2020.08.08 – Dyplomaci, Dr L. Wierusz i zdjęcia ze zbiorów OPTY w koreańskiej TV

„Grupa Opty” na ekranach telewizorów w Korei Południowej.

Wydarzenie warte upamiętnienia, gdyż nasza nazwa „Grupa Opty”  ukazała się na ekranach telewizorów w dalekiej Korei Południowej z oglądalnością ok. 100 mln widzów.

Zacznijmy od początku: na prośbę Ambasady Korei Południowej, a potem realizatorów okolicznościowego programu przygotowywanego z okazji 70 lecia wybuchu Wojny Koreańskiej (sama wojna trwała od 25.06.1950 do 27.07.1953 r.) udostępniliśmy umieszczone na naszej stronie Grupy Opty archiwalne zdjęcia wykonane przez dra Lecha Wierusza podczas pobytu w Korei w ramach Komisji Rozjemczej w latach 1955 – 1956. Doktor Wierusz leczył okaleczenia ofiar wojny już po jej zakończeniu w klinicznym szpitalu w mieście Ham-hyn.

Realizatorzy programu szukając w internecie materiałów o humanitarnej pomocy udzielonej po obu stronach konfliktu przez sześć krajów – m.in. przez Polskę, natrafili na naszą stronę Grupy Opty. Nadesłaliśmy również i inne materiały, – w programie nasze zdjęcia są podpisane i stąd nasza duma.

Polecam link –https://www.youtube.com/watch?v=MELj_DYzPWs –  ambasador Polski Piotr Ostaszewski mówi od 33 min. o naszym wsparciu.

 

Dzięki uprzejmości Małgosi Michalak zamieszczamy tłumaczenie wypowiedzi Pana Ambasadora Piotra Osztaszewskiego jakiej udzielił w III części programu TV Korea (od 33 minuty programu) z okazji 70. rocznicy wybuchu Wojny Koreańskiej. Powtarzam link do programu:

A oto tłumaczenie:

Dyplomaci o Wojnie Koreańskiej i pokoju – część 3.

Nagranie rozpoczyna się od 33 minuty i 47 sekundy napisem:  April 1953   POLAND

“Polish medical Staff in N. Korea.”   – Polskie służby medyczne przybywają do Korei Północnej.

Nazywam się Piotr Ostaszewski, jestem ambasadorem Polskiej Rzeczypospolitej w Korei. Wojna w Korei to był jeden z największych dramatycznych konfliktów podczas zimnej wojny. W owym czasie mieliśmy do dyspozycji jedynie gazety i radio. O żadnych połączeniach bezprzewodowych nie było mowy. Monopol na informację miał rząd komunistyczny. O wszystkim decydowała propaganda i zgodnie z nią wojna toczyła się przeciwko amerykańskiemu imperializmowi, zatem każdy w Polsce traktował ją jako konflikt charakterystyczny dla trzeciego świata, groźny i nieprzewidywalny. Ludzie obawiali się ewentualnej eskalacji tego sporu. Polska po II wojnie światowej, w której zginęło 6 min obywateli, nie otrząsnęła się jeszcze z potwornych zniszczeń i strat. Jednocześnie zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, co konflikt zbrojny niesie ze sobą. Dyskusje na temat pomocy rozpoczęły się w styczniu 1953 roku. Pierwszy szpital otwarto w kwietniu 1953 i ośrodek działał do 1956 roku.

Celem było uruchomienie Centrum zapewniającego elementarne zabezpieczenie podstawowych potrzeb medycznych. Działania personelu medycznego wspierało 360 koreańskich studentów medycyny i personelu pomocniczego. Do dyspozycji oddano też ambulans. To były same początki placówki, która została przekształcona ze szpitala wojskowego w szpital cywilny w 1954 roku. Powinienem też zaznaczyć, że tutaj mam pełny opis samego budynku oraz pełny zakres pomocy, która dotarła do Korei z Polski, ale z medycznego punktu widzenia na przykład, widzimy w wykazie zaledwie 2 aparaty rentgenowskie, trochę ubrań dla personelu medycznego (na ekranie skan produktów które stanowiły darowiznę na rzecz szpitala: odzież medyczna, aparaty do prześwietleń rentgenowskich, gazy, buty, ….)

