Słowo Prezesa XLI

SŁOWO PREZESA XLI

Drodzy p.t. Członkowie i Sympatycy „Grupy Opty”
Stowarzyszenia im. Lecha Wierusza
w Świebodzinie.

 

Smutno mi Boże…  no bo jak, mam znów pisać dla siebie i do siebie, przecież wystarczy że pogadam ze sobą przy goleniu lub przez sen?

Za co mnie spotyka kara, czym się naraziłem, w wyborach można było zgłosić każdą kandydaturę. Ja naprawdę nie blokuję wejścia na stronę i wierzcie mi czytam wszystko z ciekawością.

Nie, to nie!  Ale i tak mam dla Was coś na zachętę!  –   Wysyłam bowiem równolegle na „zobacz” lub z belki na „wspomnienia”  autentyczne zapiski Andrzeja Főtke z Poznania. Nigdy się nie widzieliśmy, ale nawet nie przypuszczałem, że Andrzej będzie pisał o moich przeżyciach. Jest dokładnie tak, jak i ja widziałem. Andrzej był tylko o sześć lat wcześniej i jest o kilka lat starszy. Oczywiście opisuje zdarzenia ze swoich wspomnień, ale porusza się po tych samych korytarzach, według tych samych zasad i regulaminów.
Sytuacje, które opisuje i ludzi – m.in.   siostry zakonne:  s. Urszulę,  s. Teresę,  s. Florentynę,
s. Marię, czy  panią Albinę Konoplicką – kierowniczkę szkoły, dr Lecha Wierusza,  mgr Zenona Piszczyńskiego, naszego kochanego prof. Jana Sobocińskiego, windowego pana Macieja wspominamy tak samo.
Rozumiem, dlaczego tak odebrałem te wspomnienia, bo najbardziej utrwaliły się nam te pierwsze lata, potem gdy byłem już prawie dorosły nie doświadczałem takich przeżyć.

My mieliśmy tam drugi dom, przebywaliśmy całymi latami, ja np. pierwszy raz pojechałem do domu na miesiąc wakacji po dwóch latach ciągłego pobytu. Nie było komórek, odwiedziny dwa razy w miesiącu i z uwagi na odległość nie wszystkie wykorzystane. Zupełnie inne realia.
Sądzę, że starsi koledzy z roczników z lat  czterdziestych i przełomu pięćdziesiątych, tak samo zapisali w swoich pamięciach tamten czas.
Jeszcze panował klimat stworzony przez dr Mirosława Leśkiewicza, choć od 1953 roku już dyrektorował dr Lech Wierusz. Taki przełom nastąpił wraz z wyjazdem sióstr zakonnych na początku lat sześćdziesiątych, choć ostatnie cztery wyjechały chyba w 1965 roku.
Oczywiście nowa era zaistniała wraz ze zmianą leczonych przypadków – większość miejsc zajmowały tzw. skoliozy.
Przecież Kika wspominała czasy swojego pobytu z równymi emocjami, ona też była tam w młodym wieku i przebywała długi okres, a ponowny przyjazd i relacja była już oczami dorosłej osoby.
Zapraszam do wspomnień, do dyskusji.

Z serdecznymi pozdrowieniami
Andrzej Medyński
22.10.2011 r.