ANNAŁY ZŁOTEGO WIEKU III
Magister Zenon Piszczyński – tak pamiętam.
-tekst wykładu na otwarcie roku szkoleniowego 2007 / 2008
Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Świebodzinie ( 5. 10.2007 r.).
Dzień Dobry Państwu,
Jest mi niezmiernie miło i czuję się niezwykle zaszczycony, że Rada Programowa Uniwersytetu Trzeciego Wieku zaproponowała właśnie mi przygotowanie i poprowadzenie pierwszego inauguracyjnego wykładu kolejnego roku szkoleniowego. Jeszcze większym wyróżnieniem dla mnie jest to, że mam zebrać fakty, myśli, wspomnienia dotyczące kolejnej Wielkiej Osobowości Świebodzińskiego LORO Pana Magistra Zenona Piszczyńskiego.
Praca i dorobek Uniwersytetu Trzeciego Wieku w upamiętnieniu, popularyzacji i zachowaniu dla pokoleń tych wartości, które wnosili Doktor Wierusz, Mgr Jan Sobociński i Magister Zenon Piszczyński przez nas nazywani filarami Wielkiego LORO jest niewątpliwie naszym obowiązkiem i długiem wobec Ich dokonań dla Ośrodka, Regionu, i nie boję się użyć słowa – Kraju. Dziękuję więc za tę wspaniałą inicjatywę dzięki której, my obecnie nie mieszkający w Świebodzinie nadal możemy się integrować z Waszym pięknym miastem.
Specjalnie wychodzę już poza ramy LORO, bo dokonania Pana Magistra Piszczyńskiego daleko wykraczają poza tematykę leczenia, rehabilitacji, rewalidacji dzieci i młodzieży przebywającej w Ośrodku. Pozwolę sobie na ogólne nakreślenie sylwetki Pana Magistra Piszczyńskiego poprzez jego dokonania, dodając niejednokrotnie moje odczucia ale poprosiłem o wspaniałe wsparcie: Panią Doktór Wandę Kotwicką, Panią Magister Marię Murkowską i Pana Magistra Ryszarda Anyszko, którzy rozwiną moją skrócona wypowiedź.
Ale ad rem.
Pan Magister pochodził z Poznania, tam się urodził 14 listopada 1922 roku, do 1939 roku ukończył szkołę podstawową i dwie klasy gimnazjum ogólnokształcącego. A maturę uzyskał już po wojnie w 1947 roku w Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Magdaleny w Poznaniu. Tam podjął i ukończył w 1950 roku studia w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego. Tyle mówi notka biograficzna, my mali pacjenci nie zadawaliśmy pytań, nie wiemy co skłoniło Pana Magistra do obrania takiego kierunku studiów, jaki miał na to wpływ okres wojny. Wiemy natomiast, że od 1951 roku rozpoczęła się nowa era naszego Caritasu (inne nazwy SRO, LORO, czy WZR, a mury wciąż te same).
Właśnie od 01.02 1951 roku Pan Magister Piszczyński rozpoczyna pracę w ówczesnym Zakładzie Leczniczo-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Kalekiej w Świebodzinie jako kierownik powstałego Oddziału Usprawniania Leczniczego, którym kierował do 1975 r. Klimat Ośrodka ukształtowany został przez pierwszego dyrektora dr Mirosława Leśkiewicza. Rolę Ośrodka wyznaczyły warunki lokalowe, potrzeby sytuacyjne kraju, opiekę medyczną sprawował prof. Dega.
Od samego początku Pan Magister ogromnie zaangażował się w pracę traktując ją jako swoiste posłannictwo, – rehabilitacji i rewalidacji uczył się właściwie sam na kursach i z literatury fachowej. Ale my już wtedy widzieliśmy jak przenikliwie poznawał nasze problemy, jak chciał nam pomóc w przystosowaniu się do życia przy naszych odmiennych warunkach i możliwościach. W okresie powojennym dominowali w Ośrodku pacjenci z okaleczeniami wojennymi, szczególną grupę stanowili wśród nas amputanci kończyn, przybywało ofiar zabaw niewypałami.
Swoisty tandem utworzył się po przejęciu dyrekcji Ośrodka przez doktora Wierusza specjalisty w ortopedii. Ta pionierska praca w latach 50-tych wydźwignęła niewielki zakład dla dzieci kalekich do rangi renomowanego sanatorium ortopedyczno-rehabilitacyjnego.
Do takiego Ośrodka miałem szczęście być przyjętym w 1957 roku.
Doświadczyłem więc jeszcze klimatu wspaniałej twardej rehabilitacji jaka prowadzona była w latach 50 – 57 w letniej filii w Przełazach, którą kierował właśnie Magister Piszczyński. Wiem, jak płakali ci młodzi pacjenci którzy nie mogli jechać do Przełaz z uwagi na proces leczenia – szczególnie operacyjnego, wiem bo sam byłem wśród nich.
W Przełazach dokonywano pełnego przywracania utraconego w skutek inwalidztwa poczucia własnej wartości. Dokonywała się kompletna przebudowa psychiki młodych ludzi, a tak nawiasem bardzo często poprzez ćwiczenia stającymi się dużo sprawniejszymi i odporniejszymi psychicznie od ich tzw. „zdrowych” rówieśników.
Pan Magister opracował i wdrożył niepowtarzalny program, właściwie całodobowy – bo w prowadzonym częściowo na wzór harcerski obozie były też nocne alarmy i biegi terenowe.
Do dziś gdy w rozmowach wracamy ze starszymi kolegami do czasów przełazkich uśmiechają się do wspomnień, pamiętają smak odniesionych zwycięstw, dokonania tego co w ich oczach było wcześniej niemożliwe, a co już widział i zaprogramował Pan Magister.
O czasach przełazkich będą dziś mówili uczestnicy – pacjent i opiekunowie z tamtych lat.
Miałem pamiętne spotkanie z tymi dorosłymi już ludźmi, jakże pewnymi siebie, swojej sprawności podczas obozu w Wojnowie na terenie parku ówczesnej filii świebodzińskiego Ośrodka, jaki w 1959 roku, już po utracie Przełaz zorganizował Pan Piszczyński. Pamiętam, gdyż będąc wtedy pacjentem filii w Wojnowie pierwszy raz w życiu byłem na łodzi żaglowej na jeziorze wojnowskim i pływałem z podwójnie amputowanym jednym z uczestników obozu.
Lata 60- te, to kolejna zmiana charakteru Ośrodka, dominują pacjenci po przebytej chorobie Heinego – Mediny. Znów poznałem innego Pana Magistra: był znawcą ogromnej ilości dyscyplin sportowych. Do szeroko pojętej rehabilitacji wprowadza pełen zestaw dyscyplin lekkoatletycznych, łucznictwo, szermierkę, boks, tenis ziemny i stołowy, jazdę na wrotkach, jazdę na rowerach, ciężary, piłkę nożną , ręczną, siatkówkę i koszykówkę, oczywiście również z ich przystosowaniem dla osób na wózkach, z chwilą oddania basenu w 1960 roku doszły dyscypliny pływackie. Wyliczanie sportów zimowych to narty, łyżwy, sanki (szczególnie lubiliśmy kuligi poza miasto). Czy możecie Państwo wyobrazić sobie mnie w obowiązkowo założonym kasku skórzanym i rękawicach bokserskich, albo skaczącego na nartach – dla mnie wtedy – z wielkiej góry, jaką był usypany kopiec z ziemi podczas budowy klubu „Medyk”
Zanim powstał pomysł spartakiad młodzieży niepełnosprawnej one już były realizowane u nas pod okiem Pana Magistra i jego wspaniałego zespołu współpracowników.
Pierwsza krajowa zainicjowana przez Pana Magistra spartakiada młodzieży po polio odbyła się w Świdnicy, – oczywiście z udziałem ekipy ze Świebodzina, a w 1965 roku nasz Ośrodek zorganizował ją u siebie.
Na terenie Ośrodka właściwie Pana Magistra spotkać można było o każdej porze, zazwyczaj w białym uniformie zawsze z dokładnie przystrzyżonym jeżykiem, a i długo wieczorem świeciło się światło w jego mini gabinecie na parterze budynku. Był niezwykle oddany nam, pracy, wkraczał w coraz to nowe obszary zainteresowań.
Specyfika leczenia powodowała nasze wieloletnie nieraz pobyty w Ośrodku, stąd tak wielka wzajemna więź i sentyment do Ośrodka.
Rola Ośrodka jako jednego z wiodących w kraju rosła, w Świebodzinie rozpoczęto cały cykl szkoleń w postaci kursów i praktyk w zakresie rehabilitacji, w latach 1959 – 1979 odbyło się 47 turnusów szkoleniowych dla 802 osób. Prowadzone były też we współpracy z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie staże i kursy w zakresie rehabilitacji i ortopedii dla lekarzy oraz dla magistrów wychowania fizycznego. W ich przygotowaniu odegrał ważką rolę Pan Magister. O aspektach medycznych z pewnością Państwo dziś usłyszycie od Pani Doktór Kotwickiej.
W latach 70 – tych Ośrodek świebodziński przeżywał swój największy rozkwit, doktór Wierusz i jego metody leczenia znane były w kraju i poza jego granicami, wraz z nimi rozgłos zyskiwały wspaniałe i nowatorskie metody rehabilitacji Pana Magistra Piszczyńskiego.
Pierwsze wystąpienie zespołu z referatami naukowymi miało miejsce już na I Kursokonferencji pracowników Zakładów Leczniczo-Wychowawczych w Jastrzębiu Zdroju w maju 1953r., w 1954 r. z okazji Dnia Dziecka odbyła się w Warszawie u ministra dr Sztachelskiego wizyta grupy młodzieży pod opieką Zenona Piszczyńskiego i Jana Sobocińskiego, odbywały się liczne konferencje i wizytacje lekarzy m.in. z Chińskiej Republiki Ludowej, Czechosłowacji, Związku Radzieckiego, liczne posiedzenia m.in. PAN z udziałem prof. Degi, prof. Weissa, prof. Grucy, doc Hulka i innych, wizyty wielu osobistości z zagranicy: prof. Cotrela z Francji, sekretarza Polonii z USA pani Adeli Łagodzińskiej, dyrektora Instytutu Rehabilitacji w Huston USA dr Spencera i wielu innych. Ważnym wydarzeniem była Konferencja ministerialna w 1968 roku pod przewodnictwem Ministra Zdrowia Jerzego Sztachelskiego, z udziałem takich sław jak prof. Dega, prof. Weiss i innych.
Wszystkie konferencje i prezentacje były starannie przygotowane, stosowano bogaty materiał foto – filmowy. To właśnie druga pasja życiowa Pana Magistra. Już w 1953 roku zapoczątkował prowadzenie dokumentacji foto-filmowej, a od 1965 r. działał w ramach Sekcji Dokumentacji Foto – Filmowej (tu współpraca z p. Królikiem, Śledziem i Wójcikiem) Już w 1959 roku na IV Festiwalu Filmów Medycznych w Cannes pierwszy film zrealizowany przez Pana Piszczyńskiego i panią Zeyland Malawkę pt.: „Leczenie rehabilitacyjne przypadku z wrodzonym brakiem kończyn górnych” o naszym ówczesnym koledze Cezarym Rusku, zostaje wyróżniony dyplomem honorowym.
Magister Zenon Piszczyński jest współtwórcą i prezesem działającego w latach 1962 -1982 Amatorskiego Klubu Filmowego „Lubusz”. Członkowie tego klubu pod niezawodnym kierownictwem Pana Zenona Piszczyńskiego, nakręcili szereg filmów o rehabilitacji dzieci i młodzieży, filmów turystyczno-krajoznawczych, dokumentalnych, dydaktycznych, fabularnych i nawet jeden animowany – w sumie 70 pozycji. Równocześnie prowadzi zajęcia w zakresie fotografii i filmów amatorskich w Świebodzińskim Domu Kultury, realizując 14 edycji „Świebodzińskich Kronik Filmowych”. Sam pogłębia swoją wiedzę kończąc w 1957 roku Studium Filmowe w Warszawie, a w 1977 r. otrzymał dyplom ukończenia 3-letniego Studium Fotografii i Filmu. Za tę działalność Pan Magister Piszczyński otrzymuje szereg nagród: m.in.: Lubuską Nagrodę Kulturalną w 1968 r.
W 1984 r. jest laureatem konkursu „Świebodzinianin 40-lecia” organizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Świebodzińskiej i „Gazetę Lubuską”, a w 1989 r. otrzymuje po raz pierwszy przyznaną nagrodę im. dr Lecha Wierusza (nagrodę przyznaje Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem – Oddział w Zielonej Górze).
