2815 wpisów.
Najmocniej Przepraszam Henryku. Nie czuję się gorsza od innych, dlatego, że wracam do wspomnień. Jak to ująłeś do przeszlości, która jest słabością?Wstydzisz się, że jesteś silny? Że miałeś taką a nie inną przeszłość? A czyż nie ta słabość i nie ta przeszlość wzmocnily Ciebie? Uważasz, że tylko ty walczysz o przetrwanie? Otóż nie! Zapewniam Ciebie, że każdy kto tu... Dowiedz się więcej
Najmocniej Przepraszam Henryku.
Nie czuję się gorsza od innych, dlatego, że wracam do wspomnień.
Jak to ująłeś do przeszlości, która jest słabością?Wstydzisz się, że jesteś silny? Że miałeś taką a nie inną przeszłość? A czyż nie ta słabość i nie ta przeszlość wzmocnily Ciebie?
Uważasz, że tylko ty walczysz o przetrwanie? Otóż nie! Zapewniam Ciebie, że każdy kto tu jest, również walczy. Poza tym nie tylko my walczymy.
Podzieliłeś, w swojej wypowiedzi ludzi...tylko nie rozumiem tego podziału. Lepsi-gorsi?Słabsi-silniejsi? Chorzy-zdrowi? Na litość Boską jak można robić taką segregację?
Ja przepraszam, każdy ma prawo pisać to co czuje. Ale jakos tak wyczułam pogardę dla nas, którzy wracają wspomnieniami do dzieciństwa- niejednokrotnie słabego, cierpiacego.
Ja też przeszłam wiele kilometrów w towarzystwie przyjaciół, którzy do dziś nie wiedzą co to choroba. Ale nadal są moimi przyjaciółmi, oby nigdy nie chorowali. Oby zawsze byli silni i piekni. Niech tacy będą, bo każdy ma swój krzyż i nie nam mówić komu jest ciężej.
Jeszcze raz przepraszam Wszystkich, ale zapewne już wiecie, że reaguje szybko na fali emocji. Wiem, że emocje nie są dobrymi doradcami-ale taka właśnie jestem.
Jestem dumna, ze jestem chora, że mam taka przeszłość, że udało mi się-że żyję!
Dominika... Collapse
Nie czuję się gorsza od innych, dlatego, że wracam do wspomnień.
Jak to ująłeś do przeszlości, która jest słabością?Wstydzisz się, że jesteś silny? Że miałeś taką a nie inną przeszłość? A czyż nie ta słabość i nie ta przeszlość wzmocnily Ciebie?
Uważasz, że tylko ty walczysz o przetrwanie? Otóż nie! Zapewniam Ciebie, że każdy kto tu jest, również walczy. Poza tym nie tylko my walczymy.
Podzieliłeś, w swojej wypowiedzi ludzi...tylko nie rozumiem tego podziału. Lepsi-gorsi?Słabsi-silniejsi? Chorzy-zdrowi? Na litość Boską jak można robić taką segregację?
Ja przepraszam, każdy ma prawo pisać to co czuje. Ale jakos tak wyczułam pogardę dla nas, którzy wracają wspomnieniami do dzieciństwa- niejednokrotnie słabego, cierpiacego.
Ja też przeszłam wiele kilometrów w towarzystwie przyjaciół, którzy do dziś nie wiedzą co to choroba. Ale nadal są moimi przyjaciółmi, oby nigdy nie chorowali. Oby zawsze byli silni i piekni. Niech tacy będą, bo każdy ma swój krzyż i nie nam mówić komu jest ciężej.
Jeszcze raz przepraszam Wszystkich, ale zapewne już wiecie, że reaguje szybko na fali emocji. Wiem, że emocje nie są dobrymi doradcami-ale taka właśnie jestem.
Jestem dumna, ze jestem chora, że mam taka przeszłość, że udało mi się-że żyję!
Dominika... Collapse
wywołałem problem - i opisałem swoje odczucia - pozdrawiam henryk
Elżbieto, Andrzeju - Bardzo dziękuję za cudowne zaproszenie, pamięć, dopisek zrobiony własną ręką (jak w piosence E. Demarczyk). Na pewno przyjechałabym, dołączyłabym, ale mamy tak napięty czas, przede wszystkim nieustający II etap remontu kapitalnego mieszkania. Odezwę się, gdy robotnicy opuszczą Targówek i zaproszę z ogromną przyjemnością na herbatę. Pozdrawiam wszystkich piszących, lektura tej strony to ogromna przyjemność i relaks po... Dowiedz się więcej
Elżbieto, Andrzeju -
Bardzo dziękuję za cudowne zaproszenie, pamięć, dopisek zrobiony własną ręką (jak w piosence E. Demarczyk). Na pewno przyjechałabym, dołączyłabym, ale mamy tak napięty czas, przede wszystkim nieustający II etap remontu kapitalnego mieszkania.
Odezwę się, gdy robotnicy opuszczą Targówek i zaproszę z ogromną przyjemnością na herbatę.
Pozdrawiam wszystkich piszących, lektura tej strony to ogromna przyjemność i relaks po pracy. 🙂
Małgosia... Collapse
Bardzo dziękuję za cudowne zaproszenie, pamięć, dopisek zrobiony własną ręką (jak w piosence E. Demarczyk). Na pewno przyjechałabym, dołączyłabym, ale mamy tak napięty czas, przede wszystkim nieustający II etap remontu kapitalnego mieszkania.
Odezwę się, gdy robotnicy opuszczą Targówek i zaproszę z ogromną przyjemnością na herbatę.
Pozdrawiam wszystkich piszących, lektura tej strony to ogromna przyjemność i relaks po pracy. 🙂
Małgosia... Collapse
Ale się porobiło... I, mówiąc szczerze, nie wiem, dlaczego nikt od południa nie napisał, czy nikt nie spojrzał, czy każdy się boi... O co tu chodzi???? To po co my tu cokolwiek piszemy...? Po co tyle nawołań, wiem, że może poważniejsze od nas osoby myślą: a po co w ogóle pisać, może tak wcale nie myśli, a może przecież wolno... Dowiedz się więcej
Ale się porobiło... I, mówiąc szczerze, nie wiem, dlaczego nikt od południa nie napisał, czy nikt nie spojrzał, czy każdy się boi... O co tu chodzi???? To po co my tu cokolwiek piszemy...? Po co tyle nawołań, wiem, że może poważniejsze od nas osoby myślą: a po co w ogóle pisać, może tak wcale nie myśli, a może przecież wolno mu tak właśnie myśleć... i w ogóle po co się w to angażować...
