Księga wpisów

Zapraszamy, bądź z nami -> dodaj swój nowy wpis ...

 
 
 
 
 
 
Pola oznaczone jako * są wymagane.
Twój adres E-mail nie zostanie upubliczniony.
Ze względów bezpieczeństwa zapisaliśmy adres IP: 216.73.216.214.
Może się tak zdarzyć, że wpis będzie widoczny w Księdzie gości dopiero po tym jak go przejrzymy.
Zastrzegamy sobie prawo do redagowania, usuwania, lub nie publikowania wpisów.
2838 wpisów.
Bohdan Wasilkiewicz Bohdan Wasilkiewicz z Legionowo - Międzyrzecz napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
Witam wszystkich. Dziś sie ochłodziło, więc chyba też pogoda płacze za profesorem. Ja go nie pamietam, ale może to on operował mnie w 1975. I jemu zawdzięczamy bardzo bardzo wiele. Wykształcił przecież wielu swoich dobrych następców. Pozdrawiam wszystkich goraco. Wracam do pracy. Bogdan
Witam wszystkich.
Dziś sie ochłodziło, więc chyba też pogoda płacze za profesorem. Ja go nie pamietam, ale może to on operował mnie w 1975. I jemu zawdzięczamy bardzo bardzo wiele.
Wykształcił przecież wielu swoich dobrych następców.
Pozdrawiam wszystkich goraco. Wracam do pracy.

Bogdan... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z Rybnik-Opole napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
Tak wczoraj zakończyłam, że może się niektórym źle kojarzyć, a ja nic takiego nie chciałam napisać... Wręcz przeciwnie... I tak w ogóle, to wszystko pamiętam jakby było wczoraj. Spojrzałam właśnie na kalendarz w telefonie komórkowym i już wiem, że był to piątek, czyli żaden dzień przyjęć w LORO, ani żadnych przyjęć lekarzy w poradni. Wtedy jednak tego nie wiedziałyśmy z... Dowiedz się więcej
Tak wczoraj zakończyłam, że może się niektórym źle kojarzyć, a ja nic takiego nie chciałam napisać...
Wręcz przeciwnie... I tak w ogóle, to wszystko pamiętam jakby było wczoraj.
Spojrzałam właśnie na kalendarz w telefonie komórkowym i już wiem, że był to piątek, czyli żaden dzień przyjęć w LORO, ani żadnych przyjęć lekarzy w poradni. Wtedy jednak tego nie wiedziałyśmy z mamą, a jedynie byłyśmy szczęśliwe, że mamy skierowanie w ręce, które wydał nam ośrodek w Katowicach, bo w Rybniku odmówili, no i że dotarliśmy do celu naszej podróży.
Korytarz w LORO był jak wymarły, ale trafiłyśmy z mamą na ostatnie drzwi po prawej stronie z napisem Ruch Chorych. Moja mama stwierdziła, że ktoś tu przecież musi być i faktycznie była jakaś pani, ale nie pani Janeczka, która niezbyt uprzejmie powiedziała mojej mamie, że dzisiaj nie jest dzień przyjęć, że nikogo nie ma i że najlepiej jak przyjedziemy w przyszłym tygodniu. Ale moja mama nie dała się zbyć i powiedziała tej pani, że jechała przez pół Polski z córką i nie będzie wracać z kwitkiem po to, żeby znowu tu wrócić za kilka dni. Okazało się, że w pokoju był ktoś jeszcze, mężczyzna, jak to moja mama określiła - chyba jakiś pielęgniarz. Miał napisane na kieszonce imię i nazwisko i kim jest, ale moja mama była krótkowidzem, więc z pewnej odległości nie była tego w stanie przeczytać. Ten pan zapytał ją, skąd przyjechałyśmy, czy jestem z nią i żeby zaczekać chwilkę na korytarzu, to on tylko pójdzie na oddział i zaraz zejdzie do nas. Moja mama wyszła i mówi do mnie, że był tam chyba jakiś pielęgniarz, który powiedział, że zaraz tu wróci i załatwi z nami sprawę. Po chwili z Ruchu Chorych wyłonił się ten pielęgniarz.... i wszyscy zapewne myślicie, że to był Doktor Wierusz, bo to przecież o Nim mieliśmy pisać, ale nie...
Piszę o Nim, o Doktorze Wieruszu z dużych liter, bo myślę, że to Mu się należy. To był Wielki Człowiek, nie byłam w końcu Jego pacjentką, bo mówiąc szczerze nigdy wcześniej nie słyszałam o Świebodzinie i o naszym ukochanym ośrodku, więc tak naprawdę nie wiedziałam kim jest Doktor i mimo, że miałam skierowanie do Niego, jako do Dyrektora Ośrodka, to wcale nie zależało nam z mamą, żeby akurat się do Niego dostać, nam zależało, żeby w ogóle nas ktoś przyjął.