W 1977 roku Pan Magister Zenon Piszczyński wyjeżdża do Niemiec Zachodnich, by tam prezentować osiągnięcia w rehabilitacji i zdobyć nowe doświadczenia. Pobyt się przedłużył, prosili o to Niemcy. Po powrocie pojawiły się kłopoty. Powoli zostaje przesunięty do pracy z dorosłymi niepełnosprawnymi. Na emeryturę przechodzi w 1987 roku. W skutek ciężkiej choroby powoli oddala się od nas, by odejść w wieku 75 lat w 1997 roku.
W tak syntetycznie ujętym życiorysie Wspaniałego, Wielkiego Człowieka jakim był Pan Magister Zenon Piszczyński ująłem jedynie te najważniejsze moim zdaniem daty i wydarzenia.
O wspomnienia wspaniałych przełazkich lat proszę panią mgr Marię Murkowską, wieloletniego pracownika Ośrodka, a wcześniej pacjentkę i uczestniczkę obozów w Przełazach.
Na czym polegał fenomen Świebodzińskiej Szkoły Rehabilitacji i twórczy wkład Pana Magistra Piszczyńskiego najlepiej przedstawi nam pani doktór Wanda Kotwicka, pracująca w Ośrodku od 1955 roku, bezpośrednio po ukończeniu studiów medycznych, a również w latach 1984 – 1992 dyrektor Ośrodka.
A teraz proszę o wypowiedź pana magistra Ryszarda Anyszko, wieloletniego nauczyciela i dyrektora Szkoły w Ośrodku, razem z Panem Piszczyńskim prowadzili obozy w Przełazach, byli wieloletnimi współpracownikami i kolegami, szczególnie proszę o wspomnienia z lat działalności Amatorskiego Klubu Filmowego „Lubusz”.
Od 1958 roku przebywałem wiele lat w Ośrodku w różnych okresach mojego życia, stąd różne postrzeganie postaci Pana Magistra. Jako prezes Stowarzyszenia im. L. Wierusza chciałbym wspomnieć o związkach z naszą „Grupą Opty”.
To właśnie wielki zlot wychowanków z roku 1974, z okazji 25-lecia sanatoryjnej szkoły, którego współorganizatorem był Pan Magister, dał nam zamysł kontynuacji spotkań, które doprowadziły do powstania Stowarzyszenia.
Pan Magister Piszczyński bardzo życzliwie nam kibicował i wspierał nas swoim autorytetem. Jak tylko pozwalały obowiązki nawet był kilkakrotnie uczestnikiem naszych zlotowych spotkań: VI Zlot w Lublinie w 80, VII Zlot w Łagowie, VIII Zlot w Bieszczadach w 82, IX Zlot w Kiekrzu w 83, niezapomniany X Zlot w Przełazach w 84, którego Pan Magister był głównym współorganizatorem i ostatni ten w Zielonej Górze w 1990. Na X zlocie w Przełazach Pan Magister Piszczyński dał nam popis perfekcyjnej organizacji i oczywiście nie obyło się bez małej spartakiady. Rywalizowały ze sobą trzy drużyny: najstarszych – wychowanków z Przełaz, grupy wychowanków z lat 60 i 70 oraz tych najmłodszych. Nie muszę mówić kto zwyciężył – oczywiście najstarsi.
Czasami kręcił filmy, choć nie wszystkie się zachowały. Wszystkie zjazdy są udokumentowane w kronikach „Grupy Opty” – polecam www.opty.info
Bardzo dziękuję za uwagę i za tak wielkie wyróżnienie jakie spotkało mnie z Państwa Strony. Na zakończenie przeczytam Państwu fragment z listu jaki otrzymaliśmy z życzeniami na zlot w Toruniu, gdzie Pan Magister nie mógł osobiście przybyć:
czy to górą, czy doliną,
czy na wozie, czy pod wozem,
czy to z prądem, czy pod prąd –
gdyż pasja Wasza to twarda lecz piękna schola vitae.
– wzniesienia się ponad poziomy (mórz i przeciętności),
– aby przebojem (własnym nie muzycznym) osiągnąć wkrótce status
globe-trotter’ów…”
Świebodzin 05.10.2007r.