Nikogo nie potępiam i nie potępiam też Ryśka, bo nikt nie każe nikomu żyć przeszłością, ponoć to niewskazane, ale wierzcie mi, ja sama nie umiem inaczej, kocham Świebodzin, choć nienawidzę małych miast, to jedyne małe miasto, do którego mogę wracać co roku i jest dobrze, bo nie kocham go dla wielkości, tylko dlatego, że byłam tam i, że mam związane z tym miastem wspomnienia, nie wiem nawet jak to nazwać, ale muszę tam być, już nawet jak wjeżdżam na stację pociągiem i widzę napis ŚWIEBODZIN, to dostaję dreszczy, ale co mam zrobić? Tak już jest, w moim przypadku to sie nie zmieni, ale... inni... nie muszą być tacy jak my...którzy tam są, bo ja chcę rozpamiętywać, przeszłość, ale nie dlatego, że coś się jej zawdzięcza....
Ale znam kilka osób, które były w Świebodzinie operowane (i jedną sama skierowałam), które nie chcą znać tego Ośrodka, tego miasta, tego miejsca, którego my w żaden sposób nie możemy opuścić... Ta osoba, którą skierowałam, kiedy zapytałam, dlaczego nie????? powiedziała, że po prostu, z prostych przyczyn, tak bardzo ją to bolało, tak bardzo nienawidzi operacji, jest wdzięczna, ale... nie może nic więcej...
I trudno, może zrozummy, może o to chodzi, a może nie o to, nie wszyscy są tacy sami... i nic na to nie poradzimy...... Collapse
Nikogo nie potępiam i nie potępiam też Ryśka, bo nikt nie każe nikomu żyć przeszłością, ponoć to niewskazane, ale wierzcie mi, ja sama nie umiem inaczej, kocham Świebodzin, choć nienawidzę małych miast, to jedyne małe miasto, do którego mogę wracać co roku i jest dobrze, bo nie kocham go dla wielkości, tylko dlatego, że byłam tam i, że mam związane z tym miastem wspomnienia, nie wiem nawet jak to nazwać, ale muszę tam być, już nawet jak wjeżdżam na stację pociągiem i widzę napis ŚWIEBODZIN, to dostaję dreszczy, ale co mam zrobić? Tak już jest, w moim przypadku to sie nie zmieni, ale... inni... nie muszą być tacy jak my...którzy tam są, bo ja chcę rozpamiętywać, przeszłość, ale nie dlatego, że coś się jej zawdzięcza....
Ale znam kilka osób, które były w Świebodzinie operowane (i jedną sama skierowałam), które nie chcą znać tego Ośrodka, tego miasta, tego miejsca, którego my w żaden sposób nie możemy opuścić... Ta osoba, którą skierowałam, kiedy zapytałam, dlaczego nie????? powiedziała, że po prostu, z prostych przyczyn, tak bardzo ją to bolało, tak bardzo nienawidzi operacji, jest wdzięczna, ale... nie może nic więcej...
I trudno, może zrozummy, może o to chodzi, a może nie o to, nie wszyscy są tacy sami... i nic na to nie poradzimy...... Collapse
Przepraszam Cię Henryku, ale zwracałam się do Ciebie używając Twojego drugiego imienia, myślę, że nie masz mi tego za złe. A do Świebodzina wracam i do... LORO, bo tak chcę i zawdzięczam mu wszystko, dzięki temu, że tam byłam, to jestem prosta, chodzę i.... tak naprawdę żyję... i nie zamierzam się z Tobą kłócić... Pa....
Przepraszam Cię Henryku, ale zwracałam się do Ciebie używając Twojego drugiego imienia, myślę, że nie masz mi tego za złe.
A do Świebodzina wracam i do... LORO, bo tak chcę i zawdzięczam mu wszystko, dzięki temu, że tam byłam, to jestem prosta, chodzę i.... tak naprawdę żyję... i nie zamierzam się z Tobą kłócić...
Pa....... Collapse
A do Świebodzina wracam i do... LORO, bo tak chcę i zawdzięczam mu wszystko, dzięki temu, że tam byłam, to jestem prosta, chodzę i.... tak naprawdę żyję... i nie zamierzam się z Tobą kłócić...
Pa....... Collapse
Kolejny Zlot OPTY to przede wszystkim okazja do spotkania starych przyjaciół, wspólnych rozmów przy piwie, turystycznych wędrówek a także wspomnień wśród tych którzy rozumieją się od wielu lat. Myślę, że kolega podjął słuszną decyzję, przecież Pragę widział już pięć razy....
Kolejny Zlot OPTY to przede wszystkim okazja do spotkania starych przyjaciół, wspólnych rozmów przy piwie, turystycznych wędrówek a także wspomnień wśród tych którzy rozumieją się od wielu lat. Myślę, że kolega podjął słuszną decyzję, przecież Pragę widział już pięć razy....... Collapse
Hala-oj masz racje...daremne starania. Aga rozwikłaj to już, bo spać nie mogę...hi hi hi:-)) A umnie jakoś kochani do przodu, żyję, cieszę się wiosną i mam nadzieję że lato będzie piękne. Łapię szczęście jakie na codzień spotykam i duszę jak cytrynę aby wszystko dokładnie do mnie, do mojej rodziny wchlonęło. Halu masz rację, takie myślenie pomaga. Jakoś mam nieodparte wrażenie,... Dowiedz się więcej
Hala-oj masz racje...daremne starania.
Aga rozwikłaj to już, bo spać nie mogę...hi hi hi:-))
A umnie jakoś kochani do przodu, żyję, cieszę się wiosną i mam nadzieję że lato będzie piękne. Łapię szczęście jakie na codzień spotykam i duszę jak cytrynę aby wszystko dokładnie do mnie, do mojej rodziny wchlonęło.
Halu masz rację, takie myślenie pomaga. Jakoś mam nieodparte wrażenie, że świetnie rozumiem to o czym piszesz.
A ja mam dla wszystkich propozycję i proszę nie zbojkotujcie jej na starcie.
Nie wiem jak Wy Kochani ale ja dość często mam problem natury kulinarnej. Na przykład: co dziś na obiad?
Znudziły mi się moje potrawy a nie szukam jakiś wielce wykwintnych dań. Czasami wystarczą małe zmiany w starym albo podpatrzenie innych. Może zaczniemy się dzielić naszymi pomysłami?
Pozdrawiam słonecznym uśmiechem i wiosennym muśnięciem wiatru
kika... Collapse
Aga rozwikłaj to już, bo spać nie mogę...hi hi hi:-))
A umnie jakoś kochani do przodu, żyję, cieszę się wiosną i mam nadzieję że lato będzie piękne. Łapię szczęście jakie na codzień spotykam i duszę jak cytrynę aby wszystko dokładnie do mnie, do mojej rodziny wchlonęło.