Potem jak byłam już pacjentką LORO, to gdy widywałam Doktora, to wzbudzał we mnie uczucie oazy spokoju i takiej życzliwości emanującej wokoło. Zawsze uśmiechnięty... Pamiętam jak w Wigilię, z lekarzem dyżurnym i pielęgniarkami, chodził po wszystkich oddziałach i z każdym z osobna łamał się opłatkiem... Przecież mógł siedzieć w domu, z rodziną, to są szczególnie rodzinne święta, ale nie, On wiedział, że my też nie jesteśmy z naszymi rodzinami i chciał chyba swoją obecnością dać nam do zrozumienia, że tu też jest jakaś nasza rodzina, nasz drugi dom i że nie musimy się czuć samotni. Muszę stwierdzić, że było to bardzo wzruszające i do dzisiaj jak o tym pomyślę, to czuję się jakoś tak dziwnie.... wiem tylko, że zawsze czułam duży respekt przed Tym Człowiekiem..... Zawsze będzie w naszej pamięci, pamiętam jak czytałam "W Czarodziejskim Domu" w 1981 roku, dowiedziałam się z tej książeczki wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia. I pamiętam, że gdzieś mi ta książeczka zaginęła i jak jej szukałam i wiem, że koleżanka zdobyła dla mnie drugą. I jakieś pół roku temu zapragnęłam ją przeczytać po raz któryś znowu i przeczytałam. A potem zobaczyłam, że Dominika przepisała ją dla wszystkich, bardzo fajny pomysł, w ogóle to jestem zdziwiona, że ta książka wciąż jest jeszcze do zdobycia, ja mam wydanie z 1980 roku.

Nie wiem, czy ktoś jest jeszcze ciekaw, kim był ten ów człowiek-pielęgniarz, który wyłonił się z Ruchu Chorych? To była osoba, do której my chciałyśmy trafić, bo tylko to jedno nazwisko znałyśmy z LORO dzięki znajomej sąsiadki, której łezka kręciła się w oku na widok moich pleców. Kiedy ów pielęgniarz wyszedł z Ruchu Chorych i zobaczyłam imię i nazwisko i przekazałam je mamie, to trochę jej się głupio zrobiło, że zrobiła z pana doktora średni personel medyczny, ale powiedziała, że gdyby nawet miała czekać na niego do jutra, to się nie ruszy z tego miejsca. Ale nie musiałyśmy tak długo czekać, gdyż pan doktor Antoni Kotwicki, bo to on był, zszedł bardzo szybko do nas i przyjął nas z taką kulturą, że moja mama określiła to, że czuła się jak w Wersalu.
To prawda, traktowanie pacjentów przez służbę zdrowia kiedyś i niestety, nawet teraz, pozostawia wiele do życzenia, ale LORO pod tym względem było inne (w obecnych czasach miła obsługa jest jeszcze w Poznaniu u Degi, ale to "spokrewnione" szpitale, więc nie ma się czemu dziwić). Wręcz się wierzyć nie chciało, że lekarz może tak rozmawiać z pacjentem. Pamiętałyśmy tylko z mamą jak lekarz w Rybniku, w Dniu Matki, powiedział nam, że nie ma operacji na kręgosłup i że nie takie sławy chodzą garbate i jeżdżą na wózkach inwalidzkich, a gdy mój tato oddawał dla mnie krew przed operacją w stacji krwiodawstwa w Rybniku, to ten sam lekarz zapytał mego tatę: A, to pana córka jest w Świebodzinie? A tam jest dyrektorem Doktor Wierusz, prawda?

Nic dodać, nic ująć, prawda?

Napiszę jeszcze tylko, że ta pani z Ruchu Chorych, która potraktowała moją mamę mniej miło, musiała dostać niezłą reprymendę od doktora Kotwickiego, bo wyszła z tego pokoju cała czerwona i zła. Zaczęło się więc trochę źle, ale za to jak się skończyło!!! Za dwa i pół miesiąca zostałam pacjentką Ortopedii I i jestem po stokroć wdzięczna doktorowi Kotwickiemu za to, że wyglądam jak wyglądam. Wszystkie pobyty wspominam tak, że łza sie w oku kręci i chciałby człowiek cofnąć czas, a niestety się nie da. Nieraz już mówiłam, że chciałabym się wrócić i przeżyć to raz jeszcze, tam nawet operacji człowiek się nie bał, pamiętam, że się popłakałam, jak doktor Jagodzińska powiedziała mi, że nie ma mojej grupy krwi i jutro nie pójdę, tylko za tydzień, a byłam już nastawiona na krojenie i nawet gips mi rozcięli.

