym forum.Pytania były na żywo,mam nadzieję,że jakoś to wszystko względnie wypadło,choć to wszystko okaże się za 3 tyg.
Mogłabym jeszcze pisać i pisać,lecz 2 godzina w kafejce dobiega już końca.Zawsze wystarczy mi godzinka na kontakt z internetem,ale dzisiaj po prostu chęc podzielenia się z wami wspomnieniami z ostatnich kilku dni była bardzo siolna.
Serdecznie pozdrawiam,i do zobaczenia 20 lutego o godz.17 w Świebodzinie na mszy w inencji waszego Profesora.... Collapse
Przez ostanie kilka dni wiele się wydarzyło-przede wszystkim niezapomniane wspomnienia ze spotkania z Dominiką-zrobiłyśmy sobie wycieczkę po LORO.Dzięki Dominice podczas tej około godzinnej podróży usłyszałam wiele wspaniałych historii związanych z ośrodkiem.Kiedy dotarłyśmy na strych Dominika chłonęła wzrokiem każde miejsce,które znała z dzieciństwa-a Ja dopiero poznawałam każdy zakątek poddasza,gdyż nigdy tam nie byłam.Po raz pierwszy usłyszałam o legendzie związanej ze Świebodą,i z tego co mówiła Dominika wygląd i nawet zapach strychu nic się nie zmienił od jej pobytów w Caritasie.
Kiedy tak już schodziłyśmy klatką schodową od ulicy Zamkowej i znalazłyśmy się na parterze ktoś mi nagle mówi "Dzień Dobry",Ja z wrażenia też się przywitałam.I kiedy dopiero spojrzałam na twarz tej osoby,nie mogłam uwierzyć,to był znajomy głos,który pamiętałam ze szkoły w LORO,i dopiero za kilkanaście sekund dotarło do mojej świadomości,że osoba która stała na przeciwko mnie to jeden z nauczycieli kiedyś pracujący w szkole.I w tej jednej chwili powróciły wspomnienia z moich pobytów ponad 10 lat temu.I kiedy tak rozmawialiśmy,i wspominaliśmy we trójkę dawne czasy z LORO,piękne czasy życie toczyło się swoim rytmem-ludzie czekający na rentgen,rehabilitanci ,którzy nas mijali,czy też inni obecni pracownicy LORO.
Jednak i nastał czas rozstania-nauczyciel widać było,że się śpieszył,na koniec wspomniałam tylko o swojej stronie,i pożegnaliśmy się życząc wzajemnie dużo zdrowia.
Niesamowite było to,iż nauczyciel pamiętał mnie,przecież uczył tyle dzieci kiedy pracował w Caritasie.
Teraz kiedy piszę te wspomnienia, łezki kręcą się w oku.
Niestety około 14 spotkanie z Dominiką dobiegło końca.
To był niezapomniany dzień i chwile,które pozostaną w mej pamięci już na zawsze.
Czy obecnie można przyrządzać jakieś kulinarne wypieki w LORO?-z całkowitą pewnością TAK !!!!! 🙂
Otóż wieczorkiem po godz.20 kiedy już na oddziale zapanowała ogólnie cisza,zaczęłam przygotowania do Walentynek-pomyślalam sobie,że zrobię ciasto 🙂
Kilka dni wcześniej kupiłam gotowy biszkopt(choć najlepiej upiec osobiście),ale w LORO nie ma piekarnika.Kupiłam także dodatki do kremu-wiórki kokosowe,bitą śmietanę w proszku oraz śmietanę,i tak powstało Rafaello udekorowane migdałami w kształcie serca(fotka będzie do wglądu)To było bardzo konspiracyjne przedsięwzięcie gdyż koleżankom z sali nic nie mówiłam gdzie spędziłam wieczór w LORO.I kolejnego dnia kiedy weszłam z ciastem do sali-dziewczyny przeżyły wielkie zaskoczenie ,gdzie wyprodukowałam ciasto :),i przede wszystkiem kiedy to zrobiłam :),i po krótce opowiedziałam im jak to było z tym LORO-wskim ciastem.
Po obiedzie kiedy weszłam do dyżurki sióstr ze słodkim poczęstunkiem siostry na czele z s.oddziałową podobnie jak koleżanki z sali były zdziwione wypiekiem kulinarnym.
A smak ciasta-wspaniały-mimo,że wiele razy już jadłam to ciasto w domu,ale jedzenie w towarzystwie bliskich mi osób-wrażenia bezcenne.