Halu masz rację, takie myślenie pomaga. Jakoś mam nieodparte wrażenie, że świetnie rozumiem to o czym piszesz.
A ja mam dla wszystkich propozycję i proszę nie zbojkotujcie jej na starcie.
Nie wiem jak Wy Kochani ale ja dość często mam problem natury kulinarnej. Na przykład: co dziś na obiad?
Znudziły mi się moje potrawy a nie szukam jakiś wielce wykwintnych dań. Czasami wystarczą małe zmiany w starym albo podpatrzenie innych. Może zaczniemy się dzielić naszymi pomysłami?
Pozdrawiam słonecznym uśmiechem i wiosennym muśnięciem wiatru
kika... Collapse
Halo Hala 🙂 sorry, faktycznie zacięło się w bazie kontaktów tzw: "odświeżanie" wg nazwiska. Pracujemy nad poprawką w systemie, to wciąż uboczny efekt trudnego sortowania wg polskich liter. Możesz jednak zobaczyć swój wpis na liście jeśli klikniesz sortowanie wg kolumny "imię" lub dowolnej innej niż "nazwisko". Dzięki za wpis do bazy kontaktów i Twoją aktywną obecność na naszym forum. Słoneczne... Dowiedz się więcej
Halo Hala 🙂
sorry, faktycznie zacięło się w bazie kontaktów tzw: "odświeżanie" wg nazwiska. Pracujemy nad poprawką w systemie, to wciąż uboczny efekt trudnego sortowania wg polskich liter. Możesz jednak zobaczyć swój wpis na liście jeśli klikniesz sortowanie wg kolumny "imię" lub dowolnej innej niż "nazwisko".
Dzięki za wpis do bazy kontaktów i Twoją aktywną obecność na naszym forum. Słoneczne pozdrowienia ze Szczecina w piękny poniedziałkowy ranek.
Zbyszek Ł.... Collapse
sorry, faktycznie zacięło się w bazie kontaktów tzw: "odświeżanie" wg nazwiska. Pracujemy nad poprawką w systemie, to wciąż uboczny efekt trudnego sortowania wg polskich liter. Możesz jednak zobaczyć swój wpis na liście jeśli klikniesz sortowanie wg kolumny "imię" lub dowolnej innej niż "nazwisko".
Dzięki za wpis do bazy kontaktów i Twoją aktywną obecność na naszym forum. Słoneczne pozdrowienia ze Szczecina w piękny poniedziałkowy ranek.
Zbyszek Ł.... Collapse
Dzień dobry wszystkim, trochę się ożywiło na stronie, aż kilka osób napisało. Dziś imieniny Jerzego i Wojciecha. Mamy takich w swoim gronie? Na pewno, więc wszystkim Jureczkom i Wojtusiom wszystkiego najlepszego! Dzięki Halu za te słowa, powiem szczerze, że to bardzo mądre i trzeba będzie się starać, aby postrzegać problemy jako nowe wyzwania - to na pewno łatwiejsze, ale zanim... Dowiedz się więcej
Dzień dobry wszystkim,
trochę się ożywiło na stronie, aż kilka osób napisało.
Dziś imieniny Jerzego i Wojciecha. Mamy takich w swoim gronie? Na pewno, więc wszystkim Jureczkom i Wojtusiom wszystkiego najlepszego!
Dzięki Halu za te słowa, powiem szczerze, że to bardzo mądre i trzeba będzie się starać, aby postrzegać problemy jako nowe wyzwania - to na pewno łatwiejsze, ale zanim do tego dojdę będzie ciężko.
Pytałaś ostatnio, a ja nie odpisałam, czy mam jakieś zdjęcia z obozu z 1981 roku. Niestety nie, widziałam kiedyś tylko kilka na zlocie w Niesulicach, bo Lechu i Jan poprzywozili. Ja byłam wtedy (w 1981 r.) akurat w gipsie, już pozabiegowym, ponieważ byłam pierwszy raz, to byłam też chrzczona. Wiem, że miałaś długie włosy, chyba warkocze, prawda? A może pamiętasz, że podczas Lubuskiego Lata Filmowego odwiedził nas na obozie Bogusław Linda, robiliśmy sobie z nim zdjęcia i właśnie to zdjęcie między innymi znalazłam jak Lechu przywiózł do oglądania "stare czasy".
Kika! Jadłaś kiedyś ozorki wieprzowe w sosie chrzanowym? Pycha... wczoraj miałam na obiad i jeszcze zostało trochę na dzisiaj, a do tego surówka z pora z jabłkiem i trochę majoneziku..
Pozdrawiam, pa... Collapse
trochę się ożywiło na stronie, aż kilka osób napisało.
Dziś imieniny Jerzego i Wojciecha. Mamy takich w swoim gronie? Na pewno, więc wszystkim Jureczkom i Wojtusiom wszystkiego najlepszego!
Dzięki Halu za te słowa, powiem szczerze, że to bardzo mądre i trzeba będzie się starać, aby postrzegać problemy jako nowe wyzwania - to na pewno łatwiejsze, ale zanim do tego dojdę będzie ciężko.
Pytałaś ostatnio, a ja nie odpisałam, czy mam jakieś zdjęcia z obozu z 1981 roku. Niestety nie, widziałam kiedyś tylko kilka na zlocie w Niesulicach, bo Lechu i Jan poprzywozili. Ja byłam wtedy (w 1981 r.) akurat w gipsie, już pozabiegowym, ponieważ byłam pierwszy raz, to byłam też chrzczona. Wiem, że miałaś długie włosy, chyba warkocze, prawda? A może pamiętasz, że podczas Lubuskiego Lata Filmowego odwiedził nas na obozie Bogusław Linda, robiliśmy sobie z nim zdjęcia i właśnie to zdjęcie między innymi znalazłam jak Lechu przywiózł do oglądania "stare czasy".
Kika! Jadłaś kiedyś ozorki wieprzowe w sosie chrzanowym? Pycha... wczoraj miałam na obiad i jeszcze zostało trochę na dzisiaj, a do tego surówka z pora z jabłkiem i trochę majoneziku..
Pozdrawiam, pa... Collapse
Cześć wszystkim! Cóż za zastój na tej stronie? Pogoda jak się patrzy, a nikomu nie chce się pisać? Straciliście wenę, czy co? Przynajmniej prześlijcie pozdrowienia i napiszcie jaka u Was pogoda, jak już nie macie o czym pisać. Jest nas tylu, a jakoś tego nie widać... A może ktoś ma jakiś pomysł na pisanie? Były wcześniej życzenia świąteczne, było o... Dowiedz się więcej
Cześć wszystkim!