Chyba pobiłam rekord w pisaninie tutaj, to za to, że tak długo nic nie pisałam odprawiłam pokutę, i pewnie już się zanudziliście, ale tak wspominam 1 sierpnia 1980 roku, to było moje pierwsze spotkanie z LORO w Świebodzinie, które zakończyło się szczęśliwie, a dopełnieniem było to, że w nocy, w pociągu skończyłam całe 16 lat.

No to już naprawdę pa....... Collapse
Teresa Karpol Teresa Karpol z Słoneczny - choć chłodny Szczecin napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
Wszyscy tak wspominacie Dyrektora Wierusza, to i ja dorzucę słówko. Byłam małą dziewczynką, kiedy opuściłam mury LORO. Wiele obrazów  nie pamiętam, po prostu zatarły się, ale o takim CZŁOWIEKU, jakim był Dyrektor sanatorium i wspaniały specjalista-doktor Lech Wierusz - nie sposób zapomnieć. Wiele mu zawdzięczam,bo dzięki operacjom,jakich dokonał - zaczęłam chodzić. Fakt,że przy pomocy kul i w aparatach ale byłam... Dowiedz się więcej
Wszyscy tak wspominacie Dyrektora Wierusza, to i ja dorzucę słówko. Byłam małą dziewczynką, kiedy opuściłam mury LORO. Wiele obrazów  nie pamiętam, po prostu zatarły się, ale o takim CZŁOWIEKU, jakim był Dyrektor sanatorium i wspaniały specjalista-doktor Lech Wierusz - nie sposób zapomnieć. Wiele mu zawdzięczam,bo dzięki operacjom,jakich dokonał - zaczęłam chodzić. Fakt,że przy pomocy kul i w aparatach ale byłam szczęśliwa, że w ogóle zaczęłam chodzić, bo przecież przez wiele lat czołgałam się na pupie lub jeździłam na wózku inwalidzkim.Jeszcze utkwił mi w pamięci taki obrazek,a mianowicie: przed posiłkiem ( chyba przed śniadaniem?) doktor Wierusz pilnował,abyśmy wypijali łyżkę tranu- brr.., jakie to było niesmaczne. Dzisiaj wiem,że ta łyżka "złotego płynu", wzmacniała organizm i dawała nam siły na przetrwanie. Zachowałam w pamięci tę troskę, jaką okazywał  i ten uśmiech, jakim doktor obdarzał swoich pacjentów. Dziękuję, tak zwyczajnie, za wszystko PANIE DOKTORZE! Zapewniam o pamięci, w mym sercu. Wierzę, że teraz doktor spogląda na nas z góry.
Danusiu, Tobie  dziękuję, że w naszym imieniu zapalisz dzisiaj znicz i złożysz kwiaty na grobie naszego KOCHANEGO PANA DOKTORA.
Pozdrawiam wszystkich OPTYmistów.
Teresa z rodziną.... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z Rybnik-Opole napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
I wiecie co? Zapomnialam o najważniejszym..... podziękować mojej mamie, bo to ONA mnie tam zawiozła i podpisała zgodę. Bez niej nie byłoby tego, co jest... Ona już tego nie może usłyszeć, ale myślę, że jest tam z nimi....i wie, że jestem jej wdzięczna...
I wiecie co? Zapomnialam o najważniejszym..... podziękować mojej mamie, bo to ONA mnie tam zawiozła i podpisała zgodę. Bez niej nie byłoby tego, co jest... Ona już tego nie może usłyszeć, ale myślę, że jest tam z nimi....i wie, że jestem jej wdzięczna...... Collapse
Beata (Brzostowska) Sowa Beata (Brzostowska) Sowa z Gryfice napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
WItajcie! Skoro dziś jest taki szczegolny dzień ja tez dorzucę swoje trzy grosze o Doktorze Wieruszu. Osobiście zawdzięczam mu to, że w ogóle znalazłam się w LORO. Przyjął mnie dokładnie 23 lipca 1976 r. bez żadnego skierowania na prośbę znajomej znajomych moich rodziców, która była rehabilitantką w Ośrodku. Gdy w zeszłym roku zajrzłam do mojej historii choroby znalazłam tam Jego... Dowiedz się więcej
WItajcie! Skoro dziś jest taki szczegolny dzień ja tez dorzucę swoje trzy grosze o Doktorze Wieruszu. Osobiście zawdzięczam mu to, że w ogóle znalazłam się w LORO. Przyjął mnie dokładnie 23 lipca 1976 r. bez żadnego skierowania na prośbę znajomej znajomych moich rodziców, która była rehabilitantką w Ośrodku. Gdy w zeszłym roku zajrzłam do mojej historii choroby znalazłam tam Jego wpis przyjąć w trybie pilnym. Potem oddał mnie pod bezpośrednią opiekę najpierw dr Spillera na R-1, a następnie dr Szulca na ort. II.
