Twórczość Stanisława Janika
Z pierwszego okresu Makusynów 1960 – 68, w moich archiwach zachowałem kilka utworów, oto one:
Piosenka z okresu tworzenia drużyny – na melodię piosenki „A on do wojska…” (wiem, że to śpiewaliśmy, ale nie dam głowy, czy ten tekst popełnił Druh).
- „On do ZHP był przynależniony i ona też należała,
- Nie bał się strachów i kominiarzy, ona się także nie bała.
- Sprawności mieli dużo oboje, miana i stopnie zdobyli,
- Nic więc dziwnego, że się oboje zaraz na obóz zgłosili.
- Piszą do ojca, piszą do matki, piszą do całej rodziny,
- By im ekspresem zaraz przysłali, kawał solidnej pierzyny.
- Bo na obozie różnie to bywa i szkoda drętwej tu mowy,
- Zawsze i wszędzie trzeba zabierać kożuch i strój kąpielowy.”
Pierwszy hymn Szczepu Makusynów:
„Makusyny”.
- Hej Makusyny, wesoła drużyna, taka jak inne, lecz coś w sobie ma,
- bo u każdego wesoła tu mina, każdy morowy i lubić się da.
- ref.: My zły los w nosie mamy, nie kwękamy i na wszystko radę damy,
- bo nas tu przyjaciół gromada jest.
- Wie każdy chłopiec i dziewczyna, że drużyna to jedyna, drugiej takiej
- jak nasza nie ma o nie.
- Wujaszek Kornel jest nam bohaterem i łobuziaków pokochał on brać,
- szkoda, że wśród nas nie ma go teraz, można by było z nim iść księżyc kraść.
- Ref.: My zły…
Piosenka o budowaniu karmników dla ptaków – w ramach samokrytyki na opieszałość (śpiewana na melodię znanej kiedyś piosenki pt.; „Posadzili bacę…”
„ Piosenka o karmnikach.” – słowa Druh Stanisław Janik
- Latoś P. i H.M. obdarzył Polskę srogą zimą,
- Bis. Hej, zimno dziś ludziskom i głodno ptaszynom.
- Aż wreszcie chłopaków ruszyło sumienie,
- Bis. Hej, trzeba by ptaszynom zrobić dożywienie.
- Jak napluli w garście, jak się rozsierdzili,
- Bis. Hej, będą oni będą, karmniki robili.
- Jak zaczęli ciosać te nasze chochoły,
- Bis. Hej, to zamiast karmników, wyszły im stodoły.
- I jak te stodoły, tak zaczęli ciosać,
- Bis. Hej, nim się obejrzeli, a już przyszła wiosna.
- Z tego też wynika takie pouczenie,
- Bis. Hej, nie ważna stołówka, ważne jest jedzenie.
Twist leniuchów – (słowa Druha), zaprezentowany po raz pierwszy podczas wizyty u Makusynów w Zielonej Górze.
„Twist Leniuchów.”
- Po co się męczyć nad gramatyką
- i głowę łamać nad matematyką.
- Po co pracować, po co uczyć się,
- bez pracy przecież nie jest źle!
- Po co nam swoje zęby czysto myć,
- bez tego przecież jest wygodniej żyć.
- Po co nam słuchać wychowawców rad,
- bez tego jest piękniejszy świat!
- Tańczcie leniuchy, dla was to jest twist,
- już wszędzie w głupich głowach słychać świst.
- Lecz nikt nie tańczy, chociaż grają fest
- bo twist leniuchów taki jest!
„Abecadło” – teksty powstawały przy nas, czasami nawet na dyżurze, a tak to leciało:
- (śpiew) Abecadło z pieca spadło, o ziemię się hukło,
- rozsypało się po kątach, strasznie się potłukło
A – Apel. Remanent za źle pełnione dyżury.
- (śpiew) Apel, – to najpiękniejsza rzecz na świecie, ha, ha!
- tutaj w sobotę spieszy każde dziecię, ha, ha!
- Apel, – to najpiękniejsza z chwil,
- bo na apelu wszystkie, wszystkie uwagi
- zaraz wyliczą mi!
B – Byk. Mieszkaniec naszych zeszytów.
C – Cymbał. Historyczna nazwa ucznia.
D – Dentysta. Lepiej nie wywołujmy wilka z lasu.
- (śpiew) Siadł biedaczysko w fotelu stalowym,
- wczoraj był wesół i zdrów.
- Dziś go już chwycił dentysta za głowę
- i zęby będzie mu pruł.
E – Estetyczny wygląd. Nieznane pojęcia wśród chłopców.
F – Fiołki. To co mają w głowie nasi koledzy i koleżanki, i – my.
(śpiew, na melodię; „Czy to rano, czy w południe…”)
- Czy to rano, czy w południe,
- te fiołki pachną cudnie.
- A jak ktoś ma fioła w głowie,
- moje Panie i Panowie, to już bardzo źle z nim jest.
G – Gołąbki. – Nie lecą same do gąbki, a szkoda.
H – Historia. – Wybryki naszych przodków, o których musimy się uczyć.
– My będziemy grzeczni i nie przejdziemy nigdy do historii.
I – Igła. Narzędzie wśród chłopców nieznane, świadczy o tym chroniczny brak guzików.
J – Jadalnia. Sala gimnastyczna, gdzie kręcimy nosem na sanatoryjne jedzenie.
(śpiew – na melodię „U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki”)
- Ja nie lubię manny, szpinaku i tranu,
- a w ogóle tutaj jedzenie do chrzanu,
- kręci, kręci, kręci, nosem cała brać,
- mogliby nam lepiej marcepana dać!
K – Klasówka. Najlepsza okazja do zarobienia dwói.
L – Lipa. Tak zawołacie po naszym występie.
- (śpiew) W telewizji, w kinie, wszędzie lipa płynie, jak woda rzek.
- Lipę też w nauce i pracy, i sztuce odwala człek.
- Bo lipę lubi bardzo każdy z nas.
- Sytuacja w świecie lipna, lipny to czas.
- Według tej zasady lipny jest,
- według tej zasady lipny jest,
- według tej zasady lipny występ nasz!
Ł – Łóżko. – Miejsce wielu bitew i potyczek.
- (śpiew) Wieczór już, więc trwa rozróba,
- dalej więc, niech pierze fruwa.
- Wolny ring, już pierwsze starcie,
- każdy z nas walczy jak lew.
- I bój trwa srogi, dokąd człowiek w bieli
- nie weźmie za łby i nie rozdzieli.
- Wieczór już, ucichły krzyki,
- bo każdy z nas już karę ma.
M – Mydło. – Nasz wróg numer jeden.
(śpiew na melodię: „Choć mam rączki małe…”)
- Choć mam rączki małe
- I niewiele zrobię,
- Oj dana, oj dana,
- Zawsze brudne obie.
N – Nos. – Ulubione miejsce do dłubania palcem.
O – Oddział. – W naszym sanatorium jest pięć oddziałów. Ale piosenka poświęcona jest dwóm sąsiednim oddziałom na drugim piętrze: R.I i R. II.
- (śpiew) Były sobie dwa oddziały,
- jeden większy, drugi mały,
- w jednym krzyki, w drugim ryki,
- huki, trzaski, krzyki, kwiki,
- huk, tłok, cały rok.
P – Podręcznik – Spokrewniony jest z ręcznikiem i jak sama nazwa wskazuje, służy do
wycierania brudnych rąk.
Dlatego nie należy dziwić się wyglądowi naszych podręczników.
R – Rok szkolny. – Różni się tym od wakacji, że trwa 10 miesięcy, a wakacje tylko dwa.
Jak już będę ministrem oświaty, to będzie odwrotnie.
(śpiew, na melodię: „Ćwierkają wróbelki…”)
- Ćwierkają wróbelki, od samego rana,
- już dostała dwóję Marysia kochana.
- Już złapała jedną, zarobiła drugą,
- Czemuż roczku szkolny ciągniesz się tak długo.
S – Sobota. – Dzień, w którym dowiadujemy się, za co nie idziemy do kina.
T – Tablica. – Nieszczęsny sprzęt klasowy, zawsze nieścierany, nigdy nie jest czysty.
Przy tablicy również najczęściej otrzymujemy dwójki.
- (śpiew) Grzecznie siedzi Grześ, zapatrzony gdzieś.
- Aż tu nagle do tablicy, Grzesiu musi leźć.
- Pot na czole ma, w oku błyszczy łza,
- O niebieskich śnił migdałach, więc z matemy dwa.
U – Ucho. – Ucho służy do słuchania, pociągania i magazynowania brudu.
Za wybryki można dostać w ucho,
zaś ucho od śledzia może dostać ten, kto nie pracuje.
W – WF. – Zajęcie znane, często opuszczane.
- (śpiew) Oj idzie, idzie, Jasio na ćwiczenia,
- oj, idzie, idzie, z duszą na ramieniu,
- bo pan magister zaraz spyta o to
- gdzieżeś ty wczoraj był niecnoto.
- Bo WF, to jest zdrowie,
- niech się każdy o tym dowie,
- bo już w boku nic nie kłuje,
- lepiej noga funkcjonuje.
Z – Zęby. – Narzędzia służące do gryzienia, rzadko niestety myte.
- (śpiew) Chłopcy, dziewczęta, dalej spieszmy się,
- szczotka na nas czeka, wzywa nas z daleka,
- pasta, kubeczek także cieszą się
- Myjcie więc, myjcie zęby swe.
Ż – Żeby. – Żeby abecadło więcej liter miało, to byśmy jeszcze więcej tu narozrabiali,
Ale żeby ciotka wąsy miała, to ho, ho, ho!
Y – Yeti. – Dziki człowiek z Himalajów,
– tak wyglądają nasi chłopcy gdy fryzjer ich nie odwiedza.
Podczas kolejnego występu zmieniliśmy kilka tekstów, myślę, że są lepiej trafione:
A – Ananas. – A na nas ciągle skarżą się nauczyciele.
- (śpiew) Oberwali dwóję raz – Tadek, no i Jaś.
- Tadek harcerzykiem był, Jasiek gdzieś tam zaś.
- Jasiek już usiadł, spokój ma, do Tadka mowa ta:
- bis! Ty harcerzem jesteś, ty masz przykład dać,
- jaki z ciebie mają inni przykład brać.
S – Skarpetki. – Znane często pod nazwą sery.
W – Wywiadówka. – Wywiadówka, to pestka. Najgorsze są te argumenty,
których tato używa po wywiadówce.
(śpiew, na melodię „Pije Kuba do Jakuba…”, a ze spodni wystaje poduszka)
- Wrócił tato z wywiadówki i kija szykuje,
- bo w dzienniku dwój bez liku i w zeszycie dwóje.
- Chyba nie przeżyję, jak mnie tato kijem,
- łupu, cupu, po kożuchu, rozumu nabije.
Śpiewogra pt.: „Indianie i kowboje” – słowa druha Stanisława Janika. Prawie cały tekst. Całość tekstu obejmowała 13 pozycji.
- Przygrywka.
W przeciwieństwie do „Abecadła”, które potrafię całe odtworzyć melodycznie, tak tu, do wielu tekstów nie pamiętam melodii, którą oczywiście grał na akordeonie druh Janik. Mój spis numerów nie zawiera opisu akcji towarzyszącej poszczególnym scenkom, zachowania „aktorów”- całej choreografii. Oczywiście mieliśmy na sobie odpowiednie stroje.
- Piosenka Indian. „Czemu się tak przyglądacie”. (Na melodię piosenki „Och Zuzanno”)
- I zwrotka: Czemu się tak przyglądacie, blada wasza twarz.
- Dziś mieszkamy w rezerwacie, tu jest obóz nasz.
- ref.: Ole, olelu, ole olelu, tu jest obóz nasz.
- II zwrotka: Rajskie życie tutaj mamy, pośród bujnych traw,
- bo przy boku mamy damy, nasze piękne squaw.
- ref.: Ole, olelu, ole, olelu, nasze piękne squaw.
- III zwrotka: Skalpów dzisiaj nie ściągamy, bo Indianin drży,
- żeby szczepu nam nie zjadły bladych twarzy wszy.
- ref.: Ole, olelu, ole, olelu, bladych twarzy wszy.
- IV zwrotka: Pokój bardzo my kochamy, to więc gdzie się da
- fajkę z każdym pociągamy jeśli fason ma.
- ref.: Ole, olelu, ole, olelu, jeśli fason ma.
- V zwrotka: Gdy Indianin jest już stary, wielki „Manitou”
- zaś w krainie wiecznych łowów odstrzał daje mu.
- ref.: Ole, olelu, ole, olelu, odstrzał daje mu.
- VI zwrotka: Ja zaś wielki wódz plemienia nie chcę tracić słów,
- dziś wesoło z nami będzie, powiedziałem „Howgh!”
- ref.: Ole, olelu, ole, olelu, powiedziałem „Howgh!”
- Piosenka: „W dzikiej prerii”.
- „W dzikiej prerii, tańczą dziś Indianie nad Wapa.
- Plemię na polowanie znów wyruszyć ma.
- Ref.: Indianie, Indianie, na łów, na łów
- trzeba na bizony zapolować znów.
- Nasze tomahawki są jak Rawa Lux,
- jak coś zabijemy, będzie wielki fuks.
- Ref. Indianie, Indianie…
- Kowboje. (wchodzą na scenę i śpiewają piosenkę)
Piosenka: „Daleką drogę przebyliśmy”
- „Daleką drogę przebyliśmy, ole!
- bo już wytrzymać nie mogliśmy, ole!
- bo w szkole męczą nas nauką, ole!
- w drużynie kulturą i sztuką, ole!
- A my, a my, wolnością oddychamy dziś,
- a my, a my, drogami swymi chcemy iść!
- Rozpoczynamy dzisiaj nowe, ole!
- wagary długodystansowe, ole!
- poznamy indiańskie obrządki, ole!
- no i przywieziemy pamiątki, ole!