Cóż za zastój na tej stronie? Pogoda jak się patrzy, a nikomu nie chce się pisać? Straciliście wenę, czy co? Przynajmniej prześlijcie pozdrowienia i napiszcie jaka u Was pogoda, jak już nie macie o czym pisać. Jest nas tylu, a jakoś tego nie widać... A może ktoś ma jakiś pomysł na pisanie? Były wcześniej życzenia świąteczne, było o Profesorze, o Doktorze Wieruszu... Może ktoś ma jakiś pomysł?
Ja obiecałam na tę stronę wchodzić codziennie, więc to robię, ale nie będę pisać byle czego, bo ktoś może stwierdzić, że przynudzam, a ta strona chyba nie miała temu służyć. Obudźcie się więc i do.... pracy!
Kończę już i idę się dalej gryźć się ze swoim problemem, który spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i odmienił i, o Boże! jak jeszcze odmieni całe moje życie... I nic juz nie da się zmienić.
Uciekłabym teraz do Świebodzina i posiedziała przy stoliczku na końcu lub, jak kto woli na początku, korytarza na Ortopedii I albo w przejściu pomiędzy Ort. I i II - tam zawsze siostry i salowe paliły papieroski. Problem by nie zniknął, ale zawsze można sie wyciszyć...... Collapse
Cóż za zastój na tej stronie? Pogoda jak się patrzy, a nikomu nie chce się pisać? Straciliście wenę, czy co? Przynajmniej prześlijcie pozdrowienia i napiszcie jaka u Was pogoda, jak już nie macie o czym pisać. Jest nas tylu, a jakoś tego nie widać... A może ktoś ma jakiś pomysł na pisanie? Były wcześniej życzenia świąteczne, było o Profesorze, o Doktorze Wieruszu... Może ktoś ma jakiś pomysł?
Ja obiecałam na tę stronę wchodzić codziennie, więc to robię, ale nie będę pisać byle czego, bo ktoś może stwierdzić, że przynudzam, a ta strona chyba nie miała temu służyć. Obudźcie się więc i do.... pracy!
Kończę już i idę się dalej gryźć się ze swoim problemem, który spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i odmienił i, o Boże! jak jeszcze odmieni całe moje życie... I nic juz nie da się zmienić.
Uciekłabym teraz do Świebodzina i posiedziała przy stoliczku na końcu lub, jak kto woli na początku, korytarza na Ortopedii I albo w przejściu pomiędzy Ort. I i II - tam zawsze siostry i salowe paliły papieroski. Problem by nie zniknął, ale zawsze można sie wyciszyć...... Collapse
Pozdrowienia dla wszystkich, co się dziś tak jak my wygrzewali na słoneczku. Jutro do pracy, ale pocieszam się - zaraz długi wekennd. Jutro nasz Filip kończy 7 miesiecy - ale czas leci... czasami szkoda że tak szybko. Bogdan
Pozdrowienia dla wszystkich, co się dziś tak jak my wygrzewali na słoneczku.
Jutro do pracy, ale pocieszam się - zaraz długi wekennd. Jutro nasz Filip kończy 7 miesiecy - ale czas leci... czasami szkoda że tak szybko.
Bogdan... Collapse
Jutro do pracy, ale pocieszam się - zaraz długi wekennd. Jutro nasz Filip kończy 7 miesiecy - ale czas leci... czasami szkoda że tak szybko.
Bogdan... Collapse
Halo. No tak, jutro znów do pracy. Weekend przeleciał ani się człowiek nie obejrzał. U nas pogoda osiągnęła znów prawie tropikalne temperatury. Dobrze - ja uwielbiam słońce i ciepło. Mieliśmy już pod rząd drugi weekend pełen pracy, bo nasza Pociecha obchodziła swoją „prawdziwą” pełnoletność – tzn. 21 latek: w ubiegłą niedzielę w gronie rodzinnym a wczoraj w gronie przyjaciół (co... Dowiedz się więcej
Halo.
No tak, jutro znów do pracy. Weekend przeleciał ani się człowiek nie obejrzał. U nas pogoda osiągnęła znów prawie tropikalne temperatury. Dobrze - ja uwielbiam słońce i ciepło. Mieliśmy już pod rząd drugi weekend pełen pracy, bo nasza Pociecha obchodziła swoją „prawdziwą” pełnoletność – tzn. 21 latek: w ubiegłą niedzielę w gronie rodzinnym a wczoraj w gronie przyjaciół (co trwało prawie do rana). Ale dzisiaj już było relatywnie spokojnie. Czas na zasłużony odpoczynek (spacer w naturze i relax w ogródku).
P.S.1: Kika, mnie się zdaje, że daremne żale próżny trud – chyba nikt (oczywiście z wyjątkiem Agi) nie wie o co chodzi na tym zdjęciu! Przyznaję też, że ten przyrząd (czy cokolwiek to też jest) jakoś ogromnie nieswojo wygląda. Ale chyba sami nie rozwiążemy zagadki! Albo? Może jednak?!
P.S.2: Roma, odkąd sobie uzmysłowiłam, że w życiu nie ma problemów, że jest tylko wyzwanie do czegoś Nowego – to wszystko jest o wiele prostsze.
P.S. 3: Mnie się zdaje, że w bazie kontaktów coś się zacięło! Mój wpis utknął gdzieś w ...„międzyprzestrzeni“ i tyczy tam już od przeszło tygodnia. Spóbowałam się zalogować – idzie. Tylko ...na liście mnie nie ma ! Czy to jest normalne?
P.S.4: Dobranoc !... Collapse
No tak, jutro znów do pracy. Weekend przeleciał ani się człowiek nie obejrzał. U nas pogoda osiągnęła znów prawie tropikalne temperatury. Dobrze - ja uwielbiam słońce i ciepło. Mieliśmy już pod rząd drugi weekend pełen pracy, bo nasza Pociecha obchodziła swoją „prawdziwą” pełnoletność – tzn. 21 latek: w ubiegłą niedzielę w gronie rodzinnym a wczoraj w gronie przyjaciół (co trwało prawie do rana). Ale dzisiaj już było relatywnie spokojnie. Czas na zasłużony odpoczynek (spacer w naturze i relax w ogródku).
P.S.1: Kika, mnie się zdaje, że daremne żale próżny trud – chyba nikt (oczywiście z wyjątkiem Agi) nie wie o co chodzi na tym zdjęciu! Przyznaję też, że ten przyrząd (czy cokolwiek to też jest) jakoś ogromnie nieswojo wygląda. Ale chyba sami nie rozwiążemy zagadki! Albo? Może jednak?!