Z wydarzeń bezpośrednio z Nim związanych, pamiętam piątkowe wizyty ogólne w świetlicy ort. II, na których zawsze był, siedział między dr Spillerem i Szulcem a każda z nas indywidualnie do nich podchodziła i prezentowała stan swego gipsu, czy gorsetu. Oni zamieniali z nami kilka słów, ale więcej szeptali między sobą podejmując pewnie decyzję co do dalszego naszego leczenia. W mojej pamięci zachował się też jako lekarz, którego łatwo było uprosić, gdy miał akurat dyżur o dodatkowy dolargan w 2-3 dobę po założeniu gipsu, czy po tygodniu od zabiegu, kiedy zwykle już nie przysługiwał. Wiele z nas wykorzystywało tę jego słabość. Dziś myślę, że On umiał współodczuwać i po prostu chciał oszczedzić nam niepotrzebnego bólu. Nie pamiętam, aby po zabiegu mnie choć chwilę coś bolało. Takim Go zapamiętam - Beata... Collapse
kociubaj kociubaj napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
DOKTORA  LECHA WIERUSZA PAMIĘTAM BARDZO DOBRZE,SIWY,OSTRZYŻONY NA JEŻA,ZAWSZE W NIENAGANNIE CZYSTYM I ODPRASOWANYM FARTUCHU LUB DLA ODMIANY W SPODNIACH I KRÓTKIM FARTUSZKU LEKKO PRZYGARBIONE PLECY.BYŁ CZŁOWIEKIEM ZAWSZE UŚMIECHNIETYM,CHĘTNYM DO POGAWĘDKI Z NAMI.........Pamiętam taką sytuację jak przyszedł do nas na wizytę na ORT II do sali poperacyjnej,kolężanka wyskubywała sobie zawsze brwi i prawie ich nie miała /same kreski/ usiadł u niej... Dowiedz się więcej
DOKTORA  LECHA WIERUSZA PAMIĘTAM BARDZO DOBRZE,SIWY,OSTRZYŻONY NA JEŻA,ZAWSZE W NIENAGANNIE CZYSTYM I ODPRASOWANYM FARTUCHU LUB DLA ODMIANY W SPODNIACH I KRÓTKIM FARTUSZKU LEKKO PRZYGARBIONE PLECY.BYŁ CZŁOWIEKIEM ZAWSZE UŚMIECHNIETYM,CHĘTNYM DO POGAWĘDKI Z NAMI.........Pamiętam taką sytuację jak przyszedł do nas na wizytę na ORT II do sali poperacyjnej,kolężanka wyskubywała sobie zawsze brwi i prawie ich nie miała /same kreski/ usiadł u niej na łóżku i powiedział,dlaczego dziecię to robisz? co natura dała to nie powinno się jej poprawiać..........i wyjął z kieszonki portfel a z niej zdięcie..........i pokazał, ..........to jest moja córka ,zobacz jakie ma piękne brwi,naturalne,zobacz jaka ona jest ładna.............. Collapse
Renata Szymonek ( Paraszkiewicz ) Renata Szymonek ( Paraszkiewicz ) z Zabrze napisał/a 18 kwietnia 2007 o 00:00
Nie potrafię powiedzieć czy trudno było się dostać do Świebodzina w latach siedemdziesiątych. Od trzeciego roku życia jeździłam na gimnastykę korekcyjną do Katowic do Pani mgr Karcz. Systematycznie zaliczałam kolejne sanatoria, ale skrzywienie rosło razem ze mną. Mgr Karcz podpowiedziała konsultację u lekarza w poradni sportowej w „katowickim spodku”, lekarz był kolegą dr Wierusza. Od niego dostałyśmy list adresowany do... Dowiedz się więcej
Nie potrafię powiedzieć czy trudno było się dostać do Świebodzina w latach siedemdziesiątych.