- A my, damy im pokaz jak wygląda polski szyk,
- bo my, mamy, do takich rzeczy wielki dryg!
- Mowa wodza.
- Wódz: Witajcie biali bracia!
- Indianie: Uff, uff, uff!
- Wódz: W przepięknych bluzach, no i gaciach.
- Indianie: Uff, uff, uff!
- Wódz: W pięknych sombrerach na swych głowach
- Kowboje: Mowa! Mowa!
- Wódz: Fajkę pokoju dziś zaćmimy, szkoda słów
- Indianie: Uff, uff, uff!
- Ole, le, ole le, tu życie nasze płynie jak w czarownym śnie,
- Ole, le, ole, le, tu życie płynie jak czarownym śnie!
- Indianki mówią: – Witajcie biali bracia!
- (śpiew) „Wyruszyli na łów, na łów, mężowie nasi.
- Żeby bizonowi – nowi, pałę rozkwasić.
- Plemię ruszyło całe,
- złowią byki wspaniałe,
- lub wielką chałę!”
- Czarownik. (śpiewa piosenkę)
- To legenda, czy podanie, może prawda, któż to wie.
- W Swibuscity żył Indianin, co dziewczyny kochał dwie.
- A że Indianin kochał z całych sił
- i z tej miłości nieprzytomny był,
- więc go na łowach raz potężny grizli zjadł.
- Duch jego teraz jęczy, że tak wpadł
- ole, olelędera, o głupi byłem ja
- ole, olelędera, a któż mi rozum da.
- Jest przysłowie Indian starte, niechaj słucha każdy kiep,
- można kochać, ale w miarę, bo inaczej stracisz łeb.
- Niechaj słucha każdy kiep, bo głupi straci łeb.
- I znowu jego dusza będzie dręczyć step.
- Ole, olelendera, uważaj miły mój
- na miłość jeszcze pora, nałapiesz kupę dwój!
- Kowboje w piosence: „Już żegnamy.”
- Już wracamy i żegnamy miły kraj
- i pamiątki też targamy, w to nam graj.
- Ja świsnąłem fajkę mira wodzowi
- i tomahawk jego dzielnemu synowi.
- Z trudem też ich przekonałem, że praca,
- niepotrzebnie życie tylko im skraca.
- Od dziś wszyscy leżeć będą pokotem
- i robotę swą odkładać na potem.
- Ja niezgorzej się od niego spisałem
- wszystkie ćmiki wojownikom oddałem
- No, a teraz bardzo chciałbym popalić,
- może ktoś mi choć sporciaka odpali.
- Indianie i Indianki: Z polowania już wracamy.
- uff, uff, uff!
- Wielką chałę dziś niesiemy znów
- O czaro, o czaro–wniku szybko mów
- Czemu z łupu klops
- uff, uff, uff!
- Mowa czarownika (czarownik tańcząc mówi)
- Czarownik: Widzę, wielką, wielką puszczę,
- a w niej wielką, wielką figę,
- a pod nią dużo czerwonych twarzy,
- a razem z nimi trzy blade twarze, uff!
- Wszyscy: Uff!
- Czarownik: Wódz daje ręką znak na polowanie,
- ale dużo czerwonych mężów leży do góry brzuchem
- za przykładem jednej z bladych twarzy,
- którego oni nazywają leniwcem pospolitym.
- Wszyscy: Uff!
- Czarownik: Druga blada twarz rozdaje wśród reszty wojowników
- małe fajki pokoju, fajki śmierdzą jak stado śmierdzieli
- i bizony już diabli wzięli.
- Na każdej fajce napisana jest w języku bladych twarzy
- nazwa Sport.
- Krótka mowa wodza.
- „Takiej hańby nie przeżył żaden członek naszego plemienia. Puch!!! (i wódz pęka)
- Nie pomoże… ( brak zakończenia ?)
(A może ktoś z czytających dawnych Makusynów uzupełni tekst tej śpiewogry?)
II Era – Szczepu im. Kornela Makuszyńskiego – Świebodzińskich Makusynów.
Na początek Hymn Makusynów.
(mam pytanie, czy ten tekst popełnił Druh?)
- Makusyny, wszak to nie byle jacy,
- to sami są cwaniacy, każdy dzielny chwat.
- A kiedy ci cwaniacy, zabiorą się do pracy,
- to wszystko jest na cacy, wszystko fason ma.
- Ref.: Fakt, że nikt nas nie pokona, piekielny świat wiruje dookoła.
- Bieda, a my, a my się nie poddamy, my wszystkim radę damy,
- gwiżdżemy na los.
- Drużynowy, przyboczny, zastępowy,
- co kolorowy sznurek na ramieniu ma,
- tak zadzierają głowy, jak na pastwisku krowy
- i co tu dużo gadać, mają się za coś!