P.S.2: Roma, odkąd sobie uzmysłowiłam, że w życiu nie ma problemów, że jest tylko wyzwanie do czegoś Nowego – to wszystko jest o wiele prostsze.
P.S. 3: Mnie się zdaje, że w bazie kontaktów coś się zacięło! Mój wpis utknął gdzieś w ...„międzyprzestrzeni“ i tyczy tam już od przeszło tygodnia. Spóbowałam się zalogować – idzie. Tylko ...na liście mnie nie ma ! Czy to jest normalne?
P.S.4: Dobranoc !... Collapse
Witajcie Koleżanka siedząca w pracy obok zapytała czemu płacze przy komputerze. To pokazałem jej nasza stronę i ona osoba zdrowa autentyczne się wzruszyła. Roma napiszemy książkę o LORO i zostanie Hitem wśród pamiętników. Jak w reklamie IKEA. Ja spędziłem jedne Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok LORO miałem 10 lat i nie puścili mnie z RII do domu, choć miałem... Dowiedz się więcej
Witajcie
Koleżanka siedząca w pracy obok zapytała czemu płacze przy komputerze. To pokazałem jej nasza stronę i ona osoba zdrowa autentyczne się wzruszyła.
Roma napiszemy książkę o LORO i zostanie Hitem wśród pamiętników. Jak w reklamie IKEA.
Ja spędziłem jedne Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok LORO miałem 10 lat i nie puścili mnie z RII do domu, choć miałem 20 km do domu. Z perspektywy lat, to były cudowne Święta. A jak byłem mały brzdąc to pamiętam opiekowała się mną Panią Doktor GENOWEFA ABŁAŻEJ nazwała mnie DZIADEK. I siostra Henia N już później zawsze tak mówiła.
Tej miłej atmosfery nie spotkałem już nigdzie indziej.
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło i dalej do pracy.
Bogdan... Collapse
Koleżanka siedząca w pracy obok zapytała czemu płacze przy komputerze. To pokazałem jej nasza stronę i ona osoba zdrowa autentyczne się wzruszyła.
Roma napiszemy książkę o LORO i zostanie Hitem wśród pamiętników. Jak w reklamie IKEA.
Ja spędziłem jedne Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok LORO miałem 10 lat i nie puścili mnie z RII do domu, choć miałem 20 km do domu. Z perspektywy lat, to były cudowne Święta. A jak byłem mały brzdąc to pamiętam opiekowała się mną Panią Doktor GENOWEFA ABŁAŻEJ nazwała mnie DZIADEK. I siostra Henia N już później zawsze tak mówiła.
Tej miłej atmosfery nie spotkałem już nigdzie indziej.
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło i dalej do pracy.
Bogdan... Collapse
Mam mały prośbę do moich kolegów OPTYMISTÓW by też się wzięli do pisania na naszej stronie. Pozdrawiam Bogdan
Mam mały prośbę do moich kolegów OPTYMISTÓW by też się wzięli do pisania na naszej stronie.
Pozdrawiam
Bogdan... Collapse
Pozdrawiam
Bogdan... Collapse
A ja cofnę się w blizszą przeszłość. Właśnie raz jeszcze odwiedziłam mozaikę. I niestety nadal się glowię co to jest? Czy moze komuś z Was to z czymś się kojarzy? Nie daje mi to spokoju, wraca jak natrętna mucha. Pliss-Aga tym to zabiłas mi ćwieka! http://www.drugi-dom.info/LORO_2007_quiz/slides/148.html kika
A ja cofnę się w blizszą przeszłość. Właśnie raz jeszcze odwiedziłam mozaikę. I niestety nadal się glowię co to jest? Czy moze komuś z Was to z czymś się kojarzy? Nie daje mi to spokoju, wraca jak natrętna mucha.
Pliss-Aga tym to zabiłas mi ćwieka!
http://www.drugi-dom.info/LORO_2007_quiz/slides/148.html
kika... Collapse
Pliss-Aga tym to zabiłas mi ćwieka!
http://www.drugi-dom.info/LORO_2007_quiz/slides/148.html
kika... Collapse
Roma-niesamowicie jestem zainteresowana ciągiem dalszym...prawda jak takie wspomnienia wyciskają z człowieka wzruszenie? Wierzę, że dasz radę odcztać z pamięci tamte chwile i dla nas je zapisać. Powodzenia. kika
Roma-niesamowicie jestem zainteresowana ciągiem dalszym...prawda jak takie wspomnienia wyciskają z człowieka wzruszenie? Wierzę, że dasz radę odcztać z pamięci tamte chwile i dla nas je zapisać.
Powodzenia.
kika... Collapse
Powodzenia.
kika... Collapse
Ludzie przychodzą i odchodzą (normalna kolej rzeczy). Jednak CI, których pokochaliśmy pozostają wsród nas. ICH nie zapomnimy nigdy. Dr Wierusz „żyje“ nadal wsród nas – w naszych wdzięcznych sercach ! ------------------------------------------------------- Serdeczne pozdrowienia. Roma, fajnie, że pamiętasz. Ja niestety jeszcze nie za bardzo kojarzę, ale jestem przekonana, że z biegiem czasu wpadnę na trop. Masz może jakieś fotki z tamtego... Dowiedz się więcej
Ludzie przychodzą i odchodzą (normalna kolej rzeczy). Jednak CI, których pokochaliśmy pozostają wsród nas.
ICH nie zapomnimy nigdy.
Dr Wierusz „żyje“ nadal wsród nas – w naszych wdzięcznych sercach !
-------------------------------------------------------
Serdeczne pozdrowienia. Roma, fajnie, że pamiętasz. Ja niestety jeszcze nie za bardzo kojarzę, ale jestem przekonana, że z biegiem czasu wpadnę na trop. Masz może jakieś fotki z tamtego obozu? Ja szukam u mnie, ale znajduje tylko zdjecia z obozu z ´80 roku.
Poza tym, po okropnie gorącym weekendzie u nas (prawie 29°C) dzisiaj znów się ochłodziło.
Jak przystało na kwiecień – przeplata… i to porządnie.... Collapse
ICH nie zapomnimy nigdy.
Dr Wierusz „żyje“ nadal wsród nas – w naszych wdzięcznych sercach !
-------------------------------------------------------
Serdeczne pozdrowienia. Roma, fajnie, że pamiętasz. Ja niestety jeszcze nie za bardzo kojarzę, ale jestem przekonana, że z biegiem czasu wpadnę na trop. Masz może jakieś fotki z tamtego obozu? Ja szukam u mnie, ale znajduje tylko zdjecia z obozu z ´80 roku.
Poza tym, po okropnie gorącym weekendzie u nas (prawie 29°C) dzisiaj znów się ochłodziło.