Od trzeciego roku życia jeździłam na gimnastykę korekcyjną do Katowic do Pani mgr Karcz. Systematycznie zaliczałam kolejne sanatoria, ale skrzywienie rosło razem ze mną. Mgr Karcz podpowiedziała konsultację u lekarza w poradni sportowej w „katowickim spodku”, lekarz był kolegą dr Wierusza. Od niego dostałyśmy list adresowany do Lecha Wierusza. Tak uzbrojone z mamą i babcią pojechałyśmy do Świebodzina. Doktor przyjął nas w swoim gabinecie. Przeczytał list, poprosił o zrobienie zdjęcia rtg kręgosłupa i dłoni. Po obejrzeniu zdjęć oznajmił, że operacja jest niezbędna i muszę tylko poczekać na swą kolejkę. Do dziś mam kartkę ( druk recepty ),  na której dr Wierusz napisała do Ordynatora oddz. Sanatorium w Goczałkowicach gdzie akurat przebywałam, iż prawdopodobne przyjęcie do Świebodzina nastąpi  ok. stycznia-lutego 1977r. Poniżej data 15.11.76r. Doktor dotrzymał słowa na oddział Ort.II zostałam przyjęta 28.12.76r. Wchodząc do budynku słyszałam gwar roześmianych i rozbawionych dzieci – dosłownie jak w ulu. Pomyślałam to zwykłe sanatorium, gdzie tylko dodatkowo operują a nie szpital. Ta myśl całkowicie rozładowała moją niepewność i strach jak to będzie.
Dr Wierusz do każdego podchodził z uśmiechem. Gdy miał dyżur lub „wizytował” oddział każda osoba starała się jeszcze lepiej wypełnić swoje obowiązki bo dziś będzie Szef. To nie był strach, ale olbrzymi szacunek  jakim był otaczany. Po wizycie w dniu gdy miałam być drugi raz operowana przyszedł z dr Szulcem oglądać moje plecy. Uśmiechnął się i głaskając moje wypukłości pleców oznajmił: o tu to jest co operować. Kilka dni po zabiegu skarżyłam mu się, że bolą mnie plecy. Dr z poważną miną powiedział: oj, ja bardzo bym się martwił gdyby nic nie bolało. Rozweselił mnie tym na dobre. Oczywiście porcje dolarganu były zawsze odpowiednie. Do dziś mam pudełeczko po tym specyfiku, a w nim moje szwy, które dostałam na pamiątkę od dr Szulca gdy mi je wyciągnął z pleców.
W ubiegłym roku odwiedziłam dr Szulca. To niezapomniane przeżycie. Rozmawialiśmy na różne tematy. Wspominaliśmy dr Wierusza, jego metody pracy. Szef to... z Szefem tamto...
Olbrzymi szacunek, wspaniałe wspomnienia. Z tego co wiem był dla współpracowników bardzo wymagający, ale nie ma osoby, która by go nie ceniła i szanowała.
Ostatni raz widziałam się z dr Wieruszem 25.09.78r. Przyjechałam na kontrolną wizytę.
Rozpoznał mnie na korytarzu, poprosił do swojego gabinetu w nowej przychodni. Był szczęśliwy, że jestem w doskonałej formie. Jak mówił podziwia efekty  swojej pracy.
Czasem śni mi się, że znów jestem 14-latką biegającą po Świebodzińskich korytarzach, gdzie spotykam dr Wierusza i wiele innych osób, których nie pamiętam nazwisk ani imion, ale pamiętam twarze.... Collapse
kika kika z Gorzów Wlkp napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Kochani! Zapewne większość z Was dostala zaproszenia od Naszego Niestrudzonego Szefa - Wielkie dzięki Andrzeju, że tyle trudu i wolnego czasu poświęcasz dla nas. A ja co? Nawet nie mogę odwdzięczyć się pobytem na zlocie. Kochani zazdroszczę Wam Wszystkim, że tam razem bedziecie. Zapewne lista prawie zamknięta a Szef Nasz Kochany nie może opędzić się od prywatnej poczty elektronicznej. ;-)... Dowiedz się więcej
Kochani!
Zapewne większość z Was dostala zaproszenia od Naszego Niestrudzonego Szefa - Wielkie dzięki Andrzeju, że tyle trudu i wolnego czasu poświęcasz dla nas.
A ja co? Nawet nie mogę odwdzięczyć się pobytem na zlocie. Kochani zazdroszczę Wam Wszystkim, że tam razem bedziecie. Zapewne lista prawie zamknięta a Szef Nasz Kochany nie może opędzić się od prywatnej poczty elektronicznej. 😉
Swoja drogą cieszę się, że Roma tu zawitała-powiało wiosną!
Pozdrawiam
                  kika... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z kiedyś Rybnik - teraz Opole napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Obiecałam, że będzie to moja poranna prasa... Więc jestem. Dzięki Gośka, że się odezwałaś i nie zmieszałaś z .... błotkiem za moje gadanie do Ciebie i za niegadanie w ogóle. Powitanie ze strony Dominiki też jest miłe, chociaż się nie znamy. Napisał do mnie jedno zdanie jakiś OPTY- lub MAKU-, ale nie starczyło mu odwagi, żeby się przedstawić. Nie wiem... Dowiedz się więcej
Obiecałam, że będzie to moja poranna prasa... Więc jestem. Dzięki Gośka, że się odezwałaś i nie zmieszałaś z .... błotkiem za moje gadanie do Ciebie i za niegadanie w ogóle. Powitanie ze strony Dominiki też jest miłe, chociaż się nie znamy.
Napisał do mnie jedno zdanie jakiś OPTY- lub MAKU-, ale nie starczyło mu odwagi, żeby się przedstawić. Nie wiem czemu, czy zależy mu na tym, żeby sie domyślić, ale ja jakoś nie mogę skojarzyć. No i trudno.
Liczę już dni do Niesulic, choć pewnie, jak co roku, stoją one pod znakiem zapytania. Zrobiło się tak pięknie na dworze, że nie sposób nie pomyśleć o naszych kochanych brzózkach, jeziorkach, namiocikach, nocnych graniośpiewach....
Do Pragi też się już zapisałam, a jakże, nawet urlop już zarezerwowałam, a co! W ostateczności dwa dni na żądanie, albo i trzeci na otrząśnięcie sie po OPTY-mistach...

Pozdrawiam dziś cieplutko, bo od jutra straszą niepogodą... Collapse
Bohdan Wasilkiewicz Bohdan Wasilkiewicz z Legionowo napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Witam wszystkich. Na naszej stronie widac wiosenne ożywienie i to mnie bardzo ciesz. Można pisać kiedy się chce a później to przeczytać. Milo ze przybywa wpisów i nieuśmiechniętych ludzi. Milo mi że Roma stała się natchnieniem dla nas do pisania. Fajnie jest wejść na stronę i patrzeć jak dużo listów przybywa.   590, 591, 592, 593,...4.....5....6 Ciekawe kto i kiedy zrobi... Dowiedz się więcej
Witam wszystkich.
Na naszej stronie widac wiosenne ożywienie i to mnie bardzo ciesz. Można pisać kiedy się chce a później to przeczytać. Milo ze przybywa wpisów i nieuśmiechniętych ludzi. Milo mi że Roma stała się natchnieniem dla nas do pisania. Fajnie jest wejść na stronę i patrzeć jak dużo listów przybywa.   590, 591, 592, 593,...4.....5....6 Ciekawe kto i kiedy zrobi 1000 wpis. Pewnie prezes:-) Może to bedzie już w tym roku w październiku???
Pozdrawiam z pracy... gdzie jeszcze posiedzę.... w maju 2007 mamy Targi Książki w PKiN wiec pracujemy jak mróweczki.
Do jutra
Bogdan... Collapse
Elżbieta Medyńska Elżbieta Medyńska z Warszawa napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Witam, miło, że strona zaczyna tętnić swoim życiem. Muszę przyznać, że od kiedy pracuję na etacie i mam mniej wolnego czasu Prezes stracił 1/2 etatu swojej sekretarki. Ale co innego dzisiaj chcialam powiedzieć, nie uwierzycie, dzisiaj śnił mi się dr Wierusz. niestety umierał i był to wieczór pożegnalny, leżał na łóżku, kiedy przechodziłam aby ustąpić miejsca rodzinie dotknęłam Jego ramienia,... Dowiedz się więcej
Witam, miło, że strona zaczyna tętnić swoim życiem. Muszę przyznać, że od kiedy pracuję na etacie i mam mniej wolnego czasu Prezes stracił 1/2 etatu swojej sekretarki.
Ale co innego dzisiaj chcialam powiedzieć, nie uwierzycie, dzisiaj śnił mi się dr Wierusz. niestety umierał i był to wieczór pożegnalny, leżał na łóżku, kiedy przechodziłam aby ustąpić miejsca rodzinie dotknęłam Jego ramienia, a Doktor wziął mnie za rękę i wówczas przytuliłam się do Niego i powiedziałam dziękuję Panu za całe moje życie
W niedzielę rozmawialiśmy z Andrzejem o tym, że jutro tj.18.04  byłaby 90 Rocznica Urodzin Doktora Wierusza i może dlatego ten bardzo realistyczny, pełen mojej ciągłej wdzięczności do Doktora sen.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie Ela... Collapse
Andrzej Medyński Andrzej Medyński z Warszawa napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Pragnę dołączyć się do słów jakie zamieściła już dziś Ela odnośnie 90 rocznicy urodzin naszego Doktora Lecha Wierusza, Patrona Stowarzyszenia. Sądzę, że to dobry moment na przypomnienia Osoby Doktora, ponownego wczytania się w liczne już na naszych łamach materiały, na chwilę zadumy, wspomnień i modlitwę w Jego intencji. W naszym imieniu Danusia Sobocińska złoży na grobie Doktora kwiaty oraz zapali... Dowiedz się więcej
Pragnę dołączyć się do słów jakie zamieściła już dziś Ela odnośnie 90 rocznicy urodzin naszego Doktora Lecha Wierusza, Patrona Stowarzyszenia. Sądzę, że to dobry moment na przypomnienia Osoby Doktora, ponownego wczytania się w liczne już na naszych łamach materiały, na chwilę zadumy, wspomnień i modlitwę w Jego intencji.
W naszym imieniu Danusia Sobocińska złoży na grobie Doktora kwiaty oraz zapali znicze od nas wszystkich.
Z pozdrowieniami Andrzej Medyński... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z Rybnik-Opole napisał/a 17 kwietnia 2007 o 00:00
Miałam być pacjentką doktora Wierusza... to Niego miałam skierowanie, tzn. do Dyrektora Lubuskiego Ośrodka ... itd., ale w tych czasach, tzn. dokładnie w 1980 roku jechało się do Świebodzina na oślep, tzn. kto dzwonił i pytał: kiedy, o której i kto przyjmuje??? A przynajmniej będąc nie z tego wojwództwa? Żadna różnica, bo długo jechaliśmy, no nie? Muszą przyjąć, a to... Dowiedz się więcej
Miałam być pacjentką doktora Wierusza... to Niego miałam skierowanie, tzn. do Dyrektora Lubuskiego Ośrodka ... itd., ale w tych czasach, tzn. dokładnie w 1980 roku jechało się do Świebodzina na oślep, tzn. kto dzwonił i pytał: kiedy, o której i kto przyjmuje??? A przynajmniej będąc nie z tego wojwództwa? Żadna różnica, bo długo jechaliśmy, no nie? Muszą przyjąć, a to nie do końca prawda...
Jutro dopiszę resztę, bo trochę się wruszyłam ... i dzisiaj dam sobie spokój...... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z kiedyś Rybnik - teraz Opole napisał/a 16 kwietnia 2007 o 00:00
To znowu ja,bo od wczoraj jeszcze nikt nie zdążył się wpisać,ale niektórzy zaglądali, bo dostałam e-maila od jednej osoby. To miłe, dziękuję, choć zrobiłam to również osobiście. Mam dzisiaj w pracy trochę wolnego i zaczytałam się w tych naszych stronach.OOOO! Czego tu nie ma!?! Naprawdę żałuję, że nie zaglądałam tu wcześniej, ale teraz to będzie moja poranna prasa (tej prawdziwej... Dowiedz się więcej
To znowu ja,bo od wczoraj jeszcze nikt nie zdążył się wpisać,ale niektórzy zaglądali, bo dostałam e-maila od jednej osoby. To miłe, dziękuję, choć zrobiłam to również osobiście.
Mam dzisiaj w pracy trochę wolnego i zaczytałam się w tych naszych stronach.OOOO! Czego tu nie ma!?! Naprawdę żałuję, że nie zaglądałam tu wcześniej, ale teraz to będzie moja poranna prasa (tej prawdziwej właściwie nie czytam, bo bzdury piszą).
I jeszcze jedno! Gośka-Kociubaj, przepraszam Cię bardzo, że podejrzewałam Cię o NIEPAMIĘĆ. Dotarłam dzisiaj do Twojego pierwszego wpisu, a zanim tam dotarłam zaliczyłam mnóstwo Twojej rozentuzjazmowanej pisowni, że naprawdę wstyd mi się zrobiło, że ja tu taka nowa, a Ciebie posądzam o coś czego nie ma....Chyba myslałam, że jak jeżdżę co roku do Niesulic i z przerwami na OPTY,to już starczy.
I jeszcze do Haliny Bajer. Pamiętam Cię z obozu z 1981 roku, ale nie wiem, czy Ty mnie. Mieszkałyśmy swego czasu blisko siebie, bo Ty w Wodzisławiu Śląskim, a ja w Rybniku, ale razem na oddziale nigdy nie byłyśmy.
To tyle dzisiaj...... Collapse
kociubaj kociubaj napisał/a 16 kwietnia 2007 o 00:00
Roma witaj w gronie!!!!!!!!!wiem że jesteś wszędzie i zawsze ........a .....ja?    tylko duchem...ale może?  dzięki za wpis.,
Roma witaj w gronie!!!!!!!!!wiem że jesteś wszędzie i zawsze ........a .....ja?    tylko duchem...ale może?  dzięki za wpis.,... Collapse
Roma Łoza Roma Łoza z kiedyś Rybnik - teraz Opole napisał/a 15 kwietnia 2007 o 00:00
Witam, za głowę się złapałam, że tu już tyle stron wpisów, a ja jeszcze ani razu nic nie naskrobałam. Aż mi wstyd... Może uda mi sie kiedyś to nadrobić, choć wątpię... Ktoś pytał o siostrę Jadzię Janiszewską z ort. I - super babka jak równiez siostra Józia - była spokrewniona z oddziałową Henią Nowik - ta nie bardzo mnie lubila... Dowiedz się więcej
Witam,
za głowę się złapałam, że tu już tyle stron wpisów, a ja jeszcze ani razu nic nie naskrobałam. Aż mi wstyd... Może uda mi sie kiedyś to nadrobić, choć wątpię...
Ktoś pytał o siostrę Jadzię Janiszewską z ort. I - super babka jak równiez siostra Józia - była spokrewniona z oddziałową Henią Nowik - ta nie bardzo mnie lubila (chodzi o oddziałową), ale niestety musiała mnie znosić przez trochę miesięcy.
Nie podejrzewałam też Kociubaja, że tak czesto się tu wpisuje. Mialam wrażenie, Gośka, że zapomniałas o nas... Makuwygach.
Pozdrawiam wszystkich już nie wiosennie, a chyba letnio, bo w cieniu od połowy zeszłego tygodnia po 20 stopni.... Collapse
Renata Szymonek ( Paraszkiewicz ) Renata Szymonek ( Paraszkiewicz ) z Zabrze napisał/a 13 kwietnia 2007 o 00:00
Kochani ! Wybieram się do Pragi ale jeszcze nie wiem jakim środkiem transportu. Mieszkam w Zabrzu może ktoś z moich stron też jedzie. Razem zawsze raźniej. Już nie mogę się doczekać.
Kochani !
Wybieram się do Pragi ale jeszcze nie wiem jakim środkiem transportu. Mieszkam w Zabrzu może ktoś z moich stron też jedzie. Razem zawsze raźniej. Już nie mogę się doczekać.... Collapse
Bohdan Wasilkiewicz Bohdan Wasilkiewicz z Legionowo napisał/a 13 kwietnia 2007 o 00:00
Dzien dobry. Dla wszystkich optymistów Miłego weekendu. Wszyscy pewnie już odpoczywają - trzymajcie się cieplo
Dzien dobry.
Dla wszystkich optymistów Miłego weekendu.
Wszyscy pewnie już odpoczywają - trzymajcie się cieplo... Collapse
Beata (Brzostowska) Sowa Beata (Brzostowska) Sowa z Gryfice napisał/a 12 kwietnia 2007 o 00:00
Drodzy Optymiści ze Szczecina i okolic! Kto z Was wybiera się na Zlot do Pragi własnym transportem? Może zechciałby zabrać współpasażera w osobie nieuciążliwej, nie zajmującej zbyt dużo miejsca dziewczyny? Oczywiście dołożę się do kosztów podroży. Połączenia kolejowe i autobusowe do Pragi są kiepskie, więc dla mnie jest to jedyna możliwość uczestniczenia w zlocie. Czekam na życzliwy odzew do końca... Dowiedz się więcej
Drodzy Optymiści ze Szczecina i okolic! Kto z Was wybiera się na Zlot do Pragi własnym transportem? Może zechciałby zabrać współpasażera w osobie nieuciążliwej, nie zajmującej zbyt dużo miejsca dziewczyny? Oczywiście dołożę się do kosztów podroży. Połączenia kolejowe i autobusowe do Pragi są kiepskie, więc dla mnie jest to jedyna możliwość uczestniczenia w zlocie. Czekam na życzliwy odzew do końca kwietnia. Pozdrawiam serdecznie - Beata... Collapse
Bohdan Wasilkiewicz Bohdan Wasilkiewicz z Legionowo napisał/a 12 kwietnia 2007 o 00:00
Wiosenne pozdrowienia dla wszystkich Optyków. W Legionowie i  Wawie widać już wiosne. Huraaa Dużo słońca i samych radości dla wszystkich.........                                           
Wiosenne pozdrowienia dla wszystkich Optyków. W Legionowie i  Wawie widać już wiosne. Huraaa
Dużo słońca i samych radości dla wszystkich.........

                                          ... Collapse