Lecz Rafaello to było dopiero preludium do zbliżającego sie tłustego czwartku 🙂
Wieczorem 14 lutego kiedy udawałam się do kuchenki by przygotować ciasto do pączków-raczuchów wspomniałam dziewczynom o moim kolejnym pomyśle-już nic nawet nie mówiły z wrażenia:)
A pączki powstawały z serka homogenizowanego,mąki,etc.I kiedy tak sobie piekłam raczuchy nagle zagląda siostra,i pyta się co ja robię,a Ja na to,że przygotowuję się do Tłustego Czwartku.I za chwilkę pojawiła się kolejna siostra co Ja robię :),i opowiedziałam co i jak,i od razu siostry wzięły przepis.Ponoć zapach smażonych pączków był na calym oddziale-dawnej Ortopedii II.I kiedy tak sobie piekłam i piekłam,nie zauważyłam,że jedna z sióstr nie zamnknęła drzwi,i za chwilę słyszę,że na oddziale pojwiła się Pani doktor-anastezjolog, i kiedy ją zobaczyłam w kuchence,gdzie raczej nigdy nikt z personelu lekarskiego nie zagląda-nie mogłam uwierzyć,że Pani dr pyta się co to tak pachnie :)Oczywiście każdy kto pojawił się w kuchence próbował moich kulinarnych wypieków,i Pani dr podobnie jak siostry poprosiła o przepis.Kiedy Pani anastezjolog opuściła apartament kuchenny sama do siebie się uśmiechałam z zaistniałych przed chwilą sytuacji.I tak o to tłusty czwartek zaczął się dzień ,a raczej wieczór wcześniej.
Kolejnego dnia kiedy wchodziła wizyta lekarska siostra oddziałowa nie skończyła jeszcze mówić o Rafaello,a kiedy zobaczyła mnie z pączkami przeżyła wielkie zdziwienie co Ja znów wyprawiam 🙂
Ogólnie było dużo śmiechu i wiele sympatycznych słów od personelu wraz z rehabilitantami na temat smaku pączków.
Jeszcze tego samego dnia miala miejsce kolejna niezapomniana chwila-w trakcie obiadu niemal lotem błyskawicy na świetlicy pojawil się kierownik rehabilitacji-p.Paweł,i powiedział,że przyjechała telewizja -Polsat,i ,że Ja i koleżanka i jeszcze kilka skolioz dobrze by było,aby się pojawiło w eterze.Myslałam,byłam pewna,że będzie towarzyszyło mi kilka osób w swych pierwszych kontaktach z TV.I jako jedyna z oddziału udzieliłam krótkiego wywiadu dla Fundacji Polsat(emisja za około 3 tyg.,około 8 marca w Telewizji Polsat,Polsat 2 i Polsat Zdrowie).Najpierw lekarz przedstawił po krótce historię mojej skoliozy,były zdjęcia sprzed operacji,jak i już po zabiegu,następnie filmowali moje plecki.I przed powiedzeniem kilku słów -odwlekalam ten moment,gdyż wiem,że zawsze przeżywam maly stres przed większym forum.Pytania były na żywo,mam nadzieję,że jakoś to wszystko względnie wypadło,choć to wszystko okaże się za 3 tyg.
Mogłabym jeszcze pisać i pisać,lecz 2 godzina w kafejce dobiega już końca.Zawsze wystarczy mi godzinka na kontakt z internetem,ale dzisiaj po prostu chęc podzielenia się z wami wspomnieniami z ostatnich kilku dni była bardzo siolna.
Serdecznie pozdrawiam,i do zobaczenia 20 lutego o godz.17 w Świebodzinie na mszy w inencji waszego Profesora.... Collapse
Do Korneli oj straszyło, straszyło. Ale to Świeboda straszył. Kiedyś o tym opowiem - może ktoś mnie wyprzedzi? Za tą dyżurką była stołówkaa a na końcu za zasuwanymi drzwiami ołtarz. I w niedziele te drzwi się rozsuwało, ustawiało krzesła i była kaplica. kika
Do Korneli
oj straszyło, straszyło. Ale to Świeboda straszył. Kiedyś o tym opowiem - może ktoś mnie wyprzedzi?
Za tą dyżurką była stołówkaa a na końcu za zasuwanymi drzwiami ołtarz. I w niedziele te drzwi się rozsuwało, ustawiało krzesła i była kaplica.
kika... Collapse
oj straszyło, straszyło. Ale to Świeboda straszył. Kiedyś o tym opowiem - może ktoś mnie wyprzedzi?
Za tą dyżurką była stołówkaa a na końcu za zasuwanymi drzwiami ołtarz. I w niedziele te drzwi się rozsuwało, ustawiało krzesła i była kaplica.
kika... Collapse