Jak przystało na kwiecień – przeplata… i to porządnie.... Collapse
Witam wszystkich. Dziś sie ochłodziło, więc chyba też pogoda płacze za profesorem. Ja go nie pamietam, ale może to on operował mnie w 1975. I jemu zawdzięczamy bardzo bardzo wiele. Wykształcił przecież wielu swoich dobrych następców. Pozdrawiam wszystkich goraco. Wracam do pracy. Bogdan
Witam wszystkich.
Dziś sie ochłodziło, więc chyba też pogoda płacze za profesorem. Ja go nie pamietam, ale może to on operował mnie w 1975. I jemu zawdzięczamy bardzo bardzo wiele.
Wykształcił przecież wielu swoich dobrych następców.
Pozdrawiam wszystkich goraco. Wracam do pracy.
Bogdan... Collapse
Dziś sie ochłodziło, więc chyba też pogoda płacze za profesorem. Ja go nie pamietam, ale może to on operował mnie w 1975. I jemu zawdzięczamy bardzo bardzo wiele.
Wykształcił przecież wielu swoich dobrych następców.
Pozdrawiam wszystkich goraco. Wracam do pracy.
Bogdan... Collapse
Tak wczoraj zakończyłam, że może się niektórym źle kojarzyć, a ja nic takiego nie chciałam napisać... Wręcz przeciwnie... I tak w ogóle, to wszystko pamiętam jakby było wczoraj. Spojrzałam właśnie na kalendarz w telefonie komórkowym i już wiem, że był to piątek, czyli żaden dzień przyjęć w LORO, ani żadnych przyjęć lekarzy w poradni. Wtedy jednak tego nie wiedziałyśmy z... Dowiedz się więcej
Tak wczoraj zakończyłam, że może się niektórym źle kojarzyć, a ja nic takiego nie chciałam napisać...
Wręcz przeciwnie... I tak w ogóle, to wszystko pamiętam jakby było wczoraj.
Spojrzałam właśnie na kalendarz w telefonie komórkowym i już wiem, że był to piątek, czyli żaden dzień przyjęć w LORO, ani żadnych przyjęć lekarzy w poradni. Wtedy jednak tego nie wiedziałyśmy z mamą, a jedynie byłyśmy szczęśliwe, że mamy skierowanie w ręce, które wydał nam ośrodek w Katowicach, bo w Rybniku odmówili, no i że dotarliśmy do celu naszej podróży.
Korytarz w LORO był jak wymarły, ale trafiłyśmy z mamą na ostatnie drzwi po prawej stronie z napisem Ruch Chorych. Moja mama stwierdziła, że ktoś tu przecież musi być i faktycznie była jakaś pani, ale nie pani Janeczka, która niezbyt uprzejmie powiedziała mojej mamie, że dzisiaj nie jest dzień przyjęć, że nikogo nie ma i że najlepiej jak przyjedziemy w przyszłym tygodniu. Ale moja mama nie dała się zbyć i powiedziała tej pani, że jechała przez pół Polski z córką i nie będzie wracać z kwitkiem po to, żeby znowu tu wrócić za kilka dni. Okazało się, że w pokoju był ktoś jeszcze, mężczyzna, jak to moja mama określiła - chyba jakiś pielęgniarz. Miał napisane na kieszonce imię i nazwisko i kim jest, ale moja mama była krótkowidzem, więc z pewnej odległości nie była tego w stanie przeczytać. Ten pan zapytał ją, skąd przyjechałyśmy, czy jestem z nią i żeby zaczekać chwilkę na korytarzu, to on tylko pójdzie na oddział i zaraz zejdzie do nas. Moja mama wyszła i mówi do mnie, że był tam chyba jakiś pielęgniarz, który powiedział, że zaraz tu wróci i załatwi z nami sprawę. Po chwili z Ruchu Chorych wyłonił się ten pielęgniarz.... i wszyscy zapewne myślicie, że to był Doktor Wierusz, bo to przecież o Nim mieliśmy pisać, ale nie...
Piszę o Nim, o Doktorze Wieruszu z dużych liter, bo myślę, że to Mu się należy. To był Wielki Człowiek, nie byłam w końcu Jego pacjentką, bo mówiąc szczerze nigdy wcześniej nie słyszałam o Świebodzinie i o naszym ukochanym ośrodku, więc tak naprawdę nie wiedziałam kim jest Doktor i mimo, że miałam skierowanie do Niego, jako do Dyrektora Ośrodka, to wcale nie zależało nam z mamą, żeby akurat się do Niego dostać, nam zależało, żeby w ogóle nas ktoś przyjął.
Potem jak byłam już pacjentką LORO, to gdy widywałam Doktora, to wzbudzał we mnie uczucie oazy spokoju i takiej życzliwości emanującej wokoło. Zawsze uśmiechnięty... Pamiętam jak w Wigilię, z lekarzem dyżurnym i pielęgniarkami, chodził po wszystkich oddziałach i z każdym z osobna łamał się opłatkiem... Przecież mógł siedzieć w domu, z rodziną, to są szczególnie rodzinne święta, ale nie, On wiedział, że my też nie jesteśmy z naszymi rodzinami i chciał chyba swoją obecnością dać nam do zrozumienia, że tu też jest jakaś nasza rodzina, nasz drugi dom i że nie musimy się czuć samotni. Muszę stwierdzić, że było to bardzo wzruszające i do dzisiaj jak o tym pomyślę, to czuję się jakoś tak dziwnie.... wiem tylko, że zawsze czułam duży respekt przed Tym Człowiekiem..... Zawsze będzie w naszej pamięci, pamiętam jak czytałam "W Czarodziejskim Domu" w 1981 roku, dowiedziałam się z tej książeczki wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia. I pamiętam, że gdzieś mi ta książeczka zaginęła i jak jej szukałam i wiem, że koleżanka zdobyła dla mnie drugą. I jakieś pół roku temu zapragnęłam ją przeczytać po raz któryś znowu i przeczytałam. A potem zobaczyłam, że Dominika przepisała ją dla wszystkich, bardzo fajny pomysł, w ogóle to jestem zdziwiona, że ta książka wciąż jest jeszcze do zdobycia, ja mam wydanie z 1980 roku.
