Marcin Iwanicki

Marcin Iwanicki ur. 21.06.1952 – zm. 25.11.2021 r.

Marcin urodził się w Lublinie. We wczesnym dzieciństwie w wypadku utracił nogę i to spowodowało, że już w 1957 roku przyjęty został do ówczesnego Państwowego Zakładu Leczniczo – Wychowawczego dla Dzieci w Świebodzinie, gdzie po zabiegach rehabilitacyjnych wzmacniających siłę mięśni otrzymał protezę i nauczył się poprawnie chodzić. Marcin mimo braku kolana doskonale sobie radził, dobrze chodził, a nawet tańczył.

Jeszcze kilkakrotnie spotykaliśmy się w ośrodku, do którego przyjeżdżał na kolejną zmianę protezy, – nie tylko, że te wczesne były nietrwałe – bo leje z drewna wyłożone skórą, ale po prostu Marcin rósł i to całkiem sporawo. Ostatnio jako pacjenci spotkaliśmy się w 1971 roku. Chyba zamieszkiwał wówczas w ciekawej miejscowości – Kasjan. To nieoficjalna część wsi Siennica Nadolna położona w lubelskim, w powiecie krasnostawskim, w gminie Krasnystaw.

Tu na uwagę zasługuje nazwa, gdyż Kasjan to imię pochodzenia łacińskiego, wywodzące się od rodu rzymskiego Cassianus. Imię to nosiło dwunastu świętych lub błogosławionych. W Polsce wystąpiło już w 1445 roku. Współcześnie ma popularność – w 2017 roku nosiło je 61 chłopców. Historycznie źródła podają kilku świętych – najbardziej wyróżniającym był Kasjan z Imoli (IV w. n. e.), nauczyciel, zabity rylcami do pisania przez swoich uczniów – pogan; został patronem stenografów.

Kiedy pracowałem w LORO jako wychowawca (podczas studiów, co opisałem w książce „Tu był mój dom…”) pojawił się na Zjeździe Wychowanków w 1974 roku. Gdy powstała nasza „Grupa Opty” zaczął pojawiać się również na naszych corocznych zlotach; był w Wojnowie (1977), Lublinie (1980), Łagowie (1981), a w Bieszczadach w 1982 roku pojawił się już z 7 – letnią córką Kasią. Podczas największego naszego spotkania w Przełazach w roku 1984 – X Zlot „Grupy Opty” – Stowarzyszenia im. L. Wierusza wybraliśmy Marcina na komandora kolejnego zlotu, jednakże na trzy miesiące przed zlotem internat gdzie mieliśmy nocować oddano do remontu. Marcin był bardzo tym przygnębiony, ale awaryjnie zlot odbył się w Toruniu – zorganizowała go Magda Gessek. Był to rok 1985.

Potem była przerwa w Jego uczestnictwie, zawsze zapraszany był na kolejne spotkania. Pojawił się w 1997 na XXIII Zlocie „Grupy Opty” w Warszawie, a potem już seryjnie: XXXI Licheń (2005), XXXIII – Praha – 2007, XXXIV Katowice – 2008, XXXV – Słubice – Berlin – Świebodzin, XXXVI – Zielona Góra, XL – 2014 Przełazy, XLI Gdańsk – 2015, XLII Łódź – 2016, XLIII – Poznań – 2017 i doczekał się kolejnego komandorstwa zlotowego. Zlot XLIV w Zamościu w 2018 roku był wspaniałym spotkaniem, a Komandor Marcin Iwanicki zadziwił nas perfekcyjną organizacją, spokojem, taką spełnioną dorosłością. Tu historia zatoczyła krąg, bo początkowo zaproponowaliśmy komandorstwo 44 Zlotu Magdzie Gessek, ale uległa nieszczęśliwemu wypadkowi i poprosiła o zmianę komandora. Wtedy napisałem do Marcina mail i podjął się wyzwania organizacyjnego z opisanym wyżej wspaniałym rezultatem.

W międzyczasie w 1974 roku po Szkole Rolniczej i Technikum Rolniczym zdał egzamin maturalny. Choć już wcześniej prowadził różne biznesy, to ten od 1995 roku był najbardziej udanym biznesem sprzętu komputerowego, gdzie nawet na zamówienie Urzędu Zatrudnienia prowadził kursy dla bezrobotnych z obsługi kas fiskalnych, którymi m. in. handlował. Sam mi o tym napisał – zacytuję mail od Marcina, którym dodał mi skrzydeł:

Witaj Andrzeju,

Mimo problemów czasowych widzę, że doskonale dajesz sobie radę z OPTY i FB. Wiadomo, zajmuje to sporo czasu, ale pomimo innych obowiązków też na przykład i ja staram się zajrzeć i tu, i tu. Nie zawsze się odzywam, ale staram się w miarę możliwości zajrzeć i przeczytać wpisy. Ciągle oprócz

normalnych zajęć są dodatkowe. Teraz co tydzień jeżdżę na zajęcia szkoląc bezrobotnych obsługi kas fiskalnych i tak człowiek daje sobie radę, bo musi. Wiadomo, musimy się nie dawać i iść dalej z podniesionym czołem. Podejrzewam, że te kolejne opracowania co szykujesz muszą być bardzo ciekawe. Zawsze wszystkie Twoje opracowania są ciekawe i pisane z sercem, zazdroszczę Ci tej lekkości pióra i ciekawych opisów z naszego dzieciństwa. Czytając czuję jak bym w tym momencie był tam i się kręcił w zakamarkach podczas zabaw. W ogóle momentami czuję zapachy, które nam towarzyszyły. Widzę znajome miejsca.

Niestety pod koniec 2020 roku Marcin ciężko zachorował na covid, był przez 4. miesiące w szpitalu pod respiratorem. Schudł 20 kilogramów. Musiała być zrobiona nowa proteza. Niestety osłabiony organizm dobiła choroba nowotworowa, która była przyczyną Jego śmierci 25 listopada 2021 roku.

Podczas 44 Zlotu w Zamościu, nie poznaliśmy pani Aliny – małżonki Marcina, z którą od 18 lat mieszkali w swoim własnym domu w Brzezinach – gmina Kraśniczyn, (Marcin tłumaczył, że ktoś musi zostać z psami w domu).

Państwo Iwaniccy wychowali dwoje wspaniałych dzieci; córkę Kasię, która z zawodu inżynier zootechnik prowadzi sklep zielarski. Razem z partnerem Jarkiem mają dwóch synów 9 i 7 latka oraz syna Kubę, który mieszka w Szkocji, z partnerką Magdą i mają też dwoje dzieci – syna i córkę. Kuba wykształcenie zdobył już tam, jest fotografikiem.

Te wieści otrzymałem od pani Kasi – teraz jesteśmy „znajomymi na fb”, dziękuje za zgodę ich opublikowania, to wspaniałe, ciekawe tworzenie historii – a nasza opowieść zaczęła się w Świebodzinie. Tam dali nam siłę do walki o własny las i za to jesteśmy wdzięczni Opiekunom.

Marcinie, będziesz z nami we wspomnieniach na zawsze. Do tekstu dołączam wybrane spośród wielu najciekawsze zdjęcia z Twoim udziałem.

Andrzej Medyński,
Warszawa, listopad 2024