Jak już wcześniej wspominałem, nie byliśmy w stanie przesłać większej ilości sprzętu, bo Polska w tym czasie była krajem zdewastowanym toczącymi się przez sześć lat działaniami wojennymi. Sami przeżywaliśmy ekonomiczną zapaść. Problem niedożywienia stanowił gigantyczne wyzwanie i realny problem Polski powojennej. Jednakże należy podkreślić, że ludzie, którzy przeszli wiele chcieli pomagać. Wspieranie i pomoc innym stało się wtedy misją życiową wielu ludzi. W owym czasie realizacja tych celów nabrała charakteru zorganizowanej działalności ujętej w ramy systematycznej akcji dostarczania żywności, odzieży i artykułów pierwszej potrzeby, mającej na celu poprawę sytuacji ekonomicznej krajów, w których toczyły się właśnie wojny.

(motyw muzyczny – 36 minuta, 3 sekundy, w tle zdjęcie koreańskich dzieci, napis: zdjęcia z Korei Północnej  wykonane przez dr Lecha Wierusza z Polskiego Zespołu Pomocy Medycznej)

36 minuta 20 sekunda, ambasador bierze do ręki książkę zatytułowaną: „Skrzydło anioła”.

Dalszy ciąg wypowiedzi ambasadora:

– Gościliśmy dwie grupy sierot koreańskich: pierwsza, która przybyła w 1951 roku, liczyła 200 dzieci, w 1953 roku było ich już 1000. Pierwsza grupa dzieci zamieszkała około 35 kilometrów od Warszawy, druga grupa pojechała na zachód, niedaleko miasta Wrocław. Musimy pamiętać o jednej rzeczy – dzieci przybyły do nas w najgorszym, najciemniejszym okresie stalinizmu w Polsce.

One nie były zupełnie świadome tego, co u nas się wtedy działo. Ludzie, którzy opiekowali się dziećmi w zachodniej części kraju stanowili grupę repatriantów z utraconych po wojnie wschodnich obszarów Polski. Wrocław był przed wojną miastem niemieckim. Przeżywaliśmy wtedy traumę wywołaną gwałtowną zmianą i przesunięciem naszych granic. Tymczasem istniała pilna potrzeba zorganizowania zespołu ludzi, którzy byliby zdolni podjąć się trudu opieki nad przybyłymi z Korei Północnej dziećmi w ramach działalności społecznej. Tacy ludzie się znaleźli, ich pomoc i zaangażowanie były bezcenne. Po 7 i 8 letnim pobycie dzieci nie chciały wracać. Przyczyna była oczywista, warunki w ich własnym kraju były niezwykle trudne. Tutaj były traktowane z najwyższą troską i opiekunowie nie wyobrażali sobie odesłania dzieci z powrotem do Korei Północnej. Niestety rząd koreański w tym względzie był nieugięty, dzieci podlegały kontroli władz i fakt ten nie podlegał żadnej dyskusji. Stanowiły własność rządu i nie było żadnej możliwości dyskusji z tym stanowiskiem. Wielu opiekunów, tak zwanych „rodziców” pisało listy, czując silny związek z dziećmi, nad którymi sprawowali opiekę. Stali się dla nich w istocie jedynymi i prawdziwymi rodzicami. Próba ucieczki z reżimu północno-koreańskiego kończyła się śmiercią w Północnych Chinach. Trudno stwierdzić w oparciu o dane statystyczne ile z dzieci, które wróciły do Korei przeżyło i jak potoczyły się ich losy. To co wiemy, to tylko szacunkowe dane co się z nimi stało. Część znalazła miejsce w administracji jako urzędnicy średniego szczebla, niektórych zesłano do kopalni węgla, do ciężkiej i nieludzko wyczerpującej pracy.

(38 minuta, 27 sek. muzyka) – kolejny fragment dotyczy działalności dyplomatycznej między Polska a Koreą Płn. Współcześnie.)

Relację przygotowali: Andrzej Medyński, Małgosia Michalak i Zbyszek Łyczakowski.   (08.08.2020 r)

W załączeniu zdjęcia z ekranu telewizora: