Edyta Królik – Wspomnienia o doktorze Mirosławie Leśkiewiczu

Edyta Królik – Wspomnienia o doktorze Mirosławie Leśkiewiczu.


Tak po latach wspomina dr Mirosława Leśkiewicza wychowanka, a nasza wychowawczyni, nauczycielka i przyjaciel z LORO pani Edyta Królik:„Jakże trudno sięgać pamięcią w odległą przeszłość, szczególnie wtedy, kiedy minęło już kilka dziesiątek lat. Byłam wówczas jedną z najmłodszych wychowanek „Caritasu”, zakładu,   w którym  schronienie znalazły dzieci skrzywdzone przez wojnę i kilka lat po jej zakończeniu. Stąd tak mało pamiętam. A jednak pamiętam, bo przecież trudno wymazać z pamięci tak wspaniała postać.

Dyrektor zakładu dr Mirosław Leśkiewicz pozostawił na pewno w naszych sercach trwały ślad. Był to bowiem człowiek szczególny, człowiek, który zasłużył na miano prawdziwego lekarza, pedagoga, wychowawcy.

Często wieczorami, zgromadzeni pod oknami zamku, śpiewaliśmy pieśni dedykowane właśnie Jemu. Był to skromny dowód naszej sympatii, szacunku i wdzięczności. Prym wodzili starsi chłopcy. Ich silne głosy i czyste tony akordeonu niosły się dalekim echem. Śpiewaliśmy z życiem, werwą i radością. Wiedzieliśmy, że w jednym z tych okien słucha nasz dyrektor.

Wraz z personelem stworzył nam warunki, jak na tamte powojenne lata, godne pozazdroszczenia. Wyzwalał pogodę ducha. Sam przykuty do inwalidzkiego wózka uczył osobistym przykładem wiary we własne siły.

Lubił oglądać swych podopiecznych występujących na scenie, wzruszał się dość często.

Na spotkaniach mówił o stojących przed nami zadaniach i pracy nad sobą. Pamiętam, jak podkreślał ile satysfakcji może dać zwycięstwo nad własnymi słabościami, kalectwem.

Szczególnie utkwiły mi w pamięci wspólnie spędzone chwile w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W świetle pięknie przystrojonej, iluminowanej choinki, w otoczeniu wspaniałej dekoracji składaliśmy sobie wzajemnie życzenia. Tworzyliśmy jedną kochającą się rodzinę. W sali kolumnowej oprócz nas byli też prawie wszyscy pracownicy zakładu, grono nauczycielskie i oczywiście p. dyrektor. Po wystąpieniu p. kierowniczki szkoły p. Albiny Konoplickiej, głos zabrał On. Mówił o konieczności dążenia naprzód w doskonaleniu charakteru. Potem Antek Kośla, przewodniczący samorządu dziecięcego, zapewnił w imieniu nas wszystkich, iż nigdy nie zapomnimy wskazówek udzielanych przez opiekunów.

Tego wieczoru młodsze dzieci odegrały jednoaktówkę o zimie, a starsi chłopcy zainscenizowali żarty i krótkie pantomimy. Na zakończenie spotkania zaśpiewaliśmy przy choince kilka polskich pastorałek na dwa głosy. Do końca był z nami. Śpiewał i bacznie się wszystkim przyglądał.

Jeżeli zdarzyło się tak, iż nie mógł uczestniczyć w jakiejś uroczystości, wówczas delegował p. Bogusza, kierownika biura. Była to postać ciągle towarzysząca dyrektorowi. Często też  tuż obok wózka drobnymi kroczkami podążała p. Janina Murkowska, zawsze serdeczna i ciepła dla wychowanków. Niekiedy w spotkaniach z nami brała udział żona dyrektora p. Wanda Leśkiewiczowa.

Był bardzo wymagający. Ilekroć zjawiał się na wizycie w naszych sypialniach, zawsze skrupulatnie kontrolował czystość sal. Potrafił dostrzec najdrobniejszy pyłek kurzu na meblu, podłodze. Wzrok miał faktycznie bardzo bystry. Kiedy odkrył jakieś niedopatrzenie z naszej strony, denerwował się, wiedzieliśmy, że należy natychmiast posprzątać. Zdarzało się, że sprawdzał ponownie. W ten sposób uczył nas estetyki i odpowiedzialności za powierzone obowiązki. Sami sprzątaliśmy i stąd te ostre wymogi z Jego strony.
Najbardziej jednak zapamiętałam scenę, kiedy to zgromadzeni w dwuszeregu na placu (tuż przy dawnej wyjazdowej bramie) żegnaliśmy Go ze łzami w oczach i piosenką na ustach „Na pożegnanie wszyscy razem…”. Dyrektor był też wzruszony. Chyba nikt z nas nie podejrzewał, że już więcej nie ujrzy dyrektora Mirosława Leśkiewicza w Świebodzinie.

 Edyta Strauss Królik
(pacjentka Zakładu od XII 1949 r. do VI 1955 r.)
Świebodzin,  maj 1988 r.

P.s.
Zakład miał szczęście, bo wkrótce przybył nowy dyrektor dr med. Lech Wierusz – uczeń profesora Wiktora Degi. Niebawem okazało się, że jest On wzorem lekarza – chirurga, wybitnym specjalistą ortopedii i rehabilitacji.

Jego nadzwyczajne poświęcenie, zaangażowanie, rzetelność zawodowa oraz troska o dobro pacjentów przyczyniły się, iż LORO zyskało sławę nie tylko w Polsce.