Ela Medyńska – zdjęcia i wspomnienia z Niesulic 2005
Pozwólcie, że chociaż trochę podzielę się wrażeniami z naszego urlopu i pobytu na Zlocie Makuwygów w Niesulicach 2005.
Podróż rozpoczęliśmy w niedzielę 24.07 z noclegiem, tradycyjnie będąc w tych stronach w Szamotułach u Aliny i Ryśka Janke. Na spotkanie dojechali z Poznania Benia i Krystian Otto z Pawełkiem. (zdj.1)
Sam Zlot trwał 10 dni, my z powodów osobistych byliśmy tylko 5 dni i to na tzw. „przy obozie”, bo mieliśmy wynajęty pokój w domku na zatoce. (zdj.2)
Pogoda była zmienna tzn. było wszystko; słońce, deszcz, burza, upały i pogodne noce. Ale przede wszystkim była wspaniała atmosfera!!!
Super jadło, własny świniak i wyroby i ci sami niezastąpieni Kucharze. Razem było nas ok 90 luda, w tym 35 krasnali czyli dzieci. Królowały trojaczki, ale atmosfera była przepełniona uniesieniem młodego taty, komendanta zlotu Leszka Paczkowskiego, który zadziwjająco spokojnie dzielił pełnione obowiązki. (zdj. 3; 4; 5; 6; 7; 8; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15.)
Program był bardzo urozmaicony, dwie wycieczki rowerowe pod kierunkiem Jurka Jaszczaka, zwiedzanie Miedzyrzeckiego zespołu umocnień oraz spływ kajakowy.
(zdj. 16; 17; 18;) /zrobione przez Tomka Tomaszewicza, które z odpowiednim Tomka komentarzem budziły ogólną wesołość./
My z uwagi na zdrowie nie uczestniczyliśmy w tych imprezach /w bunkrach byliśmy dawniej/, za to postanowiliśmy odwiedzić naszych Przyjaciół w Świebodzinie, niestety z braku czasu nie wszystkich.
Byliśmy u p. Marysi Murkowskiej /Rataj, Hajdrych/, naszej byłej wychowawczyni, u p.dr Szulca i jego żony /dr Szulc operował większość dziewcząt na kręgosłup/ oraz u pp Marii i Ryszarda Anyszko, naszych nauczycieli i również dyrektora szkoły.
Wspaniałe, wzruszające jak zawsze spotkania, serdeczne rozmowy, wspomnienia. Zarówno Andrzej jak i ja spędziliśmy tu prawie 25 lat, ci ludzie to jak nasza rodzina. (zdj.19; 20)
Również nas odwiedzili w Niesulicach; Alina z wnuczkami i pysznymi ciastami, Danusia Sobocińska, synowa Pana Profesora, którą prezes powoli wprowadza do współpracy z Opty oraz Lukasz Dziubiński, który wraz z dobrymi wieściami od rodziców przywiózł nam karton dokumentów Opty, które zostawiła Marylka wyjeżdżając do USA. (zdj.21)
W sobotę po obiedzie pożegnaliśmy się z uczestnikami zlotu, którzy szykowali się już do olimpiady i do ostatniego ogniska /Leszek do chrzcin Agatki/ i pojechaliśmy zapalić znicze na grobach naszych nieobecnych już Przyjaciół i bliskich nam Osób; dr Abłażej, dr Kotwickiego, prof.Sobocińskiego i dr Wierusza. Niestety uświadomiliśmy sobie, że jest tam coraz więcej bliskich nam osób. Nie ma drugiego takiego cmentarza gdzie byłoby tyle znajomych nam osób.
Wieczorem zjechaliśmy do Różanek pod Gorzowem do Teresy i Jacka Teodzieckich, a tam czekali również Małgosia Korzeniewska i Basia Teodziecka / która też była operowana w sanatorium/ i przy grilu na tarasie kolejne przemiłe spotkanie. W niedzielę jeszcze na 3 godz. wpadliśmy do Gościmia, do Nory, która sięopiekujesparaliżowaną mamą. (zdj.22)
Wracając w poniedziałek do Warszawy otrzymaliśmy SMS z Konina „kiedy wracacie?”, no więc wstąpiliśmy do kolejnych przyjaciół /z mojego dzieciństwa/ koło Konina i tutaj oprócz miłego jak zawsze spotkania mogłam naprawić nietakt, jakim było wiezienie całkiem suchego kostiumu kąpielowego do domu /nad jeziorem zabrakło mi czasu/ i popływałam w basenie. (zdj.23)
Cd. urlopu to 12.08 wyjazd w Bieszczady do Marylki i Staszka Orłowskich i już wiemy, że również spotkanie z Danusią i Jasiem Sobocińskimi, a także różne atrakcje.
Urlop był bardzo przyjemny i udany, miał charakter raczej towarzysko – rekreacyjny.
To wspaniałe mieć tak wielu serdecznych przyjaciół i znajomych, ale też przyznajcie trzeba mieć dobre zdrowie.
Ela Medyńska