Nie wiem, czy ktoś jest jeszcze ciekaw, kim był ten ów człowiek-pielęgniarz, który wyłonił się z Ruchu Chorych? To była osoba, do której my chciałyśmy trafić, bo tylko to jedno nazwisko znałyśmy z LORO dzięki znajomej sąsiadki, której łezka kręciła się w oku na widok moich pleców. Kiedy ów pielęgniarz wyszedł z Ruchu Chorych i zobaczyłam imię i nazwisko i przekazałam je mamie, to trochę jej się głupio zrobiło, że zrobiła z pana doktora średni personel medyczny, ale powiedziała, że gdyby nawet miała czekać na niego do jutra, to się nie ruszy z tego miejsca. Ale nie musiałyśmy tak długo czekać, gdyż pan doktor Antoni Kotwicki, bo to on był, zszedł bardzo szybko do nas i przyjął nas z taką kulturą, że moja mama określiła to, że czuła się jak w Wersalu.
To prawda, traktowanie pacjentów przez służbę zdrowia kiedyś i niestety, nawet teraz, pozostawia wiele do życzenia, ale LORO pod tym względem było inne (w obecnych czasach miła obsługa jest jeszcze w Poznaniu u Degi, ale to "spokrewnione" szpitale, więc nie ma się czemu dziwić). Wręcz się wierzyć nie chciało, że lekarz może tak rozmawiać z pacjentem. Pamiętałyśmy tylko z mamą jak lekarz w Rybniku, w Dniu Matki, powiedział nam, że nie ma operacji na kręgosłup i że nie takie sławy chodzą garbate i jeżdżą na wózkach inwalidzkich, a gdy mój tato oddawał dla mnie krew przed operacją w stacji krwiodawstwa w Rybniku, to ten sam lekarz zapytał mego tatę: A, to pana córka jest w Świebodzinie? A tam jest dyrektorem Doktor Wierusz, prawda?
Nic dodać, nic ująć, prawda?
Napiszę jeszcze tylko, że ta pani z Ruchu Chorych, która potraktowała moją mamę mniej miło, musiała dostać niezłą reprymendę od doktora Kotwickiego, bo wyszła z tego pokoju cała czerwona i zła. Zaczęło się więc trochę źle, ale za to jak się skończyło!!! Za dwa i pół miesiąca zostałam pacjentką Ortopedii I i jestem po stokroć wdzięczna doktorowi Kotwickiemu za to, że wyglądam jak wyglądam. Wszystkie pobyty wspominam tak, że łza sie w oku kręci i chciałby człowiek cofnąć czas, a niestety się nie da. Nieraz już mówiłam, że chciałabym się wrócić i przeżyć to raz jeszcze, tam nawet operacji człowiek się nie bał, pamiętam, że się popłakałam, jak doktor Jagodzińska powiedziała mi, że nie ma mojej grupy krwi i jutro nie pójdę, tylko za tydzień, a byłam już nastawiona na krojenie i nawet gips mi rozcięli.
Chyba pobiłam rekord w pisaninie tutaj, to za to, że tak długo nic nie pisałam odprawiłam pokutę, i pewnie już się zanudziliście, ale tak wspominam 1 sierpnia 1980 roku, to było moje pierwsze spotkanie z LORO w Świebodzinie, które zakończyło się szczęśliwie, a dopełnieniem było to, że w nocy, w pociągu skończyłam całe 16 lat.
No to już naprawdę pa....... Collapse
Wręcz przeciwnie... I tak w ogóle, to wszystko pamiętam jakby było wczoraj.
Spojrzałam właśnie na kalendarz w telefonie komórkowym i już wiem, że był to piątek, czyli żaden dzień przyjęć w LORO, ani żadnych przyjęć lekarzy w poradni. Wtedy jednak tego nie wiedziałyśmy z mamą, a jedynie byłyśmy szczęśliwe, że mamy skierowanie w ręce, które wydał nam ośrodek w Katowicach, bo w Rybniku odmówili, no i że dotarliśmy do celu naszej podróży.
Korytarz w LORO był jak wymarły, ale trafiłyśmy z mamą na ostatnie drzwi po prawej stronie z napisem Ruch Chorych. Moja mama stwierdziła, że ktoś tu przecież musi być i faktycznie była jakaś pani, ale nie pani Janeczka, która niezbyt uprzejmie powiedziała mojej mamie, że dzisiaj nie jest dzień przyjęć, że nikogo nie ma i że najlepiej jak przyjedziemy w przyszłym tygodniu. Ale moja mama nie dała się zbyć i powiedziała tej pani, że jechała przez pół Polski z córką i nie będzie wracać z kwitkiem po to, żeby znowu tu wrócić za kilka dni. Okazało się, że w pokoju był ktoś jeszcze, mężczyzna, jak to moja mama określiła - chyba jakiś pielęgniarz. Miał napisane na kieszonce imię i nazwisko i kim jest, ale moja mama była krótkowidzem, więc z pewnej odległości nie była tego w stanie przeczytać. Ten pan zapytał ją, skąd przyjechałyśmy, czy jestem z nią i żeby zaczekać chwilkę na korytarzu, to on tylko pójdzie na oddział i zaraz zejdzie do nas. Moja mama wyszła i mówi do mnie, że był tam chyba jakiś pielęgniarz, który powiedział, że zaraz tu wróci i załatwi z nami sprawę. Po chwili z Ruchu Chorych wyłonił się ten pielęgniarz.... i wszyscy zapewne myślicie, że to był Doktor Wierusz, bo to przecież o Nim mieliśmy pisać, ale nie...
Piszę o Nim, o Doktorze Wieruszu z dużych liter, bo myślę, że to Mu się należy. To był Wielki Człowiek, nie byłam w końcu Jego pacjentką, bo mówiąc szczerze nigdy wcześniej nie słyszałam o Świebodzinie i o naszym ukochanym ośrodku, więc tak naprawdę nie wiedziałam kim jest Doktor i mimo, że miałam skierowanie do Niego, jako do Dyrektora Ośrodka, to wcale nie zależało nam z mamą, żeby akurat się do Niego dostać, nam zależało, żeby w ogóle nas ktoś przyjął.
Potem jak byłam już pacjentką LORO, to gdy widywałam Doktora, to wzbudzał we mnie uczucie oazy spokoju i takiej życzliwości emanującej wokoło. Zawsze uśmiechnięty... Pamiętam jak w Wigilię, z lekarzem dyżurnym i pielęgniarkami, chodził po wszystkich oddziałach i z każdym z osobna łamał się opłatkiem... Przecież mógł siedzieć w domu, z rodziną, to są szczególnie rodzinne święta, ale nie, On wiedział, że my też nie jesteśmy z naszymi rodzinami i chciał chyba swoją obecnością dać nam do zrozumienia, że tu też jest jakaś nasza rodzina, nasz drugi dom i że nie musimy się czuć samotni. Muszę stwierdzić, że było to bardzo wzruszające i do dzisiaj jak o tym pomyślę, to czuję się jakoś tak dziwnie.... wiem tylko, że zawsze czułam duży respekt przed Tym Człowiekiem..... Zawsze będzie w naszej pamięci, pamiętam jak czytałam "W Czarodziejskim Domu" w 1981 roku, dowiedziałam się z tej książeczki wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia. I pamiętam, że gdzieś mi ta książeczka zaginęła i jak jej szukałam i wiem, że koleżanka zdobyła dla mnie drugą. I jakieś pół roku temu zapragnęłam ją przeczytać po raz któryś znowu i przeczytałam. A potem zobaczyłam, że Dominika przepisała ją dla wszystkich, bardzo fajny pomysł, w ogóle to jestem zdziwiona, że ta książka wciąż jest jeszcze do zdobycia, ja mam wydanie z 1980 roku.
Nie wiem, czy ktoś jest jeszcze ciekaw, kim był ten ów człowiek-pielęgniarz, który wyłonił się z Ruchu Chorych? To była osoba, do której my chciałyśmy trafić, bo tylko to jedno nazwisko znałyśmy z LORO dzięki znajomej sąsiadki, której łezka kręciła się w oku na widok moich pleców. Kiedy ów pielęgniarz wyszedł z Ruchu Chorych i zobaczyłam imię i nazwisko i przekazałam je mamie, to trochę jej się głupio zrobiło, że zrobiła z pana doktora średni personel medyczny, ale powiedziała, że gdyby nawet miała czekać na niego do jutra, to się nie ruszy z tego miejsca. Ale nie musiałyśmy tak długo czekać, gdyż pan doktor Antoni Kotwicki, bo to on był, zszedł bardzo szybko do nas i przyjął nas z taką kulturą, że moja mama określiła to, że czuła się jak w Wersalu.
To prawda, traktowanie pacjentów przez służbę zdrowia kiedyś i niestety, nawet teraz, pozostawia wiele do życzenia, ale LORO pod tym względem było inne (w obecnych czasach miła obsługa jest jeszcze w Poznaniu u Degi, ale to "spokrewnione" szpitale, więc nie ma się czemu dziwić). Wręcz się wierzyć nie chciało, że lekarz może tak rozmawiać z pacjentem. Pamiętałyśmy tylko z mamą jak lekarz w Rybniku, w Dniu Matki, powiedział nam, że nie ma operacji na kręgosłup i że nie takie sławy chodzą garbate i jeżdżą na wózkach inwalidzkich, a gdy mój tato oddawał dla mnie krew przed operacją w stacji krwiodawstwa w Rybniku, to ten sam lekarz zapytał mego tatę: A, to pana córka jest w Świebodzinie? A tam jest dyrektorem Doktor Wierusz, prawda?
Nic dodać, nic ująć, prawda?
Napiszę jeszcze tylko, że ta pani z Ruchu Chorych, która potraktowała moją mamę mniej miło, musiała dostać niezłą reprymendę od doktora Kotwickiego, bo wyszła z tego pokoju cała czerwona i zła. Zaczęło się więc trochę źle, ale za to jak się skończyło!!! Za dwa i pół miesiąca zostałam pacjentką Ortopedii I i jestem po stokroć wdzięczna doktorowi Kotwickiemu za to, że wyglądam jak wyglądam. Wszystkie pobyty wspominam tak, że łza sie w oku kręci i chciałby człowiek cofnąć czas, a niestety się nie da. Nieraz już mówiłam, że chciałabym się wrócić i przeżyć to raz jeszcze, tam nawet operacji człowiek się nie bał, pamiętam, że się popłakałam, jak doktor Jagodzińska powiedziała mi, że nie ma mojej grupy krwi i jutro nie pójdę, tylko za tydzień, a byłam już nastawiona na krojenie i nawet gips mi rozcięli.
Chyba pobiłam rekord w pisaninie tutaj, to za to, że tak długo nic nie pisałam odprawiłam pokutę, i pewnie już się zanudziliście, ale tak wspominam 1 sierpnia 1980 roku, to było moje pierwsze spotkanie z LORO w Świebodzinie, które zakończyło się szczęśliwie, a dopełnieniem było to, że w nocy, w pociągu skończyłam całe 16 lat.
No to już naprawdę pa....... Collapse
Wszyscy tak wspominacie Dyrektora Wierusza, to i ja dorzucę słówko. Byłam małą dziewczynką, kiedy opuściłam mury LORO. Wiele obrazów nie pamiętam, po prostu zatarły się, ale o takim CZŁOWIEKU, jakim był Dyrektor sanatorium i wspaniały specjalista-doktor Lech Wierusz - nie sposób zapomnieć. Wiele mu zawdzięczam,bo dzięki operacjom,jakich dokonał - zaczęłam chodzić. Fakt,że przy pomocy kul i w aparatach ale byłam... Dowiedz się więcej
Wszyscy tak wspominacie Dyrektora Wierusza, to i ja dorzucę słówko. Byłam małą dziewczynką, kiedy opuściłam mury LORO. Wiele obrazów nie pamiętam, po prostu zatarły się, ale o takim CZŁOWIEKU, jakim był Dyrektor sanatorium i wspaniały specjalista-doktor Lech Wierusz - nie sposób zapomnieć. Wiele mu zawdzięczam,bo dzięki operacjom,jakich dokonał - zaczęłam chodzić. Fakt,że przy pomocy kul i w aparatach ale byłam szczęśliwa, że w ogóle zaczęłam chodzić, bo przecież przez wiele lat czołgałam się na pupie lub jeździłam na wózku inwalidzkim.Jeszcze utkwił mi w pamięci taki obrazek,a mianowicie: przed posiłkiem ( chyba przed śniadaniem?) doktor Wierusz pilnował,abyśmy wypijali łyżkę tranu- brr.., jakie to było niesmaczne. Dzisiaj wiem,że ta łyżka "złotego płynu", wzmacniała organizm i dawała nam siły na przetrwanie. Zachowałam w pamięci tę troskę, jaką okazywał i ten uśmiech, jakim doktor obdarzał swoich pacjentów. Dziękuję, tak zwyczajnie, za wszystko PANIE DOKTORZE! Zapewniam o pamięci, w mym sercu. Wierzę, że teraz doktor spogląda na nas z góry.
Danusiu, Tobie dziękuję, że w naszym imieniu zapalisz dzisiaj znicz i złożysz kwiaty na grobie naszego KOCHANEGO PANA DOKTORA.
Pozdrawiam wszystkich OPTYmistów.
Teresa z rodziną.... Collapse
Danusiu, Tobie dziękuję, że w naszym imieniu zapalisz dzisiaj znicz i złożysz kwiaty na grobie naszego KOCHANEGO PANA DOKTORA.
Pozdrawiam wszystkich OPTYmistów.
Teresa z rodziną